Dokładanie do pieca
Trenerzy drugoligowca z Jastrzębia Zdroju zasypali swoich zawodników pochwałami po przegranym meczu!
W minioną niedzielę drużyna GKS-u Jastrzębie nie popisała się, przegrywając 0:1 z rezerwami ŁKS-u Łódź. Pal licho wynik, ale okoliczności porażki zakrawają na kpiny, a być może nawet mały skandal. Mianowicie podopieczni trenerów Patryka Szymika i Mateusza Wrany od 25 minuty grali z przewagą zawodnika, gdy za faul taktyczny został usunięty z boiska kapitan gości, Aleksander Ślęzak. Ten przywilej jastrzębianie stracili 50 minut później, gdy do szatni został odesłany Kacper Masiak. W tzw. międzyczasie (37 min) gospodarzom udało się stracić gola i nie zdołali tego zniwelować do końcowego gwizdka.
Okrutne komentarze
Nie będę pastwił się nad przegranymi, ale w internecie „do pieca dołożyli” kibice klubu z Harcerskiej, którzy nie pozostawili suchej nitki na „bohaterach” tego spektaklu; niektórzy wylali nawet wiadro pomyj na głowy piłkarzy oraz dyrektora sportowego. Oto niektóre z komentarzy kibiców: „Paraolimpijczycy z Jastrzębia stracili bramkę, grając w przewadze jednego zawodnika”, „Trenerki podajcie się z Adasiem do dymisji, bo z tego chleba nie będzie, a wasze uzyskane papierki są dobre, ale do czegoś innego niż kierowanie zespołem”, „To co nasi odwalili, to naprawdę śmiech na sali, jak można przegrać z rezerwą i młodymi piłkarzami z ŁKS - widać, że fajtłapy z GKS nie mają ambicji, mieli przewagę, ale nie szło, ludzie przecież te dziady są słabi fizycznie, oni w ogóle nie myślą, ten podaje do tamtego, ten zaraz piłkę straci, a idź pan w ch... z taką drużyną”, „Adaś, kiedy odejdziesz z GKS-u? Twoje gwiazdeczki tak grają, tak świecą, że za chwilę będziemy w 3. lidze. To kiedy odchodzisz?”, „Dno dna, już niżej upaść nie można, a jeszcze grając w przewadze młodzież z ŁKS-u strzela im bramkę!!!”, „Ci wszyscy piłkarze wraz z całym zarządem nadają się do wywożenia gnoju na tym stadionie i niech biorą się stąd jak najszybciej”.
Kuriozalne pochwały
W równie „wysokiej” formie co piłkarze byli obaj szkoleniowcy zespołu, czyli Patryk Szymik i Mateusz Wrana, którzy nie szczędzili... pochwał (!) swoim podopiecznym. - Ciężko powiedzieć coś mądrego po takim meczu - rozpoczął swój wywód Patryk Szymik. - Ten mecz rozpoczął się dla nas solidnie, zaczęliśmy od bardzo dobrej sytuacji już w 20 czy 30 sekundzie, gdzie mogliśmy otworzyć wynik spotkania. W pierwszej połowie wykreowaliśmy sobie jeszcze kilka dogodnych sytuacji, raz uratował rywali bramkarz, w drugim przypadku zabrakło centymetrów, by piłka wpadła do bramki. Czerwona kartka czasem pomaga, czasem utrudnia, przeciwnik po tej czerwonej kartce był dobrze zorganizowany, a my biliśmy głową w mur. Co do decyzji o czerwonej kartce dla nas nie będę się wypowiadał, bo nie jestem sędzią, ale była to lekka kontrowersja. Ogólnie z postawy zawodników jesteśmy zadowoleni, bo chłopcy chcieli, byli bardzo zaangażowani, do samego końca wierzyli, że możemy odwrócić losy spotkania. Zabrakło nam tego, co liczy się w piłce najbardziej, czyli bramek. Możemy dużo opowiadać, ale wynik, niestety, jest dla nas niekorzystny.
- Powiedzieliśmy po meczu chłopakom w szatni, że jesteśmy z nich mega dumni - dorzucił Mateusz Wrana. - To, jak funkcjonowali grając w jedenastu na jedenastu, czy w przewadze. Dochodziliśmy przecież do sytuacji strzeleckich. Duży ukłon w stronę chłopaków, jak to wszystko wyglądało na boisku. Jako trenerzy i kibice powinniśmy być z nich dumni, bo dobrze to wyglądało.
Krytyka koniecznością
W przeciwieństwie do obu szkoleniowców nie jestem dumny z postawy piłkarzy GKS-u Jastrzębie w tym meczu, bo grali słabo i dziwię się, że pod ich adresem padły pochwały. Czyżby trenerzy Szymik i Wrana bali się,
Bogdan Nather