Ezi: człowiek zapamiętany na zawsze
28 lat po śmierci szczątki Ernesta Wilimowskiego spoczęły w nowym miejscu.
Trumna Ernesta Wilimowskiego przed pochówkiem w nowym miejscu na cmentarzu w Karlsruhe. Fot. Paweł Czado
Paweł Czadoz Karlsruhe
W sobotę odbył się powtórny, symboliczny pogrzeb w innym miejscu tego samego cmentarza w Karlsruhe – miasta, gdzie zmarł i wiele lat przed śmiercią mieszkał sławny piłkarz. Jego postać budzi niezmienne emocje, jest świadectwem skomplikowanych losów Górnoślązaków. To jedyny piłkarz w dziejach, który strzelił cztery gole Brazylii podczas finałów mistrzostw świata i dziesięć goli w jednym meczu polskiej ligi. Jako piłkarz Ruchu Wielkie Hajduki cztery razy zdobył mistrzostwo kraju. Występował w biało-czerwonych barwach, grał także – co do dziś wzbudza kontrowersje – po wybuchu wojny dla reprezentacji Niemiec. Przez wiele lat przez wielu zapomniany, nigdy już do Polski nie wrócił.
Obowiązek i zaszczyt
Grobem w Karlsruhe przez ostatnie lata opiekował się fan-club Ruchu Chorzów z Niemiec. Ostatnio okazało się, że część cmentarza, gdzie pochowany był Wilimowski, będzie przeznaczona na inne cele i wszystkie znajdujące się tam groby muszą zostać przeniesione. Zarząd cmentarza respektował terminy opłaconych miejsc. Ludziom związanym z Ruchem udało się w porozumieniu z zarządem cmentarza znaleźć nowe miejsce. Uroczystość przeniesienia grobu i powtórny pogrzeb odbył się w sobotę. Szczątki znalazły się w nowej trumnie, która spoczęła kilkaset metrów dalej. Kondukt żałobny – w pogrzebie wzięło udział ponad sto osób – przeszedł cmentarnymi alejami rozległego cmentarza w nowe miejsce. W uroczystości uczestniczyli m.in. Szymon Michałek, prezydent Chorzowa, Seweryn Siemianowski, prezes Ruchu i Henryk Kula, prezes Śląskiego Związku Piłki Nożnej.
– Wilimowski jest symbolem naszej zagmatwanej śląskiej historii. Losy wojenne przygnały go do Niemiec, to był jeden z największych herosów polskiej i śląskiej piłki. Wielu ludzi tego nie rozumie, ale bycie tutaj teraz to dla mnie zaszczyt i obowiązek. My, Ślązacy, musimy o nim pamiętać – mówi „Sportowi” Kula. – Ta uroczystość jest symboliczna: znacząca dla Ruchu, jego historii, ale także dla polskiej i europejskiej piłki. Ernest Wilimowski znalazł nowe miejsce, cieszę się, że tu jestem. Pojawić się tutaj, w tak niezwykłym dniu, to dla mnie, prezesa Ruchu, obowiązek i zaszczyt. Trudno tutaj nie być w takim momencie – podsumował z kolei Siemianowski.
Na pogrzebie było wielu ludzi, dla których ta postać wiele znaczy. – Historia Wilimowskiego to życiowa pasja. Iskra, która rozpaliła miłość do niebiesko-białych barw w nieznanym mi wcześniej aspekcie. To zarazem wezwanie, by przywrócić Wilimowskiemu właściwie miejsce w historii. Historii dla wielu tak kłopotliwej, że próbowano go z niej wymazać – mówi „Sportowi” Wojciech Malejka, kibic Ruchu od wielu lat mieszkający w Niemczech. Dwadzieścia lat temu napisał na Wydziale Nauk Społecznych Uniwersytetu Śląskiego pracę magisterską właśnie o Erneście Wilimowskim.
Symboliczne pożegnanie
Na uroczystość zawiozłem dwie niezwykłe fotografie z lat 30., na których widnieje „Ezi”. Są własnością śląskiej piłkarskiej rodziny – Paweł Lubina, reprezentant Polski w latach 20. i kapitan związkowy reprezentacji Śląska w latach 30., powoływał Wilimowskiego na mecze, a syn Marian Lubina, wówczas brzdąc, na jednej z tych fotek jest razem z piłkarzem, drugą zaś przed meczem z Kispestem sam robił. To symboliczne pożegnanie rodziny z wielkim graczem, który zapisał się również w jej osobistej historii. Jest na Śląsku mnóstwo ludzi, którzy o piłkarzu pamiętają. Wyjazd z Polski organizowało stowarzyszenie „Historia Ruchu”, która zajmuje się pielęgnowaniem tradycji związanych z chorzowskim klubem.
Ernest Wilimowski odnalazł spokój. Ludzie obecni na uroczystości byli wzruszeni. Nikt już nie chce wymazywać „Eziego” z kart historii polskiego i śląskiego futbolu.
Niezwykły wieniec z Chorzowa z biało-czerwonym akcentem. Fot. Paweł Czado
Kondukt pogrzebowy na cmentarzu w Karlsruhe. Fot. Paweł Czado
Dawne miejsce pochówku Ernesta Wilimowskiego. Tutaj odbyła się msza. Fot. Paweł Czado
Na pogrzebie pojawiło się ponad sto osób z Polski i z Niemiec. Niektórzy przybyli w koszulkach specjalnie stworzonych na tę okazję. Fot. Paweł Czado
Nowe miejsce pochówku Ernesta Wilimowskiego. Fot. Paweł Czado
