Dokąd jedziesz Włókniarzu?
Tak złej atmosfery i ciemnych chmur nad częstochowskim klubem nie było od dawna. Kibice obawiają się, że drużyna w przyszłym sezonie w ogóle nie pojedzie w lidze!
Prezes Włókniarza, Michał Świącik, ma o czym myśleć, aby uratować speedway pod Jasną Górą. Fot. Tomasz Kudala/PressFocus
WŁÓKNIARZ CZĘSTOCHOWA
Kiedy zawodnicy Włókniarza wygrali na koniec sierpnia wyjazdowy mecz ze Stalą w Gorzowie (47:43), pieczętując utrzymanie w ekstralidze na kolejny sezon bez baraży, kibice z Częstochowy w końcu mieli powody do optymizmu w sezonie pełnym rozczarowań i straconych szans. Stan ten trwał jednak bardzo krótko, bo potwierdzenie zaczęły znajdować doniesienia o odejściach czołowych zawodników - Jasona Doyle'a, Piotra Pawlickiego czy Kacpra Woryny. Drużyna, która przecież i tak nie była najmocniejsza, została rozebrana, a chętnych do podpisania kontraktów pod Jasną Górą jak nie było widać, tak nie ma...
Powodów takiego stanu było co najmniej kilka - coraz bardziej mętna opinia o częstochowskim klubie, bijące niemal z każdej strony głosy o ogromnych zaległościach Włókniarza, sięgających jeszcze 2023 roku, wciąż odbijające się czkawką wezwania do zwrotu pieniędzy za przygotowania sprzed roku od byłych zawodników.
Sponsor mówi: pas
O ile do wtorku sytuacja była, mówiąc eufemistycznie, nie najlepsza, to po oświadczeniu sponsora strategicznego - firmy Krono-Plast - o zakończeniu wszelkiej współpracy z klubem prowadzonym przez prezesa Michała Świącika stała się dramatyczna. Klub, którego zaległości finansowe piętrzą się coraz bardziej, stracił właśnie partnera, który - mówiąc wprost - miał dość kojarzenia z klubem, o którym od dłuższego czasu mówi się przeważnie źle. „W związku z pojawiającymi się w przestrzeni publicznej informacjami na temat trudnej sytuacji finansowej Klubu pragniemy podkreślić, że wszelkie zobowiązania firmy Krono-Plast wobec Włókniarza zostały uregulowane już przed zakończeniem cyklu tegorocznych rozgrywek" - czytamy w oświadczeniu dotychczasowego sponsora tytularnego drużyny oraz żużlowej areny w Częstochowie. Mówiąc wprost, firma zajmująca się przede wszystkim produkcją i dystrybucją akcesoriów dachowych i wentylacyjnych nie chciała być dłużej wymieniana jednym ciągiem z długami Włókniarza. To mogło przynieść niepożądane konsekwencje w biznesie.
Co zrobi prezes?
Włókniarz do środy nie zareagował na odejście największego sponsora, co jeszcze bardziej rozpala frustrację kibiców, którzy w licznych komentarzach nie zostawiają na prezesie Świąciku suchej nitki. Ze strony klubu zabrakło choćby podziękowania w kierunku Krono-Plastu za dotychczasową współpracę, co wizerunkowo jest strzałem w stopę, biorąc pod uwagę skalę wsparcia firmy dla częstochowskiego żużla w ostatnich latach. Nie wiadomo jaki plan na dalsze funkcjonowanie klubu ma prezes Świącik, ale pętla wokół Włókniarza wydaje się coraz bardziej zaciskać. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy spodziewana transza z telewizji nie wystarczy na pokrycie wszystkich zobowiązań, a co dopiero myśleć o skutecznej jeździe w przyszłorocznej ekstralidze. Najpierw zresztą trzeba otrzymać licencję. Wydaje się, że jedynym rozwiązaniem, które pozwoliłoby Włókniarzowi przetrwać, byłaby sprzedaż udziałów innemu podmiotowi, który zdecydowałby się na nowe rozdanie po spłacie zadłużenia. Tym ponoć był poważnie zainteresowany wspomniany Krono-Plast, ale wobec braku zainteresowania ze strony prezesa Włókniarza firma postanowiła - przynajmniej na razie - zakończyć wykładanie środków na żużel.
Namówienie do podpisania kontraktu zawodników w takiej atmosferze wydaje się bardzo trudne. Aktualnie ważne kontrakty ma grupa juniorów oraz Mads Hansen. Złośliwej uwagi kibiców nie umknęło to, że kojarzony z Częstochową Jarosław Hampel wolał zakończyć karierę niż podpisać kontrakt z Włókniarzem, a Luke Becker wybrał ofertę I-ligowca z Krosna (podobnie zresztą jak Doyle). Najbliższe tygodnie, a może nawet dni powinny być sądne dla częstochowskiego speedwaya.
Mariusz Rajek
