Sport

Dokładnie 60 lat później

Na ciekawy pomysł wpadł Krzysztof Pieczyński, wiceprzewodniczący katowickiej Rady Miasta.

Nowa Bukowa, nowe miejsce na futbolowej mapie Śląska. Fot. Marcin Bulanda/PressFocus

Krzysztof Pieczyński złożył interpelację związaną z meczem GKS Katowice - Górnik Zabrze, który zostanie rozegrany w sezonie 2025/26.

Pomysł na petycję(...) 

„Chciałbym wystąpić z prośbą i zarazem propozycją organizacji jeszcze jednego ważnego wydarzenia na Arenie Katowice, związanego z jubileuszem klubu - napisał Pieczyński. - Otóż dnia 8 sierpnia 1965 roku GKS Katowice zadebiutował w najwyższej piłkarskiej lidze naszego kraju. Rozegrał wtedy w roli gospodarza mecz na Stadionie Śląskim, a rywalem Trójkolorowych był Górnik Zabrze. Beniaminek po ambitnej grze przegrał 2:3 z ówczesnym mistrzem Polski. W tym roku minie równe 60 lat od tego wydarzenia. Tak się składa, że dzień 8 sierpnia 2025 r. przypada w piątek, co za tym idzie będzie to dzień inaugurujący 4. kolejkę rozgrywek PKO BP Ekstraklasy w sezonie 2025/26 (tegoroczny sezon zainaugurowany zostanie 18 lipca). Istnieje więc możliwość rozegrania w tym dniu domowego ligowego spotkania z tym samym rywalem, co w historycznym meczu rozegranym 6 dekad wcześniej. Z taką petycją musiałby wystąpić klub do organizatora rozgrywek, czyli Ekstraklasy SA. Jednocześnie służę pomocą w kontakcie i mediacji z uwagi na wieloletnią współpracę z władzami tej instytucji. Myślę, że tak symboliczny mecz w tak symbolicznym dniu byłby znakomitym uczczeniem tego pięknego jubileuszu Górniczego Klubu Sportowego Katowice. W związku z powyższym zwracam się z prośbą o poparcie tego pomysłu i wsparcie klubu w organizacji kolejnego wielkiego wydarzenia na pięknej Arenie Katowice".

W samo południe

Wydaje się, że to dobry pomysł, wart realizacji. Tamten mecz sprzed 60 lat był rzeczywiście niezwykły. „Sport” pisał o nim tak: „Terminarz nie był zbyt łaskawy dla katowickiego beniaminka (... ). Często tak surowy egzamin zaraz na wstępie ligowych bojów wychodzi tylko na dobre egzaminowanemu. W tym jednak wypadku los nie „przewidział”, że w jedenastce zabraknie najzdolniejszego ucznia, wyborowego strzelca - Szmidta. Strata to poważna, zważywszy że Szmidt spełnia w zespole Katowic rolę egzekutora. W mistrzostwach drugiego frontu 30 razy zmusił bramkarzy do kapitulacji. Absencja tego zawodnika oznaczała mniej więcej to samo, jakby w zespole Górnika zabrakło Oślizły, lub Pola. A tymczasem po przeciwnej stronie zjawiła się drużyna zabrzan w najsilniejszym składzie, właśnie z Oślizłą i Polem. Górnik wygrał, ale nie przyszło mu to łatwo (...). Publiczność głośnym „Rapid, Rapid” zagrzewała piłkarzy beniaminka do skuteczniejszej gry. Jakby uskrzydleni tym dopingiem wychodzili wprost ze skóry, by wreszcie zdystansować przewagę. (...) Warto pamiętać, że mecz odbył się „w samo południe, kiedy termometry wskazywały 35 stopni i dosłownie pół Katowic szukało wytchnienia w Dolinie Trzech Stawów, w cieniu drzew. Ci, którzy niedzielne przedpołudnie spędzili na trybunach Stadionu Śląskiego, nie mogli jednak narzekać. Zobaczyli ciekawy mecz, w którym aż roiło się od gorących spięć podbramkowych, szybkich akcji. Tylko arbiter mógł być niezadowolony. Obydwa zespoły walczyły tak czysto, że pan Gorączniak mógł spokojnie schować gwizdek do... lodówki” - pisał Stanisław Penar, uznany dziennikarz „Sportu”.

(pacz)