Sport

Coraz śmielej w górę tabeli

Czasami tak jest, że to, co z boku może wydawać się pomocne, działa na zespół destrukcyjnie – powiedział po trzeciej z rzędu wygranej trener sosnowieckiego drugoligowca, Wojciech Łobodziński.

Piłkarze Zagłębia (w tle Mateusz Matras) złapali wiatr w żagle i zaczęli górować nad rywalami. Fot. Zagłębie Sosnowiec

ZAGŁĘBIE SOSNOWIEC

W meczu z rezerwami ŁKS-u dominacja Zagłębia była widoczna od pierwszych minut. Sosnowiczanie szybko wyszli na prowadzenie, potem padła kolejna bramka. Co ciekawe, zdaniem trenera Wojciecha Łobodzińskiego, to nie kontaktowy gol dla rywali zdobyty niemal minutę po bramce na 2:0, wybił na chwilę z rytmu jego podopiecznych. – Paradoksalnie to czerwona kartka dla zawodnika ŁKS-u (Jakuba Leśniewskiego – przyp. red.) wybiła nas z rytmu. Dopóki graliśmy 11 na 11, wszystko wyglądało bardzo dobrze, od początku narzuciliśmy swój styl gry i robiliśmy wszystko, aby strzelić kolejne gole. Czasami tak jest, że to, co z boku może wydawać się pomocne, działa na zespół destrukcyjnie. To było widać w naszych poczynaniach, choć trzeba przyznać, że w drugiej połowie odzyskaliśmy charakter – oceniał szkoleniowiec Zagłębia.

Łobodziński nie ukrywa, że celem na poniedziałkowy mecz była wygrana, więc tym samym plan został wykonany. – Wygraliśmy trzeci kolejny mecz i z tego się trzeba cieszyć. Zespół podniósł głowę, przesunęliśmy się w tabeli, która jest mocno płaszczona. Trzeba sobie jednak szczerze powiedzieć, że powinniśmy wygrać to spotkanie wyżej niż 3:1, bo okazji była cała masa, włącznie z rzutem karnym – dodał opiekun Zagłębia, który po meczu miał zrozumiałe pretensje do gospodarzy poniedziałkowego meczu. – Rozczarowała nas decyzja sztabu łódzkiego klubu, który nagranie z tego meczu postanowił zachować dla siebie. Ponadto nie pozwolono nam przeprowadzić treningu wyrównawczego, ani nawet biegowego. Cóż, przegrywać też trzeba umieć – wbił szpilkę łodzianom trener sosnowieckiej drużyny.

Wygrana cieszy fanów Zagłębia, ale martwi nieobecność Bartosza Borunia, który od dłuższego czasu zmaga się z urazem. Pomocnik w meczu 9. kolejki ze Świtem Szczecin już po godzinie opuścił plac gry. – Te problemy ciągną się za Bartoszem już od pewnego czasu. Musimy poczekać na ostateczną diagnozę i komunikat, czy w tej rundzie będzie mógł grać. Nie wygląda to dobrze – powiedział tajemniczo Łobodziński.

Krzysztof Polaczkiewicz

Widzewowi się nie odmawia?

Z końcem września Piotr Burlikowski przestał pełnić funkcję doradcy zarządu sosnowieckiego klubu. Były już pełnomocnik pracował w Zagłębiu od...11 września. – Mimo tego, że byłem w Zagłębiu krótko, mogę powiedzieć, że spotkałem tutaj znakomitych ludzi. Patrząc na klub oraz warunki do pracy, jestem przekonany, że miejsce Zagłębia jest w zdecydowanie wyższej lidze niż obecna. Życzę klubowi awansu, bo na to zasługuje cała zagłębiowska społeczność – podsumował swój okres pracy Piotr Burlikowski, który najprawdopodobniej podejmie pracę w Widzewie Łódź.

(KP)