Do ostatniej piłki
Będziemy walczyć od pierwszego punktu do samego końca – zapowiedział przed starciem z ekipą z Warszawy Aaron Russell, jeden z liderów „Jurajskich rycerzy”.
Mecz Aluronu CMC Warty z PGE Projektem Warszawa (sobota godz. 14.45) to wydarzenie weekendu. W końcu walczą drużyny, które mierzą w mistrzostwo Polski i od początku rozgrywek są w czołówce. Po 19 kolejkach PGE Projekt (46 pkt) jest wiceliderem tabeli – prowadzi Jastrzębski Węgiel (48 pkt) – a Aluron CMC Warta jest trzeci z punktem straty. W pierwszej rundzie spotkanie obu zespołów w Warszawie rozczarowało. Gospodarze wygrali nadspodziewanie łatwo. Wtedy jednak zawiercianie wystąpili bez dwóch filarów, kontuzjowanych Mateusza Bieńka oraz Bartosza Kwolka. Teraz obaj są zdrowi i pałają żądzą rewanżu.
W najmocniejszym składzie
Do zespołu wrócił też kolejny z kontuzjowanych graczy, Miłosz Zniszczoł. Doświadczony środkowy nie grał od października. Ponownie pojawił się na parkiecie w ostatnim, wygranym meczu z GKS Katowice. - Oczywiście, że dobrze jest wrócić. Łatwo nie było, za mną długa przerwa od ostatniego meczu, ale fajnie, że dostałem szansę i wygraliśmy – mówił w rozmowie z klubowymi mediami Miłosz Zniszczoł.
Warszawianie do Zawiercia przyjeżdżają opromienieni pokonaniem mistrzów Polski z Jastrzębia-Zdroju. Choć przegrywali 0:2 odwrócili losy starcia. Bohaterem spotkania był Bartłomiej Bołądź, który mecz zaczął na ławce rezerwowych. - Pokazaliśmy już w tym sezonie, że potrafimy grać z każdym. Wiemy, co jest naszą siłą, nie tylko pierwszej szóstki, ale całej drużyny. Właśnie o to chodzi, jeśli komuś zdarzy się gorszy dzień, wchodzi ktoś z kwadratu dla rezerwowych i potrafi pociągnąć – powiedział doświadczony atakujący, który jest łączony z... Aluronem CMC Wartą. Zdaniem mediów w przyszłym sezonie miałby zastąpić Karola Butryna, który z kolei ma być zawodnikiem Asseco Resovii.
Pojedynek gwiazd
Pojedynek Butryna z Bołądziem powinien być ozdobą starcia. Obaj „nie bawią” się w subtelności. Dysponują potężnym atakiem oraz serwisem i stawiają na siłę. Ale rywalizacja na innych pozycjach powinna być równie pasjonująca, bo w kadrach obu ekip aż roi się od znakomitych zawodników. Naprzeciwko siebie staną choćby reprezentacyjni środkowi, Mateusz Bieniek i Jakub Kochanowski, przyjmujący: Aaron Russell i Bartosz Kwolek kontra Kevin Tillie i Artur Szalpuk, czy wreszcie czołowi libero ligi, czyli Luke Perry i Damian Wojtaszek.
Warto dodać, że PGE Projekt może pochwalić się imponującą liczbą kolejnych zwycięstw. Wliczając rozgrywki Ligi Mistrzów wygrał 13 meczów z rzędu. Po raz ostatni przegrał 8 listopada z Norwidem Częstochowa. „Jurajscy rycerze” z kolei są niepokonani od miesiąca, a ich seria wynosi pięć spotkań. - Nasz trener i sztab szkoleniowy wykonali dobrą robotę i dobrze przygotują nas do tego starcia. To na nas, zawodnikach, spoczywać będzie zadanie wykonania planu gry. Będziemy mieć odpowiednie nastawienie i będziemy walczyć od pierwszego punktu do samego końca – zapewnił Aaron Russell.
Czas na rewanż
Sporo emocji powinno być też w Jastrzębiu-Zdroju. Mistrz Polski podejmuje rewelację rozgrywek, Stem Hemarpol Norwid Częstochowa (niedziela, godz. 14.45). W pierwszej rundzie doszło do niespodzianki, bo częstochowianie pokonali Jastrzębski Węgiel (3:2). Dla gości była to pierwsza przegrana w rozgrywkach. Teraz liczą na udany rewanż, tym bardziej że w poprzedniej kolejce tylko z punktem wrócili z Warszawy, choć prowadzili 2:0, to w kolejnych widać było, że brakuje im sił. Czyżby odczuwali trudy sezonu, a ten faktycznie jest wyczerpujący. - Sam po sobie czuję i obserwując kolegów miałem wrażenie, że naprawdę już oddychaliśmy rękawami. Fizycznie od czwartego seta mieliśmy problem – przyznał Jakub Popiwczak, libero Jastrzębskiego Węgla. Jastrzębianie mieli też problemy zdrowotne i z tego powodu brakowało m.in. Benjamina Toniuttiego oraz Luciano Vicentina. Z Norwidem powinni być już do dyspozycji trenera Marcelo Mendeza.
Mimo porażki jastrzębianie zachowali fotel lidera i nie zamierzają go oddawać. - Teraz skupiamy się na kolejnym spotkaniu. Z całą pewnością trzeba je wygrać – podkreślił Anton Brehme, środkowy mistrzów Polski.
(mic)