Sport

Coco? Spoko!

Amerykanka Cori Dionne Gauff po światowej dwójce wyeliminowała też jedynkę.

Coco z gracją odprawiała kolejne rywalki... Fot. PAP/Marcin Cholewiński

WTA FINALS

Liderka światowego rankingu Białorusinka Aryna Sabalenka odpadła w półfinale turnieju w Rijadzie po porażce z Coco Gauff 6:7 (4-7), 3:6. W finale rywalką Amerykanki będzie Chinka Qinwen Zheng. Sabalenka już w fazie grupowej zapewniła sobie jednak utrzymanie pozycji numer jeden w rankingu WTA na koniec 2024 roku.

To była dziewiąta konfrontacja Gauff z Białorusinką i teraz korzystniejszy bilans 5-4 ma Amerykanka, choć w tym roku pokonała tę rywalkę po raz pierwszy (wcześniej dwie porażki). 20-letnia Gauff została najmłodszą od 2010 roku tenisistką, która awansowała do decydującego meczu w WTA Finals. Czternaście lat temu podobnej sztuki dokonała Dunka polskiego pochodzenia Karolina Woźniacka (przegrała wówczas w finale z Belgijką Kim Clijsters). Jednocześnie Amerykanka jest trzecią od 2010 zawodniczką, która w WTA Finals pokonała „jedynkę" i „dwójkę" światowego rankingu. W fazie grupowej wygrała bowiem z aktualną wiceliderką listy WTA, Igą Świątek 6:3, 6:4.

Pojedynek Gauff z Sabalenką trwał godzinę i 50 minut. Liderka światowego rankingu miała od początku problemy z serwisem, który często stanowi jej duży atut. Tym razem Białorusinka w całym pojedynku nie zanotowała żadnego asa (Amerykanka - trzy), za to trzy podwójne błędy serwisowe (Gauff -dwa). Forma Sabalenki była bardzo nierówna, świetne zagrania - wzbudzające aplauz na trybunach - przeplatała sporymi błędami.

W pierwszym secie obie rywalki przegrały po dwa gemy przy swoim podaniu. Konieczny był tie-break, w którym Gauff bardzo szybko uzyskała przewagę. Prowadziła już 4-0 i 6-1, ale wówczas rywalka wygrała trzy kolejne wymiany. I zapewne Sabalenka wygrałaby następną, lecz przy stanie 6-4 dla rywalki - stojąc tuż przy siatce - w prostej sytuacji posłała piłkę w aut po bardzo mocnym uderzeniu.

Drugi set miał nieco inny przebieg. Białorusinka była chyba jeszcze myślami przy poprzedniej partii, bowiem przegrywała już 1:4. Wówczas, przy serwisie Amerykanki, miała aż osiem szans na przełamanie i ostatecznie wygrała tego długiego gema, ale w kolejnym kompletnie się pogubiła i błyskawicznie zrobiło się 2:5. Po chwili... znów przełamała rywalkę, lecz w następnym gemie Amerykanka zrewanżowała się tym samym i zwyciężyła 6:3.

We wcześniejszym półfinale Chinka Qinwen Zheng pokonała Czeszkę Barborę Krejcikovą 6:3, 7:5. Starcie siódmej na liście WTA Zheng, tegorocznej mistrzyni olimpijskiej, z turniejową „ósemką", ale trzynastą w rankingu Krejcikovą trwało godzinę i 40 minut.

Pierwszy set był bez historii. Chinka, która miała dzień odpoczynku więcej od rywalki, objęła prowadzenie 3:0 i do końca tej partii pilnowała już swojego serwisu, utrzymując trzy gemy przewagi.

Znacznie bardziej emocjonujący okazał się drugi set, trwający godzinę. Zheng znów prowadziła 3:0, ale wówczas do walki poderwała się Krejcikova. Czeszka była odważna w swoich zagraniach i bardzo precyzyjna, dzięki czemu odrobiła stratę, a następnie wyszła na prowadzenie 4:3 i 5:4. Od tego momentu inicjatywę znów przejęła 22-letnia Chinka. U rywalki, która wróciła na korty po problemach zdrowotnych (w ostatnich miesiącach grała bardzo rzadko), widać już było zmęczenie. Przy stanie 6:5 i serwisie Zheng kibice obejrzeli jeszcze kilka ciekawych wymian. Czeszka miała nawet okazję na przełamanie, ale to Chinka wygrała całe spotkanie, wykorzystując (po błędzie przeciwniczki) drugą piłkę meczową.

Przypomnijmy, że zgodnie z zasadami turnieju, brało w nim udział osiem najlepszych tenisistek sezonu, ale Krejcikova miała prawo wystąpić (z numerem 8.) z racji triumfu w jednym z czterech wielkoszlemowych turniejów w 2024 roku - wygrała Wimbledon. W piątkowym pojedynku istotny okazał się m.in. świetny serwis Zheng. Chinka posłała dziewięć asów (rywalka jednego), zwiększając swój wynik w turnieju w tym elemencie do 35. Zheng wygrała aż 31 z 36 meczów od tegorocznego Wimbledonu, co jest najlepszym wynikiem wśród zawodniczek WTA Tour w tym okresie.

Finał zaplanowano na sobotę. Zwyciężczyni zgarnie rekordową kwotę 4,8 mln dolarów, największą nagrodę pieniężną w historii kobiecego tenisa zawodowego.

W fazie grupowej występowała broniąca tytułu sprzed roku Iga Świątek. Polka zajęła trzecie miejsce w „Grupie Pomarańczowej", za Krejcikovą i Gauff. Z Czeszką wiceliderka światowego rankingu wygrała w trzech setach, ale z Amerykanką przegrała w dwóch. Świątek w Arabii Saudyjskiej wróciła na korty po dwumiesięcznej przerwie, w trakcie której zmieniła trenera - Belg Wim Fissette zastąpił w październiku Tomasza Wiktorowskiego.

Turniej w Rijadzie kończy sezon singlistek, jeśli chodzi o cykl WTA. W rankingu „na bieżąco" Sabalenka ma 9416 pkt, Świątek ponad tysiąc mniej - 8370, a trzecia Gauff - w tym momencie 6030.

Półfinały: Qinwen Zheng (Chiny) - Barbora Krejcikova (Czechy) 6:3, 7:5, Coco Gauff (USA, 3) - Aryna Sabalenka (Białoruś, 1) 7:6 (7-4), 6:3.