Sport

Derby o Champions League

Chelsea chce coś udowodnić Arsenalowi, z którym w ostatnich latach radzi sobie... fatalnie.

Czy „Kanonierom” uda się zatrzymać Cole'a Palmera? Fot. PressFocus

ANGLIA

Wydaje się, że chwiejna w ostatnich sezonach Chelsea zaczyna wychodzić na prostą. Trener Enzo Maresca stopniowo sprząta powstały bałagan, w czym na pewno pomaga udział w Lidze Konferencji, gdzie dysproporcja między „The Blues” a resztą stawki jest wręcz gigantyczna. W czwartek londyńczycy pokonali u siebie Ormian z klubu Noah Erewań aż 8:0. Choć kadra rywala jest wyceniana około... 123 razy niżej, na Stamford Bridge pojawił się prawie komplet kibiców. Pełna liczba 40853 fanów powinna przyjść na niedzielne derby stolicy z Arsenalem.

Wiem, ale nie powiem

Od blisko 5 lat Chelsea radzi sobie z „Kanonierami” fatalnie. Z ostatnich 10 spotkań wygrała tylko jedno, aż 7 razy przegrywając. Ostatni ich mecz to kompromitująca porażka 0:5, ale teraz może wierzyć, że uda się przełamać. Arsenal jest bowiem w dołku, a jego gra nie przekonuje. Z poprzednich 6 meczów wygrał tylko 2 - w Pucharze Ligi ze słabym Preston oraz wymęczył 1:0 z Szachtarem Donieck w Lidze Mistrzów. Na wyjeździe ekipie trenera Mikela Artety idzie znacznie słabiej niż u siebie, co na pewno nie napawa go optymizmem. - Nie potrzebujemy żadnego resetu. Musimy poprawić jeden kluczowy aspekt, żeby zacząć grać nie na 95, a na 100 procent, ale nie powiem wam co to jest - rzucił tajemniczo Hiszpan. Obie drużyny mają tyle samo punktów, ale Chelsea jest wyżej z racji lepszego bilansu goli, wypychając Arsenal poza czołową czwórkę. Dla Artety to mecz z serii tych, które trzeba wygrać. - W ostatnich tygodniach zgubiliśmy trochę punktów, więc margines błędu robi się coraz mniejszy. To nie znaczy, że w ogóle nie istnieje, ale musimy wymagać od siebie więcej perfekcji. Chcemy wygrać i musimy się do tego odpowiednio przygotować i tylko na tym się skupiamy - powiedział Arteta.

Kontuzje w pomocy

Derby Londynu mogą się rozstrzygnąć w drugiej linii. Obie drużyny lubią posiadać piłkę. Z jednej strony Arsenal może mieć wzmocniony ten element, bo wreszcie kontuzję wyleczył pomocnik Martin Odegaard. Patrząc jednak z drugiej strony, to pod znakiem zapytania stoją występy Declana Rice'a, Kaia Havertza i Mikela Merino, który z przyczyn zdrowotnych nie wrócił na boisko po przerwie w starciu Ligi Mistrzów z Interem Mediolan. 

W Chelsea absolutną gwiazdą jest natomiast Cole Palmer, bez którego trudno obecnie wyobrazić sobie ten zespół. - Wielu trenerów zadawało sobie pytanie, jak go zatrzymać. Mimo tego udawało mu się mieć wyraźny wpływ na rozstrzygnięcia meczów. Będziemy mieli plan, nie tylko na Cole'a, ale w ogóle na zminimalizowanie jakości i zagrożeń, jakie może stworzyć Chelsea - przyznał trener Arteta.

Piotr Tubacki

Program 11. kolejki

Sobota: Brentford - Bournemouth, Crystal Palace - Fulham, West Ham - Everton, Wolverhampton – Southampton (wszystkie 16.00), Brighton - Man. City (18.30), Liverpool – Aston Villa (21.00); niedziela: Man. Utd. - Leicester, Nottingham - Newcastle, Tottenham - Ipswich (wszystkie 15.00), Chelsea - Arsenal (17.30).

1. Liverpool

10

25

19:6

2. Man. City

10

23

21:11

3. Nottingham

10

19

14:7

4. Chelsea

10

18

20:12

5. Arsenal

10

18

17:11

6. Aston Villa

10

18

17:15

7. Tottenham

10

16

22:11

8. Fulham

10

15

14:13

9. Brighton

10

16

17:14

10. Bournemouth

10

15

13:12

11. Newcastle

10

15

10:10

12. Brentford

10

13

19:20

13. Man. Utd

10

12

9:12

14. West Ham

10

11

13:19

15. Leicester

10

10

14:18

16. Everton

10

9

10:17

17. Crystal Palace

10

7

8:13

18. Ipswich

10

5

10:21

19. Southampton

10

4

7:19

20. Wolverhampton

10

3

14:27

1-4 – LM, 5 – LE, 18-20 – spadek

STRZELCY

11 – Haaland (Man. City), 8 – Mbeumo (Brentford), Wood (Nottingham), 7 – Palmer (Chelsea), Salah (Liverpool)