Sport

Daniel, czemu tak późno?

Po raz kolejny Daniel Szczepan był wyróżniającą się postacią chorzowian i poprowadził ich do trzeciej wygranej z rzędu.

Wiosna służy Danielowi Szczepanowi (z prawej). Fot. Paweł Jaskółka/Press Focus

Mecz w Grodzisku Wielkopolskim nie będzie wspominany po latach, bo był nudny. Obie drużyny podawały z celnością... mniejszą niż 60 procent, co jest zatrważająco niskim rezultatem! W pierwszej połowie działo się mało. Dopiero w 30 minucie Mateusz Szwoch zagrał miękko nad obrońcami do wbiegającego Daniela Szczepana, który zgrabnym „dziabnięciem” piłki oszukał bramkarza, strzelając na 1:0. Kilka minut później „Szczepek” przytomnie „wypuścił” rozpędzonego Dominika Preislera, który podwyższył i jak się okazało – ustalił wynik. Warta w drugiej połowie miała inicjatywę, ale dopiero w ostatnim kwadransie miała dogodne sytuacje, lecz zmarnowali je Adrian Gryszkiewicz oraz dwukrotnie Kacper Michalski. Poznaniacy oddali bardzo dużo uderzeń, ale kilkanaście z nich przyjęli na ciało dobrze ustawieni chorzowscy obrońcy, grający w okolicznościowych pomarańczowych trykotach, nawiązujących do obchodzonego w niedzielę dnia hutnika.

Największą uwagę zwróciła wciąż wysoka forma Daniela Szczepana. Blisko 30-letni snajper chorzowian trafił do siatki w 4. kolejnym meczu, strzelając w tym okresie 5 goli. W sumie ma ich już w lidze 12, a dokładając do tego wszystkiego jeszcze asystę z Miedzią Legnica, okazuje się, że „Szczepek” notował „liczbę” w 5 spotkaniach z rzędu! Dodatkowo jeszcze w pierwszej połowie napastnik mógł, a nawet powinien zdobyć kolejną bramkę, ale najpierw pomylił się nieznacznie główkując, a potem chybił minimalnie potężnie uderzając. Widać było, że Szczepan dobrze czuje się na boisku i w Ruchu mogą tylko żałować, że nie było tak przez cały sezon. Obecnie bowiem „Niebiescy” mają nikłe szanse na to, aby załapać się na baraże, chociaż Polonia Warszawa zaliczyła sensacyjną wpadkę ze Stalą Stalowa Wola, a ma jeszcze w perspektywie mecz na Stadionie Śląskim...

Piotr Tubacki

CZY WIESZ, ŻE ...

Przez 8 minut drugiej połowy ofensywną trójkę Warty stanowili zawodnicy, którzy... w poprzednim sezonie grali w Ruchu! Byli to Kacper Michalski (grał do 88 min), Maciej Firlej, który wyprowadził nawet „Zielonych” jako kapitan (do 64 min), a także Michał Feliks (od 56 min). Ten pierwszy został pożegnany w Chorzowie bez żalu, tego drugiego przekonała do siebie bogata Wieczysta (tylko na pół roku), a ten trzeci kompletnie odbił się od „Niebieskich”.


OCENA MECZU ⭐ ⭐

◼  Warta Poznań – Ruch Chorzów 0:2 (0:2)

0:1 – Szczepan, 30 min, 0:2 – Preisler, 39 min

WARTA: Kajzer – Bartkowski, Przybyłko, Pleśnierowicz, Gryszkiewicz – Kopczyński, Gąska – Michalski (88. Sarbinowski), Rajsel, Drzazga (56. Feliks) – Firlej (64. Waluś). Trener Ryszard TARASIEWICZ.

RUCH: Bielecki – Konczkowski (80. Karasiński), Cykało, Sz. Szymański (90. Lukić), Preisler – Ventura – Szwoch, Adkonis (79. Barański) – Kozak (62. Borowski), Szczepan (80. Novothny), Mezghrani. Trener Dawid SZULCZEK.

Sędziował Tomasz Marciniak (Płock). Widzów 800.

Piłkarz meczu – Daniel SZCZEPAN


GŁOS TRENERÓW

Dawid SZULCZEK: W tej lidze nie jest łatwo wygrać trzy mecze z rzędu. Widzieliśmy to szczególnie w drugiej połowie, bo spotkanie było bardzo trudne, a Warta bardzo zdeterminowana. Po 20 minutach zaczęło się łatwiej grać, ale z biegiem czasu było coraz trudniej o wyprowadzenie ataku. Szukając pozytywów, widzę je w bloku obronnym – dużo zablokowanych strzałów, wybitych piłek, bramkarz dobrze się spisał. Zagraliśmy trochę jak nie Ruch, bo do tej pory zazwyczaj to my mieliśmy inicjatywę, choć nie zawsze szły za tym wyniki. W tym spotkaniu zagraliśmy trochę inaczej.

Ryszard TARASIEWICZ: Tak jak mówiliśmy przed meczem na odprawie zagraliśmy tak, jak chcieliśmy, abstrahując oczywiście od wyniku. Uważam, że tak jak we wcześniejszych spotkaniach, potrzebujemy dużo więcej sytuacji, żeby zdobyć bramkę. Łatwiej by nam się wtedy grało. Aczkolwiek nie odczułem tego w momencie straty pierwszego gola, bo mieliśmy kilka okazji, choć może nie tak klarownych jak w drugiej połowie.