Sport

Coraz bliżej?

Po niemal roku na stadion Wisły wróciła pewna przyśpiewka. Czy tym razem nie zestarzeje się źle?

Frederico Duarte (z prawej) stoczył wiele pojedynków z rywalami. Po strzelonym golu wykonał salta. Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus

Za piłkarzami i kibicami Wisły spokojne i radosne święta. Wszystko za sprawą planowanego i zasłużonego, ale skromnie wygranego meczu z Pogonią Siedlce. Była to piąta z rzędu wygrana drużyny spod Wawelu. Wszystkie te spotkania krakowianie zwyciężyli dzięki jednemu golowi przewagi. Teraz – po serii spotkań z drużynami z dołu tabeli – podopieczni Mariusza Jopa wracają do rywalizacji z walczącymi o bezpośredni awans Bruk-Betem i Wisłą Płock.

Nie za wcześnie?

Po sobotniej wygranej z ostatnim zespołem piłkarze Wisły podeszli pod sektor C, by cieszyć się z kibicami. Fani śpiewali m.in. „Coraz bliżej ekstraklasa, Wisełko nasza”. Wypadła ona ze stadionowego repertuaru jakoś rok temu, gdy po wygranej w Pucharze Polski prowadzeni przez Alberta Rude zawodnicy zawalili końcówkę sezonu w lidze. W wiślackich sercach obudziła się nadzieja, w niektórych przeobraziła się już w wiarę. Piłka uczy jednak pokory, o czym muszą wiedzieć i kibice Wisły, i ci, dla których co dwa tygodnie na stadion przy Reymonta przychodzi nawet ponad 20 tysięcy ludzi. Czy tym razem słowa „coraz bliżej ekstraklasa” nie zestarzeją się źle? Przekonamy się za półtora miesiąca.

Decydujący początek

Biała Gwiazda” zaczęła nerwowo, jakby nie była odpowiednio skoncentrowana. Już w pierwszej akcji gospodarze łatwo stracili piłkę na boku, a po kilku minutach i długim zagraniu na napastnika Wiktor Biedrzycki i Alan Uryga rozstąpili się niczym Morze Czerwone przed Izraelitami i suchą stopą w pole karne przedarł się Karol Podliński. Zabrakło mu zimnej krwi i przegrał pojedynek z wychodzącym z bramki Patrykiem Letkiewiczem. Walczący o utrzymanie goście nie mieli większych problemów z przedostaniem się na połowę gospodarzy, gdy dostawali trochę czasu i miejsca. Ataki gospodarzy długo nie powodowały zagrożenia. Potrzebowali ponad kwadransa, by zatrudnić Jakuba Lemanowicza. James Igbekeme ładnie uderzył z ponad 20 metrów i bramkarz sparował piłkę do boku. Potem ich przewaga wzrosła, wyborną szansę koncertowo zmarnował Biedrzycki. Chwycił się za głowę, a ponad 20,5 tysiąca kibiców wydobyło z siebie jęk zawodu. Wiślakom przed przerwą udało się jednak objąć prowadzenie. Marko Poletanović dośrodkował z rożnego w stronę dalszego słupka, gdzie nabiegał pozostawiony bez opieki Frederico Duarte i strzelił bez przyjęcia.

Jak na treningu

Po przerwie dominacja faworyta była bardzo duża, ale brak drugiego gola sprawił, że do końca była niepewność. 

– W pierwszej połowie trochę za wolno rozgrywaliśmy piłkę. Elementy, które chcemy wykorzystać w ataku pozycyjnym, nie do końca dobrze funkcjonowały. Rywal bronił nisko, płasko. W linii obrony w zasadzie przechodzili do piątki, bo skrzydłowy skupiał się na zawodniku, który dawał szerokość. Natomiast mieliśmy kilka stałych fragmentów, mieliśmy też sytuacje. Po jednej Frederico Duarte zdobył bramkę. Cieszę się, że elementy, nad którymi pracujemy, w meczu dają nam punkty. Trzeba się cieszyć, że wygraliśmy z rywalem, który nie jest łatwy dla nikogo i nie będzie łatwy dla kolejnych zespołów. Gratuluję zespołowi piątego zwycięstwa w lidze – mówił trener Mariusz Jop.

– Było trochę za dużo strat. Nie graliśmy tak, jak umiemy. Stratami napędzaliśmy rywali. Wiedzieliśmy też, że w szesnastu ostatnich meczach zdobyli dziewięć bramek po stałych fragmentach. Chcieliśmy tego unikać, ale popełniliśmy kilka niepotrzebnych fauli. Najważniejsze, że się wybroniliśmy – podkreślał Marko Poletanović.

Michał Knura

OCENA MECZU ⭐  

◼  Wisła Kraków – Pogoń Siedlce 1:0 (1:0)

1:0 – Duarte, 39 min

WISŁA: Letkiewicz – Jaroch, Uryga, Biedrzycki, Kiakos – Poletanović (64. Duda), Igbekeme (90. Carbo) – Baena (85. Kiss), Alfaro (86. Kuziemka), Duarte (64. Zwoliński) – Rodado. Trener Mariusz JOP.

POGOŃ: Lemanowicz – Jakubik, Cassio, Misiak, Miś – Drąg (85. Majewski), Dzięcioł – Bykowski (60. Zielonka), Szuprytowski (60. Hrncziar), Famulak (60. Milasius) – Podliński. Trener Adam NOCOŃ.

Sędziował Tomasz Wajda (Żywiec). Widzów 20 656. Żółte kartki: Kiakos, Baena, Igbekeme – Miś, Jakubik, Dzięcioł.

Piłkarz meczu – Patryk LETKIEWICZ