Sport

Coraz słabsi...

Czy po meczu z Litwą musimy obawiać się Maltańczyków?

W piątek Polaków uratował Łukasz Skorupski. Fot. Paweł Bejnarowicz/PressFocus

REPREZENTACJA

Jeszcze nie opadły emocje związane z meczem z Litwą, a już w poniedziałek reprezentacja Michała Probierza zagra w drugim starciu kwalifikacji MŚ z Maltą. Z pewnością sztab szkoleniowy Biało-czerwonych miał sporo pracy, ponieważ w spotkaniu z naszymi północno-wschodnimi sąsiadami kadrowicze nie zaprezentowali się bez zarzutu. Wygrana przyszła w męczarniach, po dość szczęśliwym trafieniu Roberta Lewandowskiego. Polakom brakowało płynności i pomysłu na zdobycie gola, a niewiele brakowało, żeby Litwini wyszli na prowadzenie, gdy w drugiej połowie naszych piłkarzy fenomenalną interwencją uratował Łukasz Skorupski. Materiału do analizy było więc sporo, natomiast czasu na poprawę niewiele.

Za mało strzałów

Na niedzielnej konferencji prasowej trener Michał Probierz przyznał, że z Litwą brakowało kontuzjowanych Piotra Zielińskiego i Nicoli Zalewskiego. - Musimy jednak sobie z tym radzić, uzupełniać takie luki – powiedział selekcjoner. A jakie szczegółowe problemy zauważył? - Za mało było pojedynków, po których stwarzaliśmy przewagę. Za mało wygrywaliśmy pojedynków na bokach. Za mało było strzałów z dystansu, do czego ciągle zachęcamy zawodników. Mieliśmy dużo rzutów rożnych, ale nie stwarzaliśmy zagrożenia – stwierdził. Co z kolei trener Probierz ocenia na plus? - Były dobre zmiany. Rezerwowi wznieśli reprezentację na wyższy poziom. Najważniejsze, że wygraliśmy na początek eliminacji i teraz chcemy ponownie wygrać – przekazał.

Skoro więc z Litwą zagraliśmy przeciętnie, dlaczego mielibyśmy zagrać dobrze przeciwko Malcie? Pod względem jakości piłkarskiej to dość podobne zespoły. Malta nie ma gwiazd, jeden zawodnik gra w lidze TOP 5 (Teddy Teuma we francuskim Stade Reims). Malta nie ma też żadnych sukcesów w historii i – krótko mówiąc – nie jest to państwo, w którym futbol traktowany jest priorytetowo, ale mimo to polscy kibice mogą czuć uzasadnione obawy.

Nie ma już słabych rywali

Wielokrotnie słyszeliśmy w ostatnich latach stwierdzenie, że w Europie nie ma już słabych drużyn. Zdanie powtarzane regularnie przez ekspertów i trenerów niekoniecznie było traktowane poważnie. Michał Probierz uciekł jednak do takiego stwierdzenia. - Takie mecze, jak z Litwą i Maltą, są bardzo trudne. Wszyscy liczyli, że w piątek wygramy po „spacerku” 4:0 lub 5:0. Uczulałem zawodników, że tak łatwo nie będzie. Proszę zwrócić uwagę – Bośnia wygrała z Rumunią 1:0, a Czechy z Wyspami Owczymi tylko 2:1 - stwierdził selekcjoner. Czy to jednak nas w jakikolwiek sposób pociesza? Niekoniecznie, bo takie porównanie możemy zastosować, wspominając mecz Norwegia - Mołdawia, w którym faworyci wygrali 5:0. Przypomnijmy natomiast, że nie tak dawno, w październiku 2023 r., kadra pod wodzą Michała Probierza zremisowała z Mołdawianami 1:1, a cztery miesiące wcześniej, gdy trenerem reprezentacji był Fernando Santos, przegrała 2:3. Nie ma więc reguły w tym, że słabsze reprezentacje stają się coraz lepsze i są w stanie rywalizować z faworytami na równym poziomie. To my jesteśmy coraz słabsi.

Mieli problemy

Selekcjoner powiedział też przy okazji, że jego sztab szkoleniowy obserwował reprezentację Malty. Jakie wnioski? - Mieliśmy na Malcie wysłannika - Bartka Zalewskiego. Przegrany mecz z Finlandią 0:1 i wcześniejsze mecze Malty u siebie pokazały, że wiele zespołów miało tam problem – powiedział Michał Probierz. „Na szczęście w poniedziałek nie gramy na wyjeździe, tylko na Stadionie Narodowym w Warszawie” - tak chyba powinniśmy zareagować na słowa trenera, choć zdajemy sobie sprawę, w jak niezręcznej stawiałaby te słowa naszą reprezentację przed meczem przeciwko 168. drużynie w rankingu FIFA.

Czy naprawdę musimy godzić się z tym, że będziemy kolanem przepychać każdy mecz przeciwko nietopowym rywalom? Przecież Malta to zespół, który grał w poprzedniej edycji Ligi Narodów w dywizji D. Szanujmy się. Po słabym meczu z Litwą Polacy powinni wyjść na murawę Stadionu Narodowego ze szczególną motywacją, chęcią pokazania, że są lepsi od drugiej setki światowego rankingu. Musimy mieć też pomysł na grę i go zastosować, a nie szukać wymówek, że zabrakło Zalewskiego czy Zielińskiego. Poza nimi w reprezentacji grają zawodnicy z Serie A, Premier League czy La Ligi, z doświadczeniem w europejskich pucharach i w ważnych meczach międzypaństwowych. To coś, o czym kibice maltańskiej reprezentacji mogą co najwyżej pomarzyć.

Kacper Janoszka