Dobre wybory selekcjonera
Rozmowa z Janem Wosiem, byłym piłkarzem Odry Wodzisław Śląski, Ruchu Chorzów i Groclinu/Dyskobolii Grodzisk Wielkopolski
Nie tylko Jana Wosia dziwi fakt, że Nicola Zalewski ma kłopoty z grą w klubie. Fot. Paweł Andrachiewicz/PressFocus
- Moim zdaniem nie ma piłkarza, który mógłby poczuć się skrzywdzony wyborami dokonanymi przez Michała Probierza. Selekcjoner, razem ze swoim sztabem, ma najlepsze rozeznanie. Jeżdżą i obserwują kandydatów do gry w reprezentacji, dokonując wyborów nie na zasadzie „widzimisię”, lecz decyzje poparte są wnikliwą analizą. Martwić się możemy jedynie tym, że niektórzy reprezentanci nie grają w swoich klubach.
Największym zaskoczeniem dla pana jest powrót do drużyny narodowej Matty'ego Casha, który po raz ostatni zagrał w niej 21 marca ubiegłego roku w meczu barażowym eliminacji EURO 2024 z Estonią?
- Bez dwóch zdań. W przeszłości były niesnaski między nim i trenerem Probierzem. Trudno rozstrzygnąć, czy były to fake newsy, czy nie, ale wyczuwało się napięcie. Ale selekcjonerowi musi przyświecać dobro reprezentacji. To dobra decyzja, chociaż przyznaję, że zaskakująca. Teraz Matty musi udowodnić na treningach i na boisku, że w jego przypadku Michał Probierz się nie pomylił.
Bramkarz poznańskiego Lecha Bartosz Mrozek zasłużył na wyróżnienie? A może zamiast niego powinni w tym elitarnym gronie znaleźć się Kacper Trelowski z Rakowa lub Sławomir Abramowicz z Jagiellonii?
- Ucieknę od bezpośredniej odpowiedzi na to pytanie. Piłka nożna jest bardzo brutalnym sportem, w tym sensie, że bardzo często na twojej drodze staje 2-3 bardzo dobrych konkurentów i wybór trenera może przekreślić twoje szanse na grę. Chodzi tylko o to, by wybory szkoleniowców były trafne. Z drugiej strony Bartosz Mrozek ma znikome szanse, by w tej chwili „wygryźć” ze składu bardziej doświadczonych golkiperów i wejść „do klatki”. To dla niego poligon doświadczalny, inwestycja na przyszłość, by później oszczędzić chłopakowi niepotrzebnego stresu. Od lat mamy bardzo dobrych bramkarzy i na tej pozycji przez dłuższy czas nie powinniśmy mieć problemów.
Jakub Kiwior z londyńskiego Arsenalu i Nicola Zalewski z Interu Mediolan grają w swoich klubach tyle, co kot napłakał. W związku z tym, czy to są nominacje na kredyt?
- To jedna z trudnych decyzji selekcjonera. Swoją drogą jestem zdumiony, że Zalewski, który w kadrze gra bardzo dobrze, ma problemy w zespole klubowym. Dużo biega, a co ważniejsze - efektywnie, imponuje odwagą i przebojowością. Moim zdaniem coś tu nie gra, bo Zalewski nie boi się wdawać w pojedynki, wygrywa je i jest generalnie bardzo skuteczny w swoich poczynaniach. Dlatego powiem szczerze, że byłbym zaskoczony i zdziwiony, gdyby nie dostał powołania. Kiwior? Gra w bloku defensywnym, występy na stoperze wywołują o wiele więcej emocji niż na przykład w środkowej linii lub ataku. Popełniając błędy tracisz pewność siebie, czego niekoniecznie doświadcza pomocnik lub napastnik. W przypadku straty piłki lub kiksu obrońca za plecami ma tylko bramkarza.
Brak kontuzjowanego Piotra Zielińskiego z Interu Mediolan to duży problem dla selekcjonera i reprezentacji Polski?
- Uważam, że tak. Śledząc poczynania Zielińskiego zarówno w naszej kadrze, jak i drużynie klubowej, to zawodnik, który robi różnicę. Jest bardzo kreatywny, trudno zabrać mu piłkę. To postać, która decyduje o sposobie grania naszej reprezentacji.
Który z powołanych piłkarzy mógłby wejść w „jego buty”?
- Moim zdaniem Sebastian Szymański. To piłkarz, który ma inne spojrzenie na futbol. Jest bardzo kreatywny, wygrywa pojedynki, imponuje doskonałym strzałem z dystansu. Po prostu nas nakręca.
Rozmawiał Bogdan Nather
Jan Woś był zaskoczony powołaniem Matty'ego Casha, ale uznał, że to dobra decyzja selekcjonera. Fot. Artur Kraszewski/PressFocus