Sport

Dziewczyna w masce

Bohaterką ostatniej kolejki ekstraklasy była Martyna Pyka, kapitan Ślęzy Wrocław.

Martyna Pyka poprowadziła Ślęzę do sukcesu nad mistrzyniami Polski.

ORLEN BASKET LIGA KOBIET

Pierwsza w sezonie porażka KGHM BC Polkowice to w dużej mierze zasługa Martyny Pyki. W sobotę w KGHM Ślęza Arena Pyka zagrała jedno z najlepszych spotkań w karierze. To ona nadawała ton grze wrocławianek. Była na parkiecie najdłużej z całego zespołu (blisko 36 minut), zdobyła w tym czasie 29 punktów, mając świetny procent skuteczności. Trafiła 6 z 8 trójek (75 procent!), nie pomyliła się ani razu przy osobistych (5/5). Miała też 3 asysty i 1 zbiórkę. W rankingu EVAL zdobyła aż 28 punktów, zdecydowanie najwyższy wynik w zespole. - Pokonać mistrza Polski, aktualnego lidera i jak dotąd jedyną niezwyciężoną drużynę w lidze, to trudno opisać słowami. Jestem niezmiernie dumna z zespołu i z tego, że dokonałyśmy tego wspólnie przed naszą publicznością - opowiada kapitan Ślęzy. -  Wiedziałyśmy, jak mocne są Polkowice, mimo swoich wewnętrznych problemów i okrojonego składu. Dlatego celem było utrzymanie wysokiej intensywności i koncentracji przez 40 minut, bez względu na to jak będzie układać się mecz.

Spotkanie z mistrzyniami kraju, którymi dowodziła Amerykanka Emma Cannon, było zacięte od pierwszych minut do ostatniego gwizdka.

- W pierwszej połowie prowadziłyśmy 10 punktami, ale oczywiste było to, że po przerwie Polkowice zrobią poprawki i uderzą ze zdwojoną siłą. Na początku 3 kwarty straciłyśmy przewagę, ale mając w głowie nasze założenie, nie zwolniliśmy tempa nawet na chwilę. Walczyłyśmy przez równe 40 minut, zostawiając wszystko co mamy na parkiecie. To właśnie doprowadziło nas do upragnionego zwycięstwa. Myślę, że lepszego meczu derbowego, tuż przed przerwą świąteczną nie można było sobie wymarzyć - opowiada Pyka.

29-letnia koszykarka od kilku tygodni ma dodatkowe utrudnienie w grze. Gra z maską na twarzy. To skutek poważnej kontuzji, której jeszcze w listopadzie doznała na zgrupowaniu reprezentacji. Dwa tygodnie po złamaniu nosa już była na parkiecie. Od tego czasu towarzyszy jej wspomniana maska. - Gra w masce, z jeszcze niewyleczonym w stu procentach nosem jest dla mnie wyzwaniem. Sama maska oczywiście zmniejsza pole widzenia, ale głównym utrudnieniem jest przede wszystkim aspekt mentalny. Potrzebowałam chwili, żeby stopniowo zacząć się przełamywać, pomimo ryzyka. Pomógł mi w tym trochę mój charakter i chęć pomocy zespołowi za wszelką cenę. Cieszę się, że mogłam dołożyć swoją cegiełkęw meczu z Polkowicami, to spotkanie na pewno zostanie w mojej pamięci na długo - mówi zawodniczka.

W innych grudniowych meczach też było dobrze - przeciw Zagłębiu Sosnowiec zanotowała 15 punktów i 5 zbiórek, a w pojedynku z wicemistrzyniami kraju z Gorzowa Wielkopolskiego - 19 punktów, 6 zbiórek i 4 asysty.

Martyna Pyka (pozycja: rzucającej lub niskiej skrzydłowej) na ligowych boiskach gra już od ponad 10 lat. Pochodzi z Kłodzka, jest wychowanką SMS PZKosz Łomianki. Przez większość kariery występowała w klubach Trójmiasta - Baskecie Gdynia, Politechnice Gdańskiej czy Szkole Gortata Politechnika Gdańsk. Grała też w Poznaniu, Warszawie i Bydgoszczy. W koszulce Ślęzy występuje drugi sezon.

(bb)