Sport

Corrida się rozkręca

Eksperci są zgodni, że nadchodząca 32. kolejka ekstraklasy może decydować o losach mistrzowskiej korony.

Stal walczyła o punkty dzielnie, ale ostatecznie pojechały one do Częstochowy. Fot. PAP/Darek Delmanowicz

Na otwarcie 31. serii gier liderujący Raków pokazał w Mielcu mocne nerwy i odporność psychiczną, bo też długo męczył się z broniącą się przed spadkiem Stalą. Obronę mielczan sforsował dopiero w 73 minucie Węgier Peter Barath. Dziewięć minut później wynik ustalił Norweg Jonatan Braut Brunes. To było czytelne przesłanie na Bułgarską, by ścigający ich lechici porzucili marzenia o złocie.

Miecze przeciw pikom

Kolejorz nie był dłużny. Przyjął ze spokojem dwa „nagie miecze” podarowane przez „zakon” spod Jasnej Góry i już kilka godzin później z niewrażliwością na „wynikowe prowokacje” Medalików zaakcentował swoją siłę, wbijając niepołomickim Żubrom rekordowe osiem „pik”. A to oznacza, że w pozostałych do końcach trzech seriach gier nie ma mowy o lekkiej, łatwej i przyjemnej wyprawie na koronację „króla” Marka Papszuna. Poznaniacy okazali, że corrida dopiero się rozkręca. - Zagraliśmy mądrze i odnieśliśmy cenne zwycięstwo. Po nie do Mielca przyjechaliśmy - podkreśla trener Marek Papszun. - Pokazaliśmy już wcześniej, że na wyjazdach gramy bardzo dobrze. Jednak dwa poprzednie mecze rozegrane poza Częstochową były specyficzne i zdobyliśmy w nich tylko punkt. Wierzymy w swoją pracę, dużo zdrowia i serca wkładamy w to, co robimy. Cieszę się, że są tego efekty. Wróciliśmy na ścieżkę zwycięstw. Wywieźliśmy z terenu walczącej z determinacją o życie Stalówki trzy punkty.

Nowa, silna broń

Trener Papszun zaznaczył, że mecz ze Stalą to już historia. - Już myślimy o konfrontacji z mistrzami Polski - mówił trener Papszun. - W niedzielę była regeneracja, a ci, co nie grali lub mniej grali, popracowali rozgrywając wewnętrzny sparing. Ważne, żeby wszyscy byli gotowi na sto procent do walki z Jagą - tłumaczył szkoleniowiec Rakowa, zwracając z satysfakcją uwagę na fakt, że jego podopieczni poprawili się w elementach stałych fragmentów gry. Rzuty rożne stały się silą bronią drużyny - vide mecze z Legią, Radomiakiem, Śląskiem, Stalą. - W dłuższym okresie mocny nacisk kładziemy na trenowanie stałych fragmentów gry - przyznaje trener Papszun. - To się nie zmienia w ciągu jednego tygodnia czy dwóch. Podobnie jak wyniki. To jest konsekwentna, codzienna praca, żeby osiągać wyniki. Trzeba się do tematu stałych fragmentów dobrze przyłożyć. Poszukać takich rozwiązań i działań, żeby przyniosły skutek. Historycznie to była nasza mocna broń. W ostatnim sezonie, czy w poprzedniej rundzie, wyglądało to mocno przeciętnie. Staliśmy się takim średniakiem, a tego nie lubię. Moją ideą jest zawsze walczyć z najlepszymi i taką też rywalizację podjęliśmy przy stałych fragmentach i kornerach.

Wzrok na Łazienkowską

Nowa „broń” mocno pomaga częstochowianom w zdobywaniu bramek i punktów, tymczasem już najbliższy weekend może być decydujący w najważniejszej kwestii. Eksperci są zgodni, że nadchodząca 32. kolejka może decydować o losach mistrzowskiej korony. Raków podejmie na Limanowskiego abdykujących mistrzów Polski - Jagiellonię. Poznańscy pretendenci do tytułu poddani zostaną najtrudniejszemu z możliwych egzaminów. Staną naprzeciw Legii na Łazienkowskiej, gdzie im zwykle nie idzie. W dodatku spotkanie będzie miało - jak zawsze - dodatkowy smaczek dla nienawidzących się kibiców obu zespołów, dla których pojedynek Legii i Lecha ma zawsze znamiona „świętej wojny”.

Zbigniew Cieńciała

CZY WIESZ, ŻE...

◼ 17. czyste konto w sezonie zachował w meczu z Stalą Kacper Trelowski. Najlepszy w tym rankingu był w mistrzowskim sezonie Legii (2005/06) Łukasz Fabiański, który w 19 spotkaniach nie pozwolił strzelić sobie bramki. Bramkarzowi Rakowa zostały trzy kolejki, by poprawić wynik byłego reprezentacyjnego bramkarza.

◼ Kacper Trelowski zachował czyste konto w 11 wyjazdowych meczach, co już jest rekordem w XXI wieku.

◼ Tak się złożyło, że bramkarze, którzy zaprezentowali się w Mielcu, są rodowitymi częstochowianami. Obaj 21-latkowie są wychowankami częstochowskich klubów: Ajaksu (Trelowski) i APN-u (Mądrzyk). Pokazali się w sobotę z bardzo dobrej strony, co dla Kuby Mądrzyka oznacza, że... „może realnie myśleć o powrocie do Rakowa” - potwierdził po meczu trener Marek Papszun.