Czy prezes odda władzę?
Zjazd wyborczy PZKol, przerwany 12 października w atmosferze chaosu, ma być wznowiony 2 listopada.
KOLARSTWO
Jak poinformował w komunikacie przewodniczący prezydium zjazdu Waldemar Minta, obrady zostaną wznowione na torze w Pruszkowie w najbliższą sobotę o godzinie 11. Komunikat, z datą 25 października, wydał też obecny zarząd PZKol, którego kadencja kończy się z końcem miesiąca. Zarząd podkreślił, że przychyla się do stanowiska prezydium o wznowieniu obrad 2 listopada, „mimo istnienia poważnych wątpliwości”. Dotyczą one zarówno „przerwania obrad w trybie niezgodnym z regulaminem Walnego Zgromadzenia, jak i samej daty wznowienia, która przypada na Dzień Zaduszny, to jest czas zadumy i refleksji, który większość z nas spędza w gronie rodziny”. W komunikacie zarząd przypomniał, powołując się na opinie prawne, że „wybór Prezesa Zarządu Polskiego Związku Kolarskiego nie został dokonany, a wniosek formalny o anulowanie drugiej tury głosowania nie został jeszcze przez Prezydium Walnego Zgromadzenia poddany pod głosowanie i jest wnioskiem, od którego obrady muszą zostać rozpoczęte”.
Z ostatnim stwierdzeniem nie zgadza się Marek Leśniewski. – Pan Makowski robi szum medialny, żeby przykryć informację o tym, iż dokonał się już wybór prezesa PZKol. Jako wybrany prezes mam przywilej pierwszy wskazać kandydatów do zarządu. Obrady będą wznowione od punktu numer 27, czyli od wyboru zarządu – powiedział PAP Leśniewski. Były znakomity kolarz, srebrny medalista igrzysk olimpijskich w Seulu w 1988 roku w wyścigu drużynowym na 100 km, spodziewa się, że w sobotę do Pruszkowa przyjedzie sporo delegatów. – Obrady rozpoczną się wcześnie, żeby delegaci mogli jeszcze wrócić do swoich domów i odwiedzić groby. To są najważniejsze wybory w 104-letniej historii PZKol. Po raz pierwszy zostały przerwane i po raz pierwszy prezes nie chce oddać władzy – podkreślił Leśniewski.
Dużej frekwencji spodziewa się również Makowski, pełniący funkcję prezesa PZKol od stycznia 2023 roku, po ustąpieniu z przyczyn osobistych Grzegorza Botwiny. – Termin dokończenia zjazdu jest niefortunny, ale taka była decyzja przewodniczącego prezydium zjazdu, którą jako zarząd uszanowaliśmy. Zainteresowanie zjazdem jest spore, ale część osób mówi wprost, że nie przyjedzie na obrady, ponieważ ma plany rodzinne. I my to szanujemy – skomentował dla PAP Makowski.
W wyborach 12 października o stanowisko prezesa PZKol ubiegało się trzech kandydatów. W pierwszej turze odpadł popierany przez byłego prezesa PZKol, Dariusza Banaszka, były wieloletni burmistrz Nowego Dworu Mazowieckiego, Jacek Kowalski, który otrzymał 13 głosów. Na Leśniewskiego głosowało 30 delegatów, a na Makowskiego – 27. W drugiej turze Leśniewski pokonał Makowskiego stosunkiem głosów 35:34. Jednak pod protokołem podpisało się tylko dwóch z czterech członków komisji skrutacyjno-mandatowej. Wątpliwości wzbudził jeden z głosów oddanych na Leśniewskiego – czy prawidłowo został skreślony krzyżyk przy jego nazwisku. Makowski mówił nawet o dwóch nieważnych głosach. Spór wokół tej kwestii trwał długo i w tym czasie część delegatów, nie czekając na wyniki, opuściła tor w Pruszkowie. Wśród tych, którzy zostali na miejscu, nie było zgody na powtórzenie wyborów. Gdy przewodniczący prezydium zjazdu Waldemar Minta zaproponował przejście do kolejnego punktu obrad, czyli do wyboru członków zarządu PZKol, kategorycznie sprzeciwił się temu Makowski, twierdząc, że najpierw trzeba wyjaśnić kwestię, kto jest nowym prezesem. Popierający Makowskiego delegaci opuścili salę, zrywając kworum i uniemożliwiając dalsze obrady.
Artur Filipiuk (PAP)