Sport

Co z tym Górnikiem?

Z DRUGIEJ STRONY - Paweł Czado

Nie tylko pieniądze lubią ciszę, ale także... negocjacje! Dlatego wyjątkowo zaskoczył mnie tym razem Lukas Podolski, decydując się na publiczne narzekanie przed tychże zakończeniem. Jak wiadomo, piłkarz Górnika chce przejąć zabrzański klub, bo go kocha. A mimo to nie udaje się dość do consensusu, choć miasto chce sprzedać, a Podolski  - chce kupić. Dlaczego?

Piłkarz musiał przemyśleć ten krok, nie wierzę w tak poważne decyzje pod wpływem emocji. Próbuje nacisnąć magistrat; pytanie tylko, czy ten się teraz ugnie. Piłkarz podkreśla, że obojętnie, kto jest przy władzy w mieście, nie ma pomysłu, jak sprzedać klub. Podkreśla, że nie dostał żadnej odpowiedzi na list, który wysłał. Podolski na pewno może liczyć na poklask kibiców, z pewnością nie ułatwia sobie jednak zadania. Zdumiewający w szczerości passus „gdy jadę do urzędu, to wiem, że nie czeka mnie tam rozmowa o konkretach, ale sesja zdjęciowa na potrzeby rozmówcy” z pewnością mu w negocjacjach nie pomoże, bo nikt nie lubi być poniżany, bez względu na funkcję, status czy możliwości. A przecież urzędnicy z magistratu ostatnie słowa mogą uznać za pełne dezynwoltury. W takiej atmosferze na pewno trudniej się negocjuje, nieprawdaż?

Dlatego pierwsze pytanie, jakie się od razu nasuwa, brzmi: dlaczego właściwie LP10 zdecydował się zwołać tę konferencję? Różnie można rozumieć słowa, które w jej trakcie padły. Po pierwsze – jako wyraz zniecierpliwienia.  Lukas Podolski w dyplomacji kariery by nie zrobił, ale przecież mu na tym nie zależy. Gorzej, że można by je uznać jako wyraz zniechęcenia. Komuś mogłoby przyjść do głowy: a może Podolski nie chce już kupić Górnika? No bo po co w sumie mu to… Nie dlatego, że na Górniku mu nie zależy, ale przyjrzyjcie się jego pozycji na Roosevelta – w sumie to on i tak rządzi i dzieli, nieprawdaż? A skoro rządzi i dzieli - co daje mu kupno Górnika w takiej sytuacji? Warto to sobie uzmysłowić: Podolski kupiłby przede wszystkim odpowiedzialność.

Górnikowi życzę jak najlepiej. To wspaniały klub, z wspaniałymi tradycjami i - nie przesadzając – ważny element górnośląskiego świata, jego codzienności, dziedzictwa, kultury. Nie ma w tych słowach krzty przesady! W dodatku KSG łączy chwalebną przeszłość z teraźniejszością. Do tego tak się akurat składa – co nie jest codziennością – że znajduje się na pierwszym miejscu w ekstraklasowej tabeli!

Jeśli Lukas Podolski ma pomysł, pieniądze i przemyślaną wizję, jak sprawić, by Górnik nawiązał przyszłością do przeszłości – jestem całym sercem za tym, żeby Górnika przejął. Jeśli jednak się waha, nie ma stuprocentowej pewności, dostrzega problemy, z którymi nie wie, czy sobie poradzi – jestem całym sercem za tym, żeby Górnika nie przejmował. W czerwcu piłkarz zaczął podkreślać, że nie chce płacić za grzechy przeszłości, przez które trzeba spłacać milionowe długi. To bardzo poważna decyzja. Z gatunku tych po podjęciu których nie ma już odwrotu. A zawsze – bez względu na to, kto jest właścicielem – gdy ma się wielki, rozpoznawalny klub z wielkimi sukcesami i tradycjami – trzeba mierzyć się z marzeniami i oczekiwaniami jego kibiców. I to bez względu na własny status, majątek, czy osiągnięcia. Bo łaska kibicowska na pstrym koniu jeździ, nieprawdaż?