Sport

Cracovię da się lubić

W ostatnich latach „Pasy” przyzwyczaiły do topornej gry, po której teraz nie ma już śladu.

Przy Kałuży nikt nie żałuje, że trenerem zespołu został wybrany Dawid Kroczek. Fot. Krzysztof Porębski/Press Focus

WYDARZENIE KOLEJKI

W każdym sezonie ekstraklasy objawia się w czołówce jakiś zespół, którego nikt tam przed rozpoczęciem zmagań nie przewidywał. Były mistrzowska Jagiellonia i wicemistrzowski Śląsk, teraz łokciami pośród potentatów rozpycha się Cracovia. Rozbijając Motor Lublin 6:2 piłkarze trenera Dawida Kroczka zapewnili sobie (tymczasowe?) miano najlepszej ofensywy rozgrywek, z 28 golami w 13 występach

Kłody pod własne nogi

– Na poziomie ekstraklasy to nie zdarza się często i to zasługuje na duży szacunek – powiedział szkoleniowiec „Pasów”, który w zeszłym sezonie wbił już przeciwnikowi „piątkę” (majowe 5:0 z Górnikiem Zabrze), a teraz postawił kolejny krok w swojej ofensywnej wizji. Aczkolwiek, by być uczciwym, trzeba zaznaczyć, że w lutym lepiej z kryzysowym Radomiakiem poradził sobie jego poprzednik Jacek Zieliński, pokonując grającego od 2 minuty w osłabieniu rywala 6:0. Motor zdołał dwukrotnie „ukłuć” Cracovię i to bardzo szybko, bo w 2 minucie (na 1:0) i 8 minucie (na 2:1). „Pasy” mimo znakomitych wyników słyną z tego, że jako pierwsze tracą gola. W ostatnich 8 meczach tylko raz zdarzyło się, aby prowadziły 1:0, z Pogonią Szczecin, ale działo się to przy Kałuży, co jest istotne dlatego, że „Portowcy” są – obok Stali Mielec – najgorszą drużyną ekstraklasy w grze wyjazdowej.

Taka jest siła drużyny

– Nie chcemy tak grać, nie będę przecież zakłamywał rzeczywistości – poruszył temat łyżki dziegciu w beczce miodu po 6:2 z Motorem Kroczek. – Chcielibyśmy grać na zero, co jest istotne w utrzymywaniu się w górnej części tabeli. Zabrakło nam determinacji w realizacji tego, jak zaczynać spotkania, bo nie zrobiliśmy tego tak, jak chcemy. Siłą drużyny jest to, że jeżeli ktokolwiek na boisku ma cięższy moment, ma gorszy dzień i problem, aby dobrze wejść w mecz, to rolą nas wszystkich jest maksymalne wsparcie. To zespół wygrywa mecz. Kilku zawodników zagrało indywidualnie na bardzo wysokim poziomie, a te indywidualności pojawiają się wtedy, kiedy cała drużyna gra dobrze. Cieszę się, że po przerwie zobaczyliśmy zespół z mentalnością zwycięzców – cieszył się niekryjący uśmiechu 35-latek, chwaląc między wierszami Davida Kristjana Olafssona, który skompletował hat tricka, oraz Benjamina Kallmana, autora dubletu.

Odpowiednie zarządzanie

Kroczek zwrócił uwagę na aspekt zarządzania meczem, jakże istotny jeśli chce się walczyć w górze tabeli. – To jest bardzo ważne, żebyśmy umieli odpowiednio reagować – wyjaśnił trener „Pasów”. – Rozmawiamy o tym wielokrotnie. Przy naszej grze będziemy narażeni na sytuacje tworzone przez drużyny przeciwne. Oczywiście, natkniemy się na sytuacje, kiedy stracimy bramkę. Mecz trwa jednak 90 minut i ważne jest odpowiednie nim zarządzanie. Delegując określoną jedenastkę bierzemy pod uwagę, że inni pojawią się na boisku w określonej sytuacji i mają wykonać swoje zadanie. Z Motorem z takiej roli wywiązał się Mateusz Bochnak. Wszedł, po jego strzale był rzut rożny i trafiliśmy na 3:2. Jego zmiana bardzo mocno napędziła działania drużyny. Wniósł dużo energii. Ważne jest to, żebyśmy podejmowali dobre decyzje na przestrzeni całego spotkania. To nie jest proste, czego przykładem był ostatni mecz z Lechem, którego nie byliśmy w stanie wygrać. Wierzę jednak, że takich spotkań będzie bardzo mało i że dojdziemy do poziomu tych  klubów, które zawsze muszą walczyć o mistrzostwo – zaznaczył Kroczek.

Piotr Tubacki