Czarni są jak magnes
Rozmowa z Maciejem Bączykiem, dyrektorem ds. skautingu Czarnych Sosnowiec
Jakie nastroje panują w Czarnych po tym, jak reprezentacja kobiet U-17 awansowała do ćwierćfinału mistrzostw świata na Dominikanie?
- Wszyscy jesteśmy szczęśliwi i dumni. Jakkolwiek na to patrzeć, na mundialu grają cztery zawodniczki od nas. Sądzę, że gdyby nie kontuzja Ani Krakowiak, mielibyśmy pięć reprezentantek. Jesteśmy dumni z tego, że reprezentują nasz klub.
Czy mógłby pan opisać każdą z reprezentantek, która na co dzień gra w Czarnych? Zacznijmy od Julii Woźniak, bramkarki, która spisuje się genialnie. Wszyscy oglądający zmagania na mundialu są zachwyceni jej postawą...
- Najmocniejszą formacją reprezentacji jest defensywa, która od dłuższego czasu gra w niezmienionym składzie. Dlatego też nie jest tak, że Julia samodzielnie broni wyniku. Oczywiście, wywołuje szał, ale nie jest to dla nas żadna niespodzianka. Wiemy, że to dziewczyna z wielkim potencjałem. Widzieliśmy to już, gdy grała w Medyku Konin. Obserwujemy ją od dłuższego czasu, także na co dzień w treningu. To jest solidna, charakterna bramkarka.
Nie bez powodu otrzymała dwie nagrody MVP podczas mistrzostw świata.
- To zawodniczka, która za moment będzie występowała w renomowanych klubach. Ma na to papiery. Nam pozostaje się cieszyć, że rozwija się w Czarnych Sosnowiec. Trzymamy kciuki, żeby w meczu z Koreą Północną także stanęła na wysokości zadania.
Co może pan powiedzieć o Zuzannie Witek, która pełni funkcję kapitana w kadrze?
- To tytan pracy. To osoba, która we wszystko, co robi, wkłada 100 procent siebie. Jest bardzo charakterną zawodniczką, która od kilku lat występuje na boiskach ekstraligi. Jest niekwestionowaną liderką zespołu, piłkarką, która ciągnie drużynę. W kadrze trenera Kasprowicza nie zawsze próbuje kreować grę. Ma natomiast mnóstwo odbiorów, wykonuje gigantyczną robotę, za każdym razem pokonując najwięcej kilometrów w meczach.
W pierwszej jedenastce zespołu Marcina Kasprowicza znajduje się też Oliwia Związek.
- Oliwię znam jeszcze ze Śląska Wrocław, gdzie pracowaliśmy razem. Ma ogromne możliwości. To typowa „dziewiątka”. Gdy dostanie piłkę, a futbolówka jej „szuka” w polu karnym, potrafi wykorzystać sytuacje. Jest pracowita. Jeśli dalej będzie się rozwijać w ten sposób, będziemy mieli z niej dużo pociechy w Czarnych, ale także w reprezentacji Polski.
Wrocław na Sosnowiec przed sezonem zamieniła także Krystyna Flis, która na mundialu zaliczyła asystę.
- Krysię też znam ze Śląska. Ją i Oliwię sprowadzałem do Czarnych i znam je doskonale. Jest bardzo dobrze wyszkolona technicznie. Ma świetnie ułożoną lewą nogę. Ma w sobie odwagę i jest ukształtowaną zawodniczką, która jest gotowa do gry na wysokim poziomie.
Czy to są piłkarki, które są gotowe na to, żeby wyruszyć w świat i podbijać europejską piłkę?
- Jeśli chodzi o kwestie sportowe, to te zawodniczki są już gotowe, żeby grać za granicą. Trzeba jednak wyczuć odpowiedni moment na transfer. To kwestia mentalna. Trzeba się zastanowić, czy piłkarki są przygotowane na zmianę otoczenia i na zderzenie z przepotężną różnicą, która dzieli Polskę od piłki europejskiej. Są to świadome dziewczyny i podejmą dobrą decyzję, tym bardziej że mają ogromny potencjał sportowy.
Gdy zawodniczki Czarnych wylatywały na Dominikanę, czuł pan, że reprezentacja dotrze do ćwierćfinału?
- Z tyłu głowy wszyscy mieliśmy myśl, że jest szansa na wyjście z grupy. Znamy potencjał tego zespołu, wiemy, jak gra i jak zaprezentował się wcześniej na Euro. Polska jest oczywiście debiutantem na mundialu, ale te piłkarki mają tak potężny charakter, że 1/4 finału nie jest tak potężną niespodzianką.
Co więc sprawia, że aż cztery piłkarki z kadry U-17 to dziewczyny, które zdecydowały się na karierę w Czarnych Sosnowiec?
- Czarni to najbardziej utytułowany klub i jest magnesem dla młodych, uzdolnionych zawodniczek. Dajemy odpowiednie warunki pracy, mamy dobry sztab trenerski, świetną kadrę zawodniczą. Jest wiele doświadczonych piłkarek, od których można się uczyć. Młode dziewczyny widzą, że w tym klubie można się rozwijać. Ponadto w ostatnim czasie wiele zawodniczek Czarnych wyjechało do poważnych zagranicznych klubów. Staramy się przygotować nasze podopieczne do gry na poziomie europejskim. Zależy nam na tym, żeby trafiały do dobrych klubów, a nie do takich, które mogą im zaoferować niewiele więcej od nas.
Gra w Czarnych jest dla nastoletnich zawodniczek szansą na rozpoczęcie wielkiej kariery?
- Dziewczyny, które chcą się rozwijać, chcą grać w piłkę, widzą, że praca w Czarnych daje efekty. Zdobyliśmy mistrzostwo Polski U-18 i dziewczyny, które mogłyby zasilić młodzieżowe drużyny, widzą, że jest tutaj wykonywana dobra robota. W krótkim okresie - wspólnie z trenerami i z całą akademią - stworzyliśmy drużynę na wysokim poziomie. Naszym atutem jest to, że mamy zespół rezerw na poziomie centralnym, w 1. lidze. Wiele dziewcząt zostało sprowadzonych do klubu z myślą o przygotowaniu do gry w ekstralidze. To zawodniczki z roczników 2008, 2009, które już grają w drugiej drużynie i radzą sobie doskonale. W poprzednim sezonie, jak wspomniałem, zdobyliśmy mistrzostwo Polski U-18 i chcielibyśmy to powtórzyć w bieżących rozgrywkach. Mamy na to spore szanse.
Na drzwiach klubowych wisi plakat o naborze młodych zawodniczek. Pod tym względem Czarni są wyjątkowi?
- Klubów, które zaczynają stawiać na sekcję dziewcząt, jest coraz więcej. Działamy cyklicznie, na bieżąco penetrując ten rejon. Wiemy, jakie kroki wykonywać, żeby pozyskać dobre zawodniczki do klubu. Z naborów dużo dziewczyn trafia do akademii i później oceniamy ich potencjał. Wiadomo, że nie każda z nich zostanie piłkarką, jednak sam fakt, że trenują, uprawiają sport, kształtuje ich charakter.
Dla pana Czarni też byli magnesem? Przeniósł się pan do Sosnowca po 2,5 roku pracy z kobiecą sekcją Śląska Wrocław.
- Możliwości, które tutaj otrzymałem oraz ludzie, którzy tutaj pracują, spowodowały, że gdy pojawiła się propozycja pracy, decyzja była prosta do podjęcia. Jest to klub nastawiony na piłkę nożną kobiet, a ja prawie 4 lata temu zamieniłem piłkę męską na kobiecą. Decyzja oczywiście nie była łatwa. Przeniosłem się ze Śląska do Czarnych. Niektórzy powiedzieliby pewnie, że to krok w tył, ale ja zdecydowanie traktuję to jako krok do przodu.
Czy czuje pan satysfakcję z tego powodu, że trzy zawodniczki, które sprowadził pan do Czarnych przed sezonem, czyli Woźniak, Flis i Związek, znajdują się w wyjściowej jedenastce na mundialu U-17?
- Odczuwam pełną satysfakcję. Jestem dumny z tego, że zawodniczki, które do nas przychodzą, później jadą na mistrzostwa świata. To dla mnie sygnał, że praca jest wykonywana dobrze. Włożyłem w to sporo serca i naprawdę jestem bardzo zadowolony oraz dumny, że te dziewczyny są teraz na Dominikanie. Wierzę, że przy kolejnych transferach będzie podobnie.
Nie obawia się pan, że po tak dobrych mistrzostwach świata w wykonaniu reprezentacji Polski, piłkarki Czarnych mogą zaraz otrzymywać oferty z Europy i opuścić Sosnowiec?
- Mundial jest oknem wystawowym, ale w pracy, którą wykonujemy, musimy się liczyć, że mając w klubie piłkarki, które grają na mistrzostwach świata, są pod stałą obserwacją skautów i menedżerów. Zdajemy sobie z tego sprawę. Sytuacja jest dla nas jasna - ściągamy najbardziej uzdolnione dziewczyny w Polsce, chcemy je w Sosnowcu przygotować do gry, dajemy im szansę pokazania się w ekstralidze w młodym wieku. Jesteśmy więc przygotowani, że znajdą się kluby, które będą chciały je ściągnąć . Nie jest to żaden problem, a wręcz jesteśmy zadowoleni, jeśli piłkarka wyjedzie z Czarnych i trafi do Bayernu czy Barcelony. To pokazuje, że mamy dobre oko do talentów.
Rozmawiał Kacper Janoszka
Ćwierćfinał mistrzostw świata kobiet U-17
Niedziela, 27 października, godz. 1.00
Korea Północna - Polska
Sędzia Abigail Byrne (Anglia)
Maciej Bączyk