Cztery problemy
Żeby proces prywatyzacji Górnika Zabrze ruszył z kopyta, potrzeba rozwiązania i dogadania się na cztery tematy. Klucz leży w zabrzańskim magistracie, w rękach którego jest większościowy pakiet 85,23 proc. akcji. Miasto, jak podczas czwartkowego spotkania z mediami mówił Lukas Podolski, nie ma pomysłu na to jak wszystko rozwiązać... W czym problem?
1. Kasa do spłacenia
Po fiasku z zarządzaniem klubu przez TU Allianz, lata 2007-11, ponownym właścicielem Górnika stało się miasto. W tym czasie strata (nie dług, jak podkreśla się w klubie) wzrosła z 33 mln zł do… 143 mln złotych! Jak faktycznie na teraz wygląda sytuacja? Na koniec 2024 roku zobowiązania krótkoterminowe wynosiły 22-23 mln zł, a długoterminowe - ok. 18 mln zł. Kto je ureguluje po prywatyzacji?
2. Wycena akcji
Za rządów Małgorzaty Mańki-Szulik specjalistyczna firma wyceniła akcje spółki Górnika na 8 mln złotych. Tamta wycena została potem wyrzucona do kosza przez nową prezydent Agnieszkę Rupniewską. Jaka teraz jest cena za większościowy pakier udziałów? Nie wiadomo, miasto powołuje się na klauzulę poufności.
3. Stadion
Właścicielem obiektu jest miasto i… - Za wynajem płacimy chyba najwyższą stawkę w Polsce – mówi Lukas Podolski. Nie wiadomo, co byłoby z obiektem po prywatyzacji. Nie wiadomo też, co z wykończeniem czwartej trybuny, a przede wszystkim lóż. A to na nich kluby zarabiają najwięcej.
4. Akademia
Lukas Podolski, jak mówi, przeznaczył 250 tys. złotych na rzecz piłkarskiej akademii Górnika, żeby powstała siłownia z prawdziwego zdarzenia. Projekt utknął w miejscu - nie ma porozumienia z władzami miasta co do miejsca inwestycji. – Moim marzeniem jest doprowadzenie do tego, żeby akademia była finansowana z klubowych środków i zapewniała stały dopływ wychowanków do pierwszego zespołu – podkreśla „Poldi”.
(zich)
