Dziwny smak porażki
Drużyna trenera Przemysława Gomułki przegrała najmniej meczów w III lidze, bo tylko dwa.
Przemysław Gomułka wierzy, że jego zespół jeszcze nie powiedział ostatniego słowa. Fot. LKS Goczałkowice
Od 6 lipca ubiegłego roku trenerem trzecioligowca z Goczałkowic-Zdroju jest 33-letni Przemysław Gomułka. To bardzo ciekawa i „kolorowa” postać. Urodzony w Płocku szkoleniowiec ma podwójne obywatelstwo, polskie i niemieckie. Pracę zaczynał w niemieckich kubach niższych lig (TuS Hornau, FCV Frankfurt U-19), potem w reprezentacji Afganistanu był analitykiem materiałów wideo, a następnie asystentem trenera. Jego pierwszym klubem w Polsce była drugoligowa Olimpia Elbląg, z którą był związany od 1 lipca 2022 do 6 kwietnia 2024 roku (prowadził ją w 65 meczach). Od ośmiu miesięcy odpowiada za wyniki trzecioligowego LKS-u Goczałkowice.
Niezasłużona porażka
Po rundzie jesiennej zespół z powiatu pszczyńskiego w tabeli III grupy Betclic 3. Ligi zajmował 5. miejsce, tracąc osiem punktów do lidera, czyli rezerw wrocławskiego Śląska. W 18 kolejkach zgromadził 31 „oczek” (siedem zwycięstw, 10 remisów, jedna porażka), nie przegrywając żadnego spotkania na własnym boisku! Jego jedynym pogromcą była Lechia Zielona Góra, z którą przegrał na wyjeździe 0:2. Przed kilkoma dniami drużyna z Goczałkowic przegrała w Pawłowicach z miejscowym Pniówkiem 0:1 i po końcowym gwizdku sędziego Marcina Bielawskiego z Mysłowic wszyscy w zespole gości mieli markotne miny. – Nie jesteśmy zadowoleni z tego wyniku, bo moim zdaniem nie zasłużyliśmy na porażkę – powiedział rozgoryczony trener Gomułka. – Dłużej utrzymywaliśmy się przy piłce i byliśmy groźniejsi niż gospodarze pod atakowaną bramką. Uważam, że mieliśmy pełną kontrolę nad meczem, ale zawiodła nas skuteczność. Po prostu w polu karnym przeciwnika często podejmowaliśmy złe decyzje.
„Lotny” bramkarz
W trakcie drugiej połowy spotkania bramkarz gości Klaudiusz Mazur w momencie wykonywania rzutów rożnych przez swoją drużynę, urządzał sobie „wycieczki” pod bramkę przeciwnika, niezależnie od tego, którą minutę pokazywał boiskowy zegar. Czy ta ryzykowna taktyka jest opłacalna? – Nie dbam o to, czy taka taktyka się komuś podoba, czy nie – podkreślił szkoleniowiec „Goczałów”. – To mój pomysł, którego bronię i mogę powiedzieć, że jeszcze nie straciliśmy tak bramki. Założenie jest proste – robimy to po to, żeby reakcja na piłkę niczyją, czyli spadającą w polu karnym lub łapaną przez bramkarza przeciwnika, była szybka. To jest drobna manipulacja z mojej strony, bo drużyna jest od razu żywa, gdyż wie, że konsekwencją mogłaby być strata bramki. Daje to nawyk, że drużyna od razu doskakuje i nie doprowadza do kontr po stałych fragmentach.
Wszystko do zyskania
Porażka w Pawłowicach sprawiła, że LKS Goczałkowice spadł na 6. pozycję i traci do lidera osiem punktów. Czy przegrana z Pniówkiem spowoduje korektę planów drużyny Przemysława Gomułki? – W żadnym wypadku – zapewnia nasz rozmówca. – Wszystko jednak zależeć będzie od tego, jak szybko otrząśniemy się po tej porażce. Nie zakładaliśmy przed rundą wiosenną zajęcia konkretnego miejsca, po prostu chcemy wygrać każdy następny mecz, bo jesteśmy głodni zwycięstw. Nie mamy kompleksów, więc nie wykluczam, że możemy pokrzyżować szyki drużynom ze ścisłej czołówki. Skoro w rundzie jesiennej wygraliśmy 3:1 w Gubinie z Cariną i 4:2 we Wrocławiu z rezerwami Śląska, to dlaczego nie możemy ich pokonać na własnym boisku?
I właśnie wspomnianą przez szkoleniowca Carinę podejmą „Goczały” w najbliższą sobotę o 13.00.
Bogdan Nather
182 DNI pozostawał niepokonany LKS Goczałkowice. W tym okresie zdobył 22 punkty.