Sport

Do góry nogami

LIGOWIEC

Gdyby ktoś przewidział, że przed pierwszą reprezentacyjną przerwą w tym sezonie na czele tabeli będą Wisła Płock i Cracovia, a miejsca na podium zamknie Górnik, do tego piąta będzie Korona, to mógłby wygrać u bukmachera niezłe pieniądze!

Jasne, po tym jak kwartet naszych pucharowiczów rozegra wszystkie swoje zaległe spotkania, sporo może się zmienić, ale jeszcze raz w ostatnim czasie otrzymujemy potwierdzenie tezy o tym, że ekstraklasa jest nieprzewidywalna jak mało która liga w Europie. Niby mamy kilka drużyn, które mają przewagę, bo i dużo lepsze finanse, i mocniejsze kadry, ale nie znaczy to, że ci mniej możni nie mogą zamieszać.

Tak było choćby z Jagą, która przecież jeszcze w rozgrywkach 2022/23 walczyła o utrzymanie w elicie, a rok później świętowała mistrzostwo Polski. W poprzednim sezonie z kolei awansowała do ćwierćfinału Ligi Konferencji, a teraz jest ponownie w fazie ligowej europejskich rozgrywek. Modelowy przykład jak powinno wyglądać zarządzanie klubem w przypadku nie najwyższego budżetu. Oby inni podążyli tą drogą!

We wrześniu czwórka naszych pucharowiczów będzie mogła nieco w lidze podgonić. W przypadku fazy ligowej Ligi Konferencji mamy nie osiem kolejek, jak w Lidze Mistrzów czy Lidze Europy, a sześć, więc rywalizacja zaczyna się później, w czwartek 2 października. W czterech wrześniowych spotkaniach można będzie się skupić tylko na lidze – choć jest też oczywiście Puchar Polski.

Nie można jednak zakładać, że wszystko się wygra i ci, co zaczęli bardzo słabo, jak przykładowo będący na miejscu spadkowym wicemistrz Polski Raków, czy będąca w niewiele bardziej komfortowej sytuacji Legia (punkt różnicy), wszystko wygrają. Tym bardziej że 20 września hitowe starcie obu zespołów pod Jasną Górą. Lech gra tydzień później z Jagiellonią, a przed kolejną reprezentacyjną przerwą legionistów czeka jeszcze jeden trudny wyjazd, na mecz z Górnikiem Zabrze (4 lub 5 października).

Teraz przerwa na reprezentację. Już żyjemy tym, co jest na pierwszym zgrupowaniu pod wodzą Jana Urbana w Katowicach. Pod stylowy Hotel Monopol zjechali dziennikarze z całej Polski, jest wielu kibiców, łowców autografów. Mamy nadzieję, że ta pozytywna energia udzieli się naszym piłkarzom w czwartek wieczorem na Stadionie De Kuip w Rotterdamie, a potem w niedzielę na Stadionie Śląskim w rywalizacji z Finlandią. Jeśli chcemy grać w przyszłym roku na stadionach Ameryki Północnej, to trzeba punktować, najlepiej i w jednej, i w drugiej grze. Z Finami mamy zresztą rachunki do wyrównania za kompromitującą naszą piłkę porażkę w czerwcu w Helsinkach 1:2. Na razie jesteśmy na 3. miejscu w grupie G, nawet poza barażami. Wszyscy mamy nadzieję, że w niedzielę w nocy, a może i wcześniej, ta sytuacja się zmieni.

Patrząc na skład naszego czwartkowego rywala, nie sposób nie dostrzec, że ma on w kadrze podobną liczbę graczy z Eredivisie, co ekstraklasa. Ronald Koeman z holenderskich klubów powołał ledwie czwórkę graczy, to Jerdy Schouten (PSV), Sem Steijn, Quinten Timber (obaj Feyenoord) oraz słynny Wout Weghorst (Ajax). U nas przedstawicielami ekstraklasy są: Bartosz Mrozek, Bartosz Kapustka, Paweł Wszołek i Kamil Grosicki. Nie zawodnikami ze swoich lig stoją reprezentacje Holandii i Polski.

Michał Zichlarz