Czekam na spotkanie
Rozmowa z Lukasem Podolskim, piłkarzem Górnika, starającym się o przejęcie klubu z Zabrza
Lukas Podolski - wkrótce nowy właściciel Górnika. Fot. Pressfocus.pl
Jak skomentuje pan waszą porażkę u siebie z Motorem 0:1? Chyba nie tego się spodziewaliście po ostatnich wygranych z Pogonią i GieKSą...
- Tak czasami w futbolu bywa, wcześniej było dobrze, teraz nie wyszło. Motor grał inaczej niż było to w poprzednich spotkaniach. Być może grał dla trenera, a jego taktyka na mecz u nas to bronienie się w jedenastkę. To był mecz z cyklu: kto strzeli pierwszy bramkę, ten wygra. Rywalom się udało, a potem wszystkimi siłami bronili korzystnego dla siebie rezultatu. Podobnie było we wcześniejszym przegranym u nas meczu z Termalicą. Nie udało się, no i szkoda, bo można było iść jeszcze bardziej w górę, ale jeśli nie umiesz wygrać, to przynajmniej zremisuj.
Erik Janża mówił po meczu, że z Motorem może za bardzo chcieliście, że być może była za duża presja, bo pojawiła się szansa doskoczenia do lidera. Presja faktycznie wam ciążyła?
- W piłce nie ma presji. Grasz po to, żeby wygrać. Jak dwa mecze z rzędu wygrałeś, to robisz sobie presję przed kolejnym? Wygraliśmy dwa spotkania, powinna być pewność siebie, a w sobotę nie było tego widać. Na koniec każdy sam przed sobą powinien odpowiedzieć, czy odczuwa presję, czy nie. Mam trochę inne doświadczenie niż inni. Może ktoś czuje, że jest presja, ale jak się wygrywa dwa mecze, jesteś na drugim miejscu w tabeli, to po co ma być jakaś presja? To przecież coś fajnego, że dobrze idzie, że wygrywasz dwa mecze po 3:0, a grasz jeszcze u siebie. To mają być radość i pewność z grania, a tego niestety w meczu z Motorem nie było widać.
Boli chyba to, że przegrywacie drugi mecz w sezonie u siebie, a na trybunach 20 tys. kibiców. Szkoda, bo punkty u siebie uciekają, zgodzi się pan?
- Punkty uciekają, ale nie mamy ciśnienia, żeby na koniec być gdzieś wysoko, nawet jeśli teraz jesteśmy z przodu w tabeli. Widzimy, jak inwestują inne kluby, jak to tam wygląda. Mają zawodników za milion czy za cztery miliony euro, a nie wiadomo, czy im pomogą. W takiej konfrontacji nie jest łatwo. Nasze cele są inne, choć jak jest szansa walki o czołówkę, to czemu nie? Inni mają jednak większe możliwości i finanse. Górnik dalej nie jest tam, gdzie powinien być, ale się buduje. Idziemy w dobrym kierunku i mam nadzieję, że szybko do tej czołówki dojdziemy.
Wy też dużo zainwestowaliście. Widać to choćby po kilkunastu sprowadzonych zawodnikach w letnim okienku.
- Dobra, ale to młodzi zawodnicy, którzy przyszli do nas za darmo. Nie zainwestowaliśmy grubo, jak inni, po 5 czy 6 milionów euro. Nie były to nawet dwa czy trzy miliony, ale niewysokie kwoty. Sprzedaliśmy Dominika Sarapatę (młody pomocnik odszedł do FC Kopenhaga za 4 mln euro – przyp. red.), część tych pieniędzy zainwestowaliśmy. Inne drużyny, jak Legia, Lech, Raków czy Widzew, mogą sobie postawić wyższe cele, my jako Górnik tak ambitnych celów nie mamy. Ale jak się dobrze gra i pracuje, to do czołówki też można dołączyć. W tym kierunku zmierzamy. Szkoda straconych punktów z Motorem, ale z pewnością nie był to nasz ostatni przegrany mecz w tym sezonie.
Nie sposób nie zapytać pana o kwestię prywatyzacji Górnika. Jest nowy prezydent Zabrza Kamil Żbikowski. Rozmawiał z nim pan osobiście?
- Jeszcze nie, nie było takiej rozmowy.
A czego kibice mogą się spodziewać w najbliższym czasie odnośnie prywatyzacji?
- Nie było rozmowy i nic się nie dzieje.
A zależy panu, żeby odbywało się to szybciej?
- Zobaczymy, jak potoczą się rozmowy. Nie mam odpowiedzi. Trzeba wszystko przemyśleć, przegadać, porozumieć się. Na spokojnie usiądziemy, porozmawiamy i zobaczymy, co z tego wyjdzie.
Coś może się dziać w reprezentacyjnej przerwie?
- Jak będzie, to będzie. Zobaczymy. Jeśli będzie możliwość rozmowy, to termin na pewno się znajdzie. Nie ma co na razie mówić o czasie, bo to nic nie daje. Czekam na rozwój wypadków.
Rozmawiał Michał Zichlarz
Sparing GieKSy z Górnikiem
Wykorzystując przerwę w rozgrywkach GKS Katowice zagra spotkanie kontrolne z zabrzanami. Sparing odbędzie się w najbliższą środę przy Nowej Bukowej. Mecz będzie zamknięty dla publiczności.
