Derbowa niespodzianka
Hutnik w pełni zasłużenie wygrał z Wieczystą. Najlepszy atak ligi niemiłosiernie się męczył.
Jewhienij Bełycz patrzy, czy dobrze kopnął piłkę. Za chwilę zacznie celebrować gola... Fot. Norbert Barczyk/PressFocus
Faworyt tego spotkania był tylko jeden: Wieczysta, do której składu po pauzie za kartki wrócili Michał Pazdan i Jacek Góralski. Ten drugi skończył grę po 45 minutach, bo jego zespół nie radził sobie z młodym i ambitnym składem Hutnika. Gospodarze mają wąską kadrę, a do tego ostatnio gnębią ich kontuzje. Przed starciem z lokalnym rywalem wypadł Igors Tarasovs, więc Musiałowi zabrakło czterech kluczowych graczy. Wystawił czterech młodzieżowców, a wśród rezerwowych widniało tylko siedem nazwisk. Po tym meczu wielu napisało, że Wieczysta przegrała. Warto jednak docenić gospodarzy, bo to oni wygrali. Konsekwencją ich nieustępliwości, żelaznego trzymania się planu, ciekawej i szybkiej gry była dopiero trzecia strata kompletu punktów przez wicelidera.
Można było odnieść wrażenie, że zawodnicy Wieczystej... zaspali. Pora rzeczywiście była wczesna, ale w poprzednim sezonie podejmowali rywali w południe, więc start o 11.00 nie powinien być dla nich czymś zaskakującym. Pressing gospodarzy przynosił korzyści, piłkarze Sławomira Peszki popełniali błędy, a szczególnie „elektryczny” na początku był Konrad Kasolik. W chłodny dzień Antoni Mikułko nie musiał się dodatkowo rozgrzewać, bo aktywność zapewniali mu „Hutnicy”. Niewiele pomylił się Wojciech Słomka, a po uderzeniu Jewhenija Bełycza sprzed pola karnego interweniował efektownie i skutecznie. W 43 minucie Ukrainiec zmieścił piłkę przy dalszym słupku, strzelając z „szesnastki” po zagraniu Mateusza Sowińskiego i uprzedzając wykonującego rozpaczliwy wślizg Pazdana. W odpowiedzi nieźle uderzył Góralski, ale skończyło się na strachu gospodarzy i piłce w rękawicach bramkarza. Przed drugą połową trener Peszko zmienił ogniwa w środku pola i na prawym skrzydle. Z przewagi gospodarzy w posiadaniu piłki zrobił się remis, ale Wieczysta nie stwarzała szczególnie dużego zagrożenia, jak na potencjał, który posiada. Hutnik miał przećwiczoną obronę niską i bardzo dobrze chronił pole karne. Ostatnią deską ratunku gości był Paweł Łysiak, ale w sobotę nawet często strzelający dżoker nie znalazł sposobu na Damiana Hoyo-Kowalskiego.
Michał Knura
OCENA MECZU ⭐⭐⭐
◼ Hutnik Kraków – Wieczysta Kraków 1:0 (1:0)
1:0 – Bełycz, 43 min
HUTNIK: Damian Hoyo-Kowalski – Kieliś, Głogowski, Daniel Hoyo-Kowalski, Jania – Semik – Słomka, Miszak (85. Szablowski), Bełycz (53. Wilak), Sowiński – Kuzimski (77. Zięba). Trener Maciej MUSIAŁ.
WIECZYSTA: Mikułko – Brzęk, Kasolik, Pazdan, Pietrzak – Góralski (46. Brlek) – Torres (46. Peszek), Goku (74. Łysiak), Swędrowski (46. Trąbka), Semedo – Lopes (74. Chuma). Trener Sławomir PESZKO.
Sędziował Tomasz Wajda (Żywiec). Widzów 999. Żółte kartki: Kieliś, Miszak.
Piłkarz meczu – Ksawery SEMIK
GŁOS TRENERÓW
Sławomir PESZKO: - Hutnik zaskoczył nas podejściem, determinacją. Porażka z jesieni chyba mocno w nim siedziała. Mieliśmy problemy z przekątnymi podaniami, drużyna nie wykonywała dobrze pressingu i rywale mieli dużo miejsca. W tej lidze nic za darmo się nie dostanie, trzeba grać. Walczymy o awans i pokażemy to w kolejnych meczach. Straconych punktów nie da się odrobić, ale udowodnimy, że mamy dobrą drużynę.
Maciej MUSIAŁ: - Jestem bardzo szczęśliwy! Pierwsza połowa była bliska ideału. Graliśmy w oparciu o odwagę i świadomość, gdzie szukać słabych punktów przeciwnika. W tygodniu pracowaliśmy nad obroną niską, bo wiedzieliśmy, że takie momenty przyjdą. Po trzech dobrych zmianach trenera Peszki mieliśmy problem w środku pola.