Czarna dziura
Hokeiści Buffalo Sabres ponieśli osiem porażek z rzędu, w tym siedem na własnym lodzie.
NHL
Hokeiści New York Rangers po pięciu meczach na własnym lodzie (bilans 2-3) i dwóch porażkach z rzędu z Chicago 1:2 oraz Seattle 5:7 wreszcie przerwali tę serię. „Strażnicy” wygrali na wyjeździe z Buffalo Sabres 3:2 (1:0, 0:0, 2:2) i pogrążając gospodarzy w „czarnej dziurze”. „Szable” przegrały bowiem osiem meczów z rzędu, w tym dwa po dogrywce i jeden po karnych. - Trudno marzyć o wygranej, gdy tylko przez tercję prezentuje się właściwą grę. Przez 40 minut nie mieli żadnej kontroli nad krążkiem – wściekał się po meczu trener gospodarzy, Lindy Ruff.
Adam Fox, filar obrony NY Rangers i czołowa postać ligi, miał powody do zadowolenia, bowiem po okresie posuchy w 27 meczach wreszcie zdobył gola (58, do pustej) i na dodatek zaliczył dwie asysty przy trafieniach Miki Zibanejada (8, w przew.) i Really'ego Smitha (56). 26-letni defensor ma na swoim koncie 25 pkt (1+24), zaś Zibanejad strzelił swojego 300. gola w lidze. Igor Szestiorkin, bohater ostatnich dni, miał 29 udanych interwencji, ale nie zdołał zatrzymać uderzeń Owena Powera (56) i Tage'a Thompsona (60, 6 na 5). Gospodarze mają powody do frustracji, bo była to siódma porażka na własnym lodzie. Trener Ruff w trakcie meczu dokonywał różnych roszad, ale bez skutku. Peter Laviolette, szkoleniowiec gości, chwalił hokeistów za konsekwencje w grze od samego początku do końca.
„Strażnicy” zajmują 7. miejsce w Konferencji Wschodniej z 31 pkt, zaś „Szable” 15., przedostatnie miejsce – 26. W tabeli prowadzą Minnesota i Winnipeg po 42 pkt, przed Washingtonem – 40 pkt.
Buffalo – NY Rangers 2:3, Ottawa – Anaheim 5:1
(ws)