Enis z klubu, Wiśle lżej
Na ponad rok przed końcem umowy udało się pożegnać z pomocnikiem, który był jedną z największych w historii pomyłek transferowych.
Gdyby przeliczyć zarobki Fazlagicia na rozegrane minuty, wyszłaby absurdalna kwota... Fot. Krzysztof Porębski/Press Focus
WISŁA KRAKÓW
Krakowski klub doszedł do porozumienia z Macedończykiem Enisem Fazlagiciem i rozwiązał umowę za porozumieniem stron. Wisła zapłaciła za niego - i jemu - horrendalne pieniądze, a pożytku nie miała żadnego. 25-latek będzie trenował z zespołem do końca przyszłego tygodnia.
Ostatnie słowa
Kibice przyjęli informację o rozstaniu z zawodnikiem z entuzjazmem tylko nieco mniejszym, niż w przy przedłużeniu umowy z Angelem Rodado. Klub wypożyczał Fazlagicia do dwóch innych (Dunajska Streda, Górnik Łęczna), próbował znajdywać kolejne, rozmawiał z nim i jego agentem o rozwiązaniu umowy od dłuższego czasu, ale udało się dopiero teraz. Dojście do kompromisu i tak pozwoli jej zaoszczędzić kilkaset tysięcy złotych. – Chcę podziękować największemu klubowi w Polsce – Wiśle Kraków – za danie mi szansy bycia częścią tej rodziny w ostatnich latach. Jestem wdzięczny za możliwość nauki i rozwoju jako człowiek i zawodnik. Dziękuję piłkarzom, sztabowi, kibicom... Dziękuję za wszystkie chwile, które razem przeżyliśmy. Jak wszyscy wiemy, cały klub przechodził przez trudny czas, staraliśmy się dawać z siebie wszystko, by przywrócić go tam, gdzie jest jego miejsce. Dziękuję wszystkim za wsparcie i cierpliwość w tym okresie. Głęboko wierzę, że wielkie rzeczy są przed nami, a cały ten wysiłek zostanie wspaniale wynagrodzony. Mocno wierzę, że w przyszłym sezonie będziemy w ekstraklasie – tam, gdzie nasze miejsce – napisał Fazlagić na swoim Instagramie.
5-6 mln poszło w błoto
Zawodnik dołączył do Wisły w styczniu 2021 roku ze słowackiej Żyliny za 500 tys. euro. Miał zastąpić sprzedanego do Arabii Saudyjskiej Ashrana El Mahdiouiego, jednak były to tylko pobożne życzenia. Choć od tego czasu drużynę – w ekstraklasie i I lidze – prowadziło sześciu trenerów, niemal wszyscy uznali, że się nie nadaje. Grał przede wszystkim u Adriana Guli, który był zwolennikiem jego pozyskania, a także Jerzego Brzęczka – pod ich wodzą „Biała gwiazda” spadła z ekstraklasy. Według „Dziennika Polskiego” Fazlagić kosztował krakowian – kwota transferu plus wysokie zarobki – między 5 a 6 mln zł! Przy rozwiązaniu kontraktu zrzekł się około połowy przysługującego mu wynagrodzenia. Dzięki temu Wisła zaoszczędzi około pół mln zł. Koszty utrzymania Macedończyka były gigantyczne także z powodu jego narodowości. Jego kraj nie należy do Unii Europejskiej, więc klub musiał z nim podpisać umowę o pracę.
Pstryczek Królewskiego dla Pasiecznego
Gdy dokonywano transferu, Jarosław Królewski – obecny większościowy udziałowiec i prezes – był już jednym z akcjonariuszy. Stanowisko dyrektora piastował z kolei Tomasz Pasieczny. Przy okazji ćwierćfinału Ligi Mistrzów pomiędzy Arsenalem i Realem, Pasieczny pochwalił się na platformie X, że w angielskim zespole grało ośmiu zawodników, którzy przeszli jego obserwacje, gdy był skautem „Kanonierów”. – Są też tacy w tym notesie, którzy kosztują mnie w pensji około milion złotych rocznie prywatnych pieniędzy do dziś od kilku lat – o kwocie transferu nie wspomnę – o tych też warto wspominać – stwierdził Królewski. Nazwisko Fazlagić nie padło wprost, ale każdy, kto choć trochę orientuje się w realiach krakowskiego klubu, wiedział, że chodzi o niego. – Dużo łatwiej jest być księgowym w Microsofcie, niż budować coś od zera w sytuacji, gdy margines błędu jest minimalny. Życie składa się jednak z błędów – o nich też warto mówić – nas one kosztują bardzo dużo, ale damy radę. Powodzenia na przyszłość – dodał.
Michał Knura
16 MECZÓW rozegrał w Wiśle Macedończyk przez ponad cztery lata. Nie strzelił gola i nie miał asysty.