Sport

Dzień sensacji

W sobotę nie brakowało dużego kalibru niespodzianek. Do największych doszło w Bostonie i Waszyngtonie.

Ja Morant poprowadził Grizzlies do sensacyjnego zwycięstwa w Bostonie. Fot. Petre Thomas-USA TODAY Sports/SIPA USA/PressFocus

NBA

Trzeci mecz po kontuzji zagrał Jeremy Sochan, po raz trzeci z rzędu przegrali San Antonio Spurs. Drużynie Polaka kompletnie nie wiedzie się w ostatnich meczach. Tym razem uległa u siebie nisko notowanym "Królom" z Sacramento. Po raz drugi nie zagrał Victor Wembanyama, który narzeka na ból pleców.

Sochan mecz rozpoczął na ławce rezerwowych, na boisku spędził 21 minut. W tym czasie zapisał 14 punktów (5/10 z gry, 1/2 za trzy, 3/3 z linii osobistych), 5 zbiórek oraz 2 asysty.

W zespole z Sacramento prym wiedli DeMar DeRozan (23 punkty) oraz Domantas Sabonis (22 punkty, 16 zbiórek).

- Nasze zaangażowanie w grę i rywalizację było tej nocy lepsze. Jest oczywiście wiele rzeczy do poprawy. W ośmiu ostatnich kwartach pozwoliliśmy rywalom na zdobycie co najmniej 30 punktów, co jest nie do przyjęcia - komentował po meczu trener Spurs Mitch Johnson. San Antonio zajmuje 11. miejsce na Zachodzie, wygrało 11 razy, a przegrało 12-krotnie.

W sobotę nie brakowało dużego kalibru niespodzianek. Do największej doszło w Bostonie, gdzie obrońcy tytułu nie dali rady Memphis Grizzlies. W zespole gości świetną dyspozycję utrzymuje Ja Morant. W poprzednich sezonach miał spore problemy pozasportowe (m.in. pokazywał się z pistoletem podczas transmisji w mediach społecznościowych, był za to zdyskwalifikowany przez NBA), ale na boisku potrafi naprawdę wiele. W Boston Garden zdobył 32 punkty, miał 9 zbiórek i 9 asyst. Zespół Memphis przerwał serię 10 porażek w Bostonie.

Do równie dużej sensacji doszło też w Capital One Arena w Waszyngtonie. Gospodarze w najmniej oczekiwanym momencie przerwali 16-meczową serię porażek i pokonali niedawnych mistrzów ligi z Denver! Przyjezdnym nie pomógł niesamowity mecz, który rozgrywał Nikola Jokić. Serb ustanowił swój punktowy rekord kariery - zdobył 56 punktów. Miał też aż 16 zbiórek i 8 asyst. Najlepszym zawodnikiem zwycięzców był Jordan Poole, który zanotował 39 „oczek”, aż 9 trójek i 8 asyst. Wizards wygrali po raz pierwszy od 30 października.

Piątek: Golden State - Minnesota 90:107, Philadelphia - Orlando 102:94, Boston - Milwaukee 111:105, Atlanta - LA Lakers 134:132 po dogrywce, San Antonio - Sacramento 113:140, Chicago - Indiana 123:132, Portland - Utah 99:141.

Sobota: Charlotte - Cleveland 102:116, New Orleans - Oklahoma City 109:119, Washington - Denver 122:113, Toronto - Dallas 118:125, New York - Detroit 111:120, Miami - Phoenix 121:111, Boston - Memphis 121:127.

(p)