Sport

Czarna śląska sobota

Zwycięstwo Koszalina w Chorzowie i przegrana Sośnicy w Kaliszu oznaczają, że po dwóch latach z elitą pożegnała się Energa Szczypiorno. Gliwicki beniaminek sensacyjnie wylądował w barażach.

Po „cudzie” w Chorzowie radość gości nie miała granic. Fot. Marcin Bulanda/PressFocus

ORLEN SUPERLIGA KOBIET

Na niesamowitym rollercoasterze toczyła się ostatnia seria w gronie zespołów walczących o utrzymanie. Ale taki bieg wydarzeń przewidywał trener Sośnicy, Michał Kubisztal. - Jest tyle układów matematycznych, że to jest mistrzostwo świata. Każdy punkt Ruchu nas ratuje. Każdy punkt zdobyty przez nas w Kaliszu też nas ratuje. Opcji jest milion. Najgorsza, jaka nas może spotkać, to zwycięstwo Koszalina w Chorzowie i nasza przegrana w Kaliszu. Wtedy wylądujemy w barażach. Przy każdym innym wariancie zostajemy w lidze - dywagował szkoleniowiec gliwiczanek, w najgorszychsnach nie przewidując zrealizowania się najczarniejszego ze scenariuszy. Puenta jest bowiem taka, że to szczypiornistki Młynów Stoisław utrzymały się w elicie bez konieczności rozgrywania baraży. W ostatnim spotkaniu koszalinianki rozgromiły chorzowski Ruch aż 15 bramkami! Nadto fortuna uśmiechnęła się do nich z odległego Kalisza, gdzie tamtejsze Szczypiorno pokonało Sośnicę jedną, „złotą” bramką. Tym sposobem koszalinianki wskoczyły na 8. miejsce, gliwiczanki będą walczyć o utrzymanie w barażach z APR-em Radom, a kaliszanki - mimo zwycięstwa - zakończyły przygodę z Superligą.

Po prostu wstyd!

Dla koszalinianek spotkanie w Chorzowie było hamletowską frazą „być albo nie być”. Dla chorzowianek ostatnim meczem, który trzeba było rozegrać, bo utrzymanie zapewniły sobie już na długo przed zakończeniem rozgrywek. „Niebieskie” zapowiadały jednak ambitną postawę do ostatniej syreny i godne pożegnanie się z własnymi kibicami. Za Ruchem mocno kciuki ściskały też gliwiczanki. Boisko szybko zweryfikowało deklaracje chorzowskiej szatni. Obietnice zastąpiły łzy obficie cieknące z oczu bardzo ambitnej i na zabój oddanej niebieskim barwom Katarzyny Wilczek. - Ciekną, bo jestem niesamowicie zdenerwowana. Nawet nie wiem, jak nazwać to, co się dzisiaj stało - mówiła, schodząc z parkietu popularna „Masło”. - Nie chciałam w takim stylu kończyć sezonu. Ten mecz nie wyglądał jak piłka ręczna w naszym wykonaniu. Nie jestem w stanie nic rozsądnego powiedzieć, bo buzują we mnie straszne emocje. Trzeba to po prostu przełknąć. Ewidentnie Koszalin chciał bardziej, a ja - jako sportowiec - po prostu nie potrafię się z tym pogodzić. Zawsze gram, by mecz wygrać, a nie przejść obok niego. Pozostaje mi przeprosić kibiców, że musieli to oglądać.

- Wstyd - dorzuciła najbardziej doświadczona i od zawsze związana z Chorzowem Karolina Jasinowska.

Trener przeprasza kibiców

Mecz zaczął się od trzech świetnych obron Mai Gomy oraz „pudła” Marty Gęgi. Nerwowo zaczęły spotkanie także koszalinianki, które popełniały sporo błędów, na szczęście dla siebie miały dobrze dysponowaną Egipcjankę w bramce, która raz za razem „leczyła” rzucające prosto w nią „Niebieskie” (3:6 w 10 min). Tylko Polina Masalowa trafiała (4 bramki po kwadransie), dzielnie wspierała ją Kaja Gryczewska w bramce, więc walczące o życie zawodniczki Młynów Stoisław nie odjeżdżały za bardzo z wynikiem (7:8 w 20 min). W końcówce utrzymane już w Superlidze zawodniczki Ruchu ponownie zaczęły seryjnie popełniać błędy i marnować z przodu niemal wszystko co się dało, co natychmiast odbiło się na wyniku (7:12 w 24 min). Pierwszą połowę zakończyły z debetem 4 trafień, co i tak nie było złym wynikiem, patrząc na ich grę.

Przerwa ani na jotę nie odmieniła Ruchu. Koszalin dyktował warunki, gospodynie nie potrafiły odnaleźć formy sprzed tygodnia, gdy w dobrym stylu ogrywały Sośnicę na jej terenie. „Zielono-czarnym” w sobotę po prostu bardziej chciało się biegać. Miały cel, który bez większego wysiłku zrealizowały. Ruch ostatnie 10 minut oddał bez walki (2:10), a ostatnie 5 minut przegrał 0:5!. - Nie wiem, co się stało, nie znam przyczyn. Jestem zawiedziony, zaskoczony, wstydzę się. Proszę spytać dziewczyn, co się stało. Oczywiście jestem dumny z naszych dokonań, ale ten mecz popsuł mi cały sezon. Przepraszam kibiców za ten wynik - powiedział załamany trener Ivo Vavra.

Koszalinianki osiągnęły w Chorzowie to, co dwie kolejki wstecz było jedynie ich marzeniami na poziomie mrzonek. I nic nie zapowiadało takiego szczęścia ówczesnej „czerwonej latarni”. - To był mecz o życie i na szczęście wszystko w tym spotkaniu, zarówno w ataku, jak i w obronie, zafunkcjonowało jak należy. Dziewczyny wykonały dobrą, mocną robotę. Dały z siebie wszystko, co mogły, a nawet więcej - trener Dmytro Hrebeniuk miał naprawdę powody do świętowania.

Pyrrusowe zwycięstwo

O tej samej porze w Kalisz Arenie toczył się korespondencyjny pojedynek o utrzymanie. Podopieczne trenera Pethera Krautmeyera miały świadomość, że tylko zwycięstwo pozwoli im zachować szansę na pozostanie w elicie. Ostatecznie piłkarki ręczne Energii Szczypiorno po dwóch sezonach się z nią pożegnają. W ostatnim meczu zrobiły swoje. Pokonały Sośnicę, choć ta w 40 minucie prowadziła 20:16, a na 60 sekund przed końcem remisowała 25:25, ale na niewiele się to zdało, bo ku ich rozpaczy zwycięstwo - w kontekście blamażu Ruchu - okazało się pyrrusowe. Tym samym ekipa z grodu nad Prosną pożegnała się z elitą. - Ciężko coś na gorąco i w emocjach powiedzieć, bo wiedziałyśmy, jaka jest sytuacja. Wiedziałyśmy, że musimy wygrać, ale też liczyć na pomoc kogoś innego. Walczyłyśmy do końca i jestem dumna, że nie zwiesiłyśmy głów, mimo że dochodziły nas słuchy, jaki jest wynik w Chorzowie - skwitowała spadek rozgrywająca Energii, Małgorzata Trawczyńska.

Zbigniew Cieńciała

◼  KPR Ruch Chorzów - Młyny Stoisław Koszalin 23:38 (13:17)

RUCH: Gryczewska, Fornalczyk - Wiśniewska 5, Salisz 4, Gęga 1, Wilczek 3, Masalowa 5, Doktorczyk, Diablo 4/1, Jasinowska 1, Widuch, Iwanowicz, Jasińska, Sikora. Kary: 2 min. Trener Ivo VAVRA.

KOSZALIN: Gomaa 1, Klarkowska - Furmanets 5, Lemiech 6, Mączka 2, Rycharska 2, Koper 1, Aydin 11/3, Żmijewska 1, Nowicka 1, Lasek, Pawłowska 2, Haric 5, Butomo, Dominika Szynkaruk 1, Jura. Kary: 4 min. Trener Dmytro HREBENIUK.


◼  Energa Szczypiorno Kalisz - SPR Sośnica Gliwice 26:25 (15:14)

ENERGA: Chojnacka, Prudzienica - Witkowska, Miłek 3, Trawczyńska 8/4, Petroll 2, Gjorgievska, Gliwińska 5, Hosgór 4, Kaczmarek 4, Musiał, P. Kucharska, Costa Pereira. Kary: 8 min. Trener Pether KRAUTMEYER.

SOŚNICA: Kordowiecka 1, Musakova, Kubisztal - Dmytrenko 5, Bancilon 1, Guziewicz 3, Dorsz 1, Byzdra 4, Kostuch 6/4, Leśniak 1, Skubacz 1, Strózik 1, Kozimur 1. Kary: 10 min. Trener Michał KUBISZTAL.

GRUPA MISTRZOWSKA

1. Zagłębie

24

66

737:497

2. Lublin

24

62

734:595

3. Kobierzyce

24

51

686:621

4. Start

24

39

669:708

5. Gniezno

23

30

647:663

6. Piotrcovia

23

29

622:625

GRUPA SPADKOWA

7. Ruch

24

26

635:705

8. Koszalin

24

19

600:698

9. Sośnica

24

18

578:670

10. Kalisz

24

17

615:741

25. seria - 29-30 kwietnia: Lublin - Piotrcovia, Start - Zagłębie, Gniezno - Kobierzyce.

(mar)