Fajnie byłoby wygrać...
Rozmowa z Ivo Vavrą, trenerem Ruchu Tauron Szczypiorno Kalisz
Ivo Vavra. Fot. Ireneusz Wnuk/PressFocus
Jak wyglądają przygotowania do meczu z Galiczanką Lwów?
- Trenujemy w Bielszowicach, przygotowujemy się do meczu w Biłgoraju i zobaczymy, co z tego wyjdzie. Mam nadzieję, że się uda zdobyć pierwsze punkty. To tego czasu musimy sobie jakoś radzić... Do Biłgoraja jedziemy w dniu meczu. Czeka nas 4-5-godzinna podróż, ale takie są ustalenia. Sytuacja jest więc trudna, lecz za miesiąc będziemy się już na stałe przeprowadzać do Kalisza. Pozytywne jest to, że działacze płacą dziewczynom na czas.
Wszystkie zawodniczki są do pańskiej dyspozycji?
- Mam te same dziewczyny, co w dwóch pierwszych meczach, wszystkie są zdrowe. Czekamy jeszcze na transfer Nadii Bury. Nadia cały czas z nami trenuje, mam nadzieję, że do środy uda się ją potwierdzić, bo przed nami dwa bardzo ważne mecze - teraz z Galiczanką, a w przyszłą niedzielę z Koszalinem. Fajnie byłoby wygrać, zrobić jakieś punkt...
Z Chorzowem nie macie już nic wspólnego?
- Niestety, po najlepszym od wielu lat sezonie (7. miejsce w Orlen Superlidze – przyp. red.), miasto i MORiS nie pozwoliły nam na kontynuowanie szkolenia. Odebrano możliwość trenowania, rozgrywania meczów, zakończono finansowanie, nie dano ani złotówki. Odcięto się od nas i nikt z miasta nam nie pomógł. Musieliśmy z dnia na dzień opuścić nasz dom. Szkoda, że to wszystko, co tutaj zrobiliśmy z dziewczynami, do czego doszliśmy w Chorzowie, zostało w taki sposób zaorane.
Pan jednak został z zespołem i nadal jest z Niebieskimi...
- Miałem propozycje, nawet dużo lepiej płatne, ale nie chciałem zostawiać zespołu, z którym tak się zżyłem. Położyłem na szalę moje nazwisko, dziewczyny tylko dla mnie zgodziły się poczekać, że ktoś może w ostatniej chwili w Chorzowie się opamięta. Zaufały mi. W trakcie przygotowań załatwiałem sparingi w Czechach i tam występowaliśmy jako Ruch. Tam mówiono, że przyjechał zespół z Chorzowa. Mieliśmy wiele dowodów sympatii, także ze strony pracowników MORiS-u, naszych kibiców, mieszkańców... Natomiast ci, od których coś zależy, spuszczali głowy. Jestem Czechem, może dlatego tego nie rozumiem, ale choć stało się, jak się stało, dziękuję wszystkim za te prawie trzy moje lata spędzone w Chorzowie. To fajne miasto, z naprawdę fajnymi ludźmi, super dziewczynami. Teraz jest pora nowych wyzwań, w nowym miejscu.
Rozmawiał Zbigniew Cieńciała
