Europejskie dni chwały
Złotymi zgłoskami w polskim klubowym futbolu zapisała się środa 1 kwietnia 1970 roku. Wtedy Górnik i Legia przystąpiły do rywalizacji w półfinałach europejskich pucharów. Może i 6 marca 2025 będzie wspominany po latach?
Nie mamy wiele sukcesów w europejskich pucharach na przestrzeni lat. Oby „Jadze” i Legii udało się nawiązać do dobrych czasów!
Z LAMUSA
Bardzo rzadko zdarza się, żeby dwa polskie kluby rywalizowały wiosną na wysokim etapie europejskich rozgrywek. Takie momenty policzyć można na palcach jednej ręki.
Szturmowanie bram finałów
Pierwsza, ta najważniejsza to 1 kwietnia 1970 roku. Wtedy w półfinałowe szranki Pucharu Europy Mistrzów Krajowych, poprzednika Champions League, stanęła Legia Warszawa, a Górnik walczył na tym samym etapie w nieistniejącym już Pucharze Europy Zdobywców Pucharów, gdzie rywalizowali sami triumfatorzy krajowych pucharów (czyli tak jak powinno być). „Wojskowi” starli się z późniejszym triumfatorem rozgrywek Feyenoordem Rotterdam, prowadzonym przez legendarnego Ernsta Happela, od którego imienia nazwę nosi stadion w Wiedniu. Górnik mierzył się z Romą, gdzie na ławce trenerskiej – dosłownie i w przenośni – czarował charyzmatyczny Helenio Herrera, argentyński mag i specjalista od zdobywania kolejnych, ważnych mistrzostw oraz pucharów. Na „Górnikach” połamał sobie jednak zęby.
„Szturmujemy bramy finałów” – pisał „Sport” 15 kwietnia 1970 roku, w dniu rewanżów w półfinałowych rozgrywkach. „Przed obu naszymi reprezentantami otwarła się niezwykła szansa wspięcia się na najwyższy szczebel w hierarchii europejskiego futbolu. Czy wojskowi z Warszawy i górnicy z Zabrza osiągną cel, o którym marzą miliony Polaków w kraju i za granicą? Zadanie bardzo trudne. Feijenoord [pisownia oryginalna – przyp. red.] i Roma reprezentują wysoką klasę. Zwłaszcza mistrz Holandii. Ale błędem byłoby skazywać szanse Legii. Jedenastka Lucjana Brychczego udowodniła nie raz nie dwa, że na wyjazdach potrafi grać równie dobrze, jak przed własną widownią. Prawie do perfekcji opanowała sztukę skutecznej obrony i zadawania z niej nagłych, miażdżących ciosów. Dlaczego by więc w Rotterdamie nie miała wykorzystać wszystkich swoich atutów!”.
Górnik pod okiem Michała Matyasa do meczu na Stadionie Śląskim przygotowywał się w pobliskim Świerklańcu. W środę 15 kwietnia (mecz rozpoczął się 17.30) finału nie udało się jeszcze wywalczyć. Padł drugi remis i wszystko – bo w trzeciej grze też był remis – rozstrzygnęło się w barażu w Strasbourgu i szczęśliwym losowaniu Stanisława Oślizły. Górnik, jako jedyny polski klub w historii, zagrał w finale europejskiego pucharu, ale ostatecznie w Wiedniu 29 kwietnia 1970 roku nie dał rady Manchesterowi City, ulegając 1:2. Z kolei Legia na wyjeździe w Holandii – po remisie w pierwszym spotkaniu przy Łazienkowskiej 0:0 – przegrała 0:2. To i tak był niezwykły czas polskiego klubowego futbolu, który zwiastował też wspaniałe czasy naszej reprezentacyjnej piłki.
Nie dali rady
Dwa polskie kluby wiosną mieliśmy też w 2012 roku, ale na zupełnie innym szczeblu rozgrywek i w innym już pucharze, bp w Lidze Europy. Jesienią 2011 mistrzowi Polski Wiśle Kraków nie udało się powalczyć o miejsce w Champions League, choć było blisko, bo „poległ w ostatniej, IV rundzie eliminacji z APOEL Nikozja (1:0, 1:3). W fazie grupowej LE krakowianie w grupie K byli na drugim miejscu za Twente Enschede, a przed Fulham i Odense. Wisła zdobyła wtedy w 6 grach 9 punktów. Tak jak Legia w grupie C. Warszawianie byli wtedy za innym holenderskim klubem PSV, a przed Hapoelem Tel Awiw i Rapidem Bukareszt. W fazie pucharowej 16 i 23 lutego 2012 nie udało się już wiele zdziałać. Wisła nie dała rady Standardowi Liege (1:1 i 0:0, decydowała bramka zdobyta na wyjeździe), a Legia w 1/16 rozgrywek potknęła się Sportingu Lizbona (2:2 i 0:1). I… to tyle z podwójnym udziałem dwójki polskich ekip w wiosennych europejskich grach. Teraz jest kolejny rozdział, już na wyższym szczeblu, bo w 1/8 finału i trzeba trzymać kciuki za mistrza Polski Jagiellonię i legionistów, żeby nawiązali do tradycji tych, którzy grali już w najlepszej ósemce w różnych pucharach.
Best is the best
Dotychczas 9 polskich drużyn awansowało do co najmniej ćwierćfinału. Pierwszym był Górnik, który w latach 60. trząsł polską piłką, zdobywając seryjnie mistrzostwa i krajowe puchary. W rozgrywkach Pucharu Europy Mistrzów Krajowych edycji 1967/68 (gdzie grali prawdziwi mistrzowie, a nie zespoły z miejsc 4. czy 5.), „Górnicy” najpierw pokonali szwedzki Djurgardens (3:0, 1:0), żeby o miejsce w ćwierćfinale grać z silnym Dynamem Kijów. Na wyjeździe w listopadzie 1967 zabrzanie prowadzeni przez Węgra Gazę Kalocsaya wygrali 2:1 – gole Szołtysika i Lubańskiego. Na Stadionie Śląskim było 1:1 i mieliśmy pierwszy polski ćwierćfinał w historii najważniejszego z europejskich pucharów.
Rywalem na wiosną 1968, choć u nas w marcu była wtedy zima, był sam Manchester United Matta Busby'ego z takim graczami, jak Bobby Charlton, Dennis Law czy George Best. – Charlton is good. Law is better, but the best is George Best – tłumaczył angielskim żurnalistom trener Kalocsay. Na Old Trafford przyszła porażka, po zaciętym meczu 0:2. Rewanż? „Zmienione role na Stadionie Śląskim” – pisał „Sport” na tytułowej stronie nazajutrz po meczu w czwartek 14 marca 1968.
„Górnik – Manchester United 1:0 (0:0). Bramka przewagi z Old Trafford awansowała Anglików do 1/2 PEMK” – to nasza gazeta. Dodajmy, że dla ekipy sir Busby'ego była to jedyna porażka w drodze po upragnione klubowe mistrzostwo Europy, pierwsze z trzech w klubowej gablocie (1968, 1999, 2008).
„Niebieskie” dni chwały
Swój czas w europejskich pucharach miał też Ruch Chorzów. Mistrz Polski z pamiętnego dla nas 1974 roku, właśnie wtedy grał w ćwierćfinale Pucharu UEFA. Po drodze drużyna z takimi zawodnikami w składzie jak Piotr Czaja, Zygmunt Maszczyk, Bronisław Bula, Joachim Marx, Jan Benigier czy Marian Ostafiński, pokonywała kolejno niemiecki Wuppertal SV (4:1,4:5), enerdowski Carl Zeiss Jena (3:0, 0:1), żeby o 1/4 walczyć z Honvedem Budapeszt (0:2, 5:0). Dopiero w ćwierćfinale i to po dogrywce, lepszy okazał się Feyenoord, późniejszy finalista tamtej edycji UEFA Cup. Drużynę z Rotterdamu prowadził wtedy Wiel Coerver, którego nazwisko weszło do historii futbolu. To przecież od niego wzięła się nazwa techniki treningu piłkarskiego, a przede wszystkim dryblingu. Metoda Coervera stosowana jest do dzisiaj. Rok później „Niebiescy” byli już w ćwierćfinale najbardziej prestiżowego PEMK. Niestety, w dwumeczu ulegli AS Saint-Etienne (3:2, 0:2). Ten zwycięski mecz odbył się prawie dokładnie pół wieku temu - 5 marca 1975 roku. Potem Francuzi bez skutku rywalizowali z wielkim wówczas Bayernem Monachium, gdzie wciąż grał Franz Beckenbauer.
Każdy ma swój czas
Swój czas w europejskich pucharach miały też inne nasze kluby. Nie dalej jak w poprzednią sobotę przypomnieliśmy słynne zwycięstwo Widzewa z Liverpoolem w ćwierćfinale Pucharu Mistrzów odniesione 2 marca 1983 roku. Dwa tygodnie później charakterna drużyna wywalczyła na Anfield Road awans do 1/2 rozgrywek PEMK. Wcześniej w ćwierćfinałach różnych rozgrywek grały też mielecka Stal, Śląsk czy Wisła Kraków. To jeszcze w latach 70. Im później, totych sukcesów było niestety coraz mniej. Lata 90. to jeszcze osiągnięcia Legii, w tym ćwierćfinał Champions League w rozgrywkach 1995/96, w którym drużyna z takimi zawodnikami jak Leszek Pisz, Ryszard Staniek czy Jerzy Podbrożny potrafiła zaskoczyć. Ostatni ćwierćfinał mamy w pamięci. To rywalizacja Lecha Poznań w Lidze Konferencji Europy, gdzie jak się mówi, to puchar "sklecony" na nas, ale nie brakuje w nim przecież uznanych firm. Dwa lata temu „Kolejorz” walczył z Fiorentiną o półfinał, ale poległ. Teraz pozostaje życzyć „Jadze” i warszawianom nawiązania do dobrych czasów naszych klubów w pucharach, których na przestrzeni lat nie było przecież wiele.
Michał Zichlarz
NAJWIĘKSZE SUKCESY POLSKICH KLUBÓW W EUROPEJSKICH PUCHARACH
1967/68 : Górnik Zabrze - 1/4 finału Pucharu Europy Mistrzów Krajowych1969/70 : Legia Warszawa – 1/2 finału PEMK, Górnik Zabrze – finał Pucharu Europy Zdobywców Pucharów
1970/71 : Górnik Zabrze – 1/4 finału PEZP
1973/74 : Ruch Chorzów – 1/4 finału Pucharu UEFA
1974/75 : Ruch Chorzów – 1/4 finału PEMK
1975/76 : Stal Mielec – 1/4 finału Pucharu UEFA
1976/77: Śląsk Wrocław – 1/4 finału PEZP
1978/79 : Wisła Kraków – 1/4 finału PEMK
1982/83 : Widzew Łódź – 1/2 finału PEMK
1990/91 : Legia Warszawa – 1/2 finału PEZP
1995/96 : Legia Warszawa – 1/4 finału Ligi Mistrzów
2022/23 : Lech Poznań – 1/4 finału Ligi Konferencji Europy
2024/25 : Legia Warszawa, Jagiellonia Białystok – 1/8 Ligi Konferencji
Po wyeliminowaniu Sampdorii w marcu 1991 Legia awansowała do półfinału Pucharu Zdobywców Pucharów. Tam nie dała rady Manchesterowi United.
Lech Poznań jako jedyny polski klub w XXI wieku zagrał w ćwierćfinale europejskich rozgrywek.