Czy zadziała efekt nowej miotły?
W sobotnim (14.00) meczu z Rekordem Bielsko-Biała na trenerskiej ławce Zagłębia Sosnowiec po raz pierwszy zasiądzie Wojciech Łobodziński.
Entuzjazmu i zaangażowania Wojciechowi Łobodzińskiemu odmówić nie można... Fot. Facebook/Zagłębie Sosnowiec
W Sosnowcu liczą, że pod kierunkiem nowego szkoleniowca piłkarze Zagłębia się przełamią i zwyciężą po raz pierwszy od 27 lipca. Po wygranej (2:1) z Sokołem Kleczew zanotowali 3 remisy i 3 porażki. Ta ostatnia (0:1), z pozostającą dotąd bez wygranej Wartą Poznań, zakończyła „misję” trenera Marka Gołębiewskiego. Od jakiego rezultatu pracę w sosnowieckim klubie zacznie jego następca? Wojciech Łobodziński wie, że posada trenera w Zagłębiu jest jak gorący kartofel, a utrzymanie jej na dłużej to nie lada sztuka. - Po obejrzeniu wszystkich dotychczasowych meczów zespołu mam pewne wnioski i wstępny plan. Nie lubię się udzielać w mediach, wolę przemawiać pracą, dlatego przed pierwszym meczem nie będę robił wywodów, co musimy itd. Za nami kilka intensywnych dni. Drużyna potrzebuje przełamania - nie odkrywa Ameryki blisko 43-letni szkoleniowiec, któremu od czwartku asystuje Kamil Makowski; obaj współpracowali w Miedzi Legnica.
Zagłębie ma również pełnomocnika zarządu ds. sportowych. Zgodnie z naszymi przypuszczeniami został nim Piotr Burlikowski, który jako dyrektor sportowy pracował w Koronie Kielce, Arce Gdynia czy Zagłębiu Lubin. Był także doradcą PZPN za kadencji Zbigniewa Bońka. Na razie ma odpowiadać za stworzenie strategii oraz koordynowanie polityki transferowej. - Bardzo się cieszę, że dołączam do klubu z prawie 120-letnią historią. Jestem świadomy oczekiwań kibiców wobec mnie i całego pionu sportowego. Jestem również przekonany, że - tak jak w moich poprzednich miejscach pracy - przygoda z Zagłębiem zakończy się awansem - powiedział Burlikowski, który po przejęciu akcji klubu przez Marka Koźmińskiego, ma pełnić funkcję dyrektora sportowego.
Krzysztof Polaczkiewicz
