Sport

Efekt nowej „miotły”

Czwarte zwycięstwo w sezonie i czwarte na wyjeździe odniósł bielski beniaminek, po raz pierwszy grający pod wodzą Dariusza Ruckiego.

W składzie gości niespodziewanie pojawił się Konrad Kareta. Mecz ze Skrą Częstochowa skończył bowiem na noszach i z powodu bólu biodra został odwiedziony do szpitala, gdzie przeszedł specjalistyczne badania. Wydawało się, że kapitan Rekordu wypadnie z gry na długie tygodnie. Tymczasem już kilka dni później wrócił do lekkiego treningu, a w sobotę wybiegł w podstawowym składzie.

Lepszego początku zespół z Cygańskiego Lasu i debiutujący w roli pierwszego trenera Dariusz Rucki (po 2:2 ze Skrą przejął drużynę od Dariusza Klaczy, który złożył dymisję) nie mógł sobie wymarzyć. Już w 1 min Mateusz Klichowicz, pozyskany latem z... Wisły Puławy, zszedł do środka i strzałem przy dalszym słupku zdobył gola. W kolejnych minutach bliscy podwyższenia prowadzenie byli Daniel Świderski i Michał Śliwka, ale albo brakowało precyzji, albo na posterunku był Jan Szpaderski. Po drugiej stronie boiska działo się niewiele. Wisła, prowadzona w tym sezonie przez Macieja Tokarczyka, byłego trenera akademii... Rekordu, długo utrzymywała się przy piłce, ale nie potrafiła sforsować dobrze broniącej defensywy rywali. Odnotować można było jedynie oddany w 30 min groźny, ale niecelny strzał Marcina Stromeckiego.

Po przerwie Rekord szybko dołożył drugiego gola i ponownie w roli głównej wystąpił były piłkarz Wisły. Klichowicz wypatrzył dobrze ustawionego Świderskiego, który nie miał problemów, by zdobyć 13. bramkę w sezonie. Gospodarze odpowiedzieli w 70 min golem Marcela Zylli z rzutu karnego, który został podyktowany po faulu Karety na byłym piłkarzu... Rekordu, Bartoszu Guzdku. W samej końcówce to goście byli bliżej zdobycia „zamknięcia” meczu niż gospodarze doprowadzenia do remisu. Najpierw w poprzeczkę po podaniu Świderskiego trafił Jakub Kempny, a po dośrodkowaniu z rzutu rożnego nieznacznie chybił Krystian Wrona.

- Punkty były priorytetem. Momentami cierpieliśmy, ale robiliśmy to razem i to było piękne. Mogliśmy ten mecz „zamknąć” szybciej tego szkoda, bo do końca musieliśmy drżeć o wynik. Finalnie wygrał zespół - podsumował spotkanie z Wisłą trener Dariusz Rucki.

(gru)