Finisz sezonu w superciężkiej
Koszalin potrzebuje dwóch punktów w Chorzowie, by przedłużyć szanse utrzymania w elicie. Ruch zapowiada zwycięskie pożegnanie z kibicami.
„Niebieskie” mobilizują się na ostatni mecz dobrego dla nich sezonu. Fot. Norbert Barczyk/PressFocus
Spełnić marzenia o utrzymaniu - z takim postanowieniem przyjeżdżają do Chorzowa piłkarki ręczne Młynów Stoisław Koszalin. Do zachowania 9. miejsca, gwarantującego baraże z wicemistrzem Ligi Centralnej,
Elmas-KPS APR Radom, potrzebują dwóch punktów; zdobyć je mogą, wygrywając serię rzutów karnych, lecz nie ma pewności, że do nich dojdzie. Istnieje też optymistyczny scenariusz, który zakłada, że przy zwycięstwie nad „Niebieskimi” i jednoczesnej porażce Sośnicy w Kaliszu drużyna trenera Dmytro Hrebeniuka zajmie 8., bezpieczne miejsce, a na baraże zostanie skazana ekipa z Gliwic. Jeśli więc „Biało-zielone” chcą przedłużyć szanse utrzymania w elicie, muszą wygrać z Ruchem. Niezależnie od wszystkiego w sobotę o 19.00 w Chorzowie i Kaliszu rozpoczną się dwa mecze wagi superciężkiej.
Przed Młynami niełatwe zadanie, ponieważ zmierzą się z najmocniejszym ogniwem grupy spadkowej, które już dawno zapewniło sobie utrzymanie. W 1. rundzie uległy w Chorzowie 29:41, ale w kolejnych spotkaniach u siebie wygrały 20:19 i 31:24. - Czekamy na ten mecz. Będziemy walczyć o pełną pulę. Damy z siebie wszystko, zostawimy serce na parkiecie, bo wiemy, jaka jest stawka tej rywalizacji. Jeśli zagramy jeszcze skuteczniej w obronie niż ostatnio, możemy być spokojni - zapewnił trener Hrebeniuk.
Co na to wywołany do tablicy Chorzów? - My też bardzo chcemy wygrać, by zwycięstwem pożegnać się z naszymi kibicami - odpowiada trener Ruchu, Ivo Vavra. - Dochodzą mnie słuchy, że Koszalin jest mocno zestresowany, a my jesteśmy podbudowani derbowym zwycięstwem z Sośnicą. Przed meczem „o życie” dla przeciwniczek nie potrzeba wielu słów. Powiem więc tylko, że wierzę w swój zespół, a reszta należy do dziewcząt.
Zbigniew Cieńciała