Sport

Cios za cios

Piłkarze Lecha i Jagiellonii rozkręcili się w drugiej połowie, ale ostatecznie obie drużyny podzieliły się punktami.

W pojedynku „dziewiątek” Ishak okazał się lepszy od Pululu. Fot. Paweł Jaskółka/PressFocus

Lechici przystępowali do niedzielnej rywalizacji po słodko-gorzkim wieczorze w Częstochowie. Mistrz Polski zagrał świetną pierwszą połowę, prowadził 2:0, ale w drugiej części Luis Palma bezsensownie zobaczył czerwoną kartkę i Raków zdołał doprowadzić do wyrównania. Z kolei Jagiellonia bezbramkowo podzieliła się punktami z Legią. Dla obu zespołów bezpośredni pojedynek był bardzo ważny i miał wymiar psychologiczny: po dobrym występie łatwiej przystępuje się do następnego spotkania, a obie drużyny w czwartek zaczną rywalizację w fazie ligowej Ligi Konferencji.

Nieoczekiwana zmiana miejsc

Kibice obu klubów przez chwilę mogli czuć się nieco skołowani klubowymi przydziałami dobrze sobie znanych postaci. W barwach mistrzów Polski w pierwszym składzie wyszli niedawni jagiellończycy: Mateusz Skrzypczak oraz Joao Moutinho, a w barwach gości na prawym skrzydle wybiegł Kamil Jóźwiak, ekspiłkarz Kolejorza. W samo spotkanie zarówno podopieczni Nielsa Frederiksena jak i Adriana Siemieńca weszli z dużą energią, ale to goście mieli więcej z gry i szukali swoich okazji. Kibice mogli być jednak rozczarowani, bo po dwóch kwadransach żadna z drużyn nie miała celnego strzału na koncie. Ba, Kolejorz nie miał… żadnego strzału na bramkę.

Hiszpańska robota

Gdy wydawało się, że pierwsza część skończy się bezbramkowym remisem, goście mieli dobrą okazję po błędzie… Filipa Jagiełły. Poznański pomocnik za lekko podał do Bartosza Mrozka, ale bramkarz obronił strzał Jesusa Imaza z ostrego kąta. Kolejna akcja Dumy Podlasia to uderzenie głową Dusana Stojinovicia, które zatrzymało się na poprzeczce. Jednak w doliczonym czasie kibice doczekali się gola: hiszpańska akcja dała prowadzenie Jagiellonii. Imaz dostał podanie od Aleksa Pozo i płaskim strzałem pokonał Mroza, który miał futbolówkę na rękawicach i chyba powinien zachować się lepiej...

Nie ma czasu na nudę!

Kibice mogli narzekać na pierwszą połowę, ale wejście w drugą część było piorunujące. Minęło ledwie 16 sekund od wznowienia gry, a już było 1:1. Jagiełło zagrał przed pole karne, a Leo Bengtsson efektownie piłkę przyjął i uderzeniem z powietrza pokonał Abramowicza! Odpowiedź Jagi była błyskawiczna: Oskar Pietuszewski pewnym strzałem wykończył szybką akcję. Podopieczni trenera Siemieńca byli bliżej podwyższenia prowadzenia, ale… to mistrzowie Polski wyrównali. Leon Flach pociągnął za koszulkę Mateusza Skrzypczaka w polu karnym, a jedenastkę pewnie wykorzystał kapitan Mikael Ishak. Cios za cios - spotkanie zrobiło się bardzo ciekawe!

Wyrównujący gol sprawił, że to zespół z Poznania przejął kontrolę i szukał szans na decydujące trafienie. Najpierw z okolic 16. metra Antoni Kozubal uderzył nad bramką, potem strzał Bengtssona został w ostatniej chwili zablokowany przez jednego z zawodników Jagi, a jeszcze później Abramowicz w świetnym stylu obronił przewrotkę Ishaka. Taki gol byłby wisienką na torcie: szwedzki napastnik harował nie tylko w ataku, ale i w obronie, wielokrotnie oddalając zagrożenie spod własnej bramki.

Teraz Europa

Pod koniec spotkania obaj trenerzy postanowili iść va banque i obie drużyny kończyły z dwoma napastnikami na murawie. Struktura obu zespołów jednak się nie zmieniła, ponieważ Ishak w Lechu, a Dimitris Rallis w Jadze pełnili role fałszywych „dziewiątek”. Nic to jednak nie dało i obie drużyny zremisowały po raz drugi z rzędu. Teraz czas na regenerację i poprawienie swojej gry, ponieważ w czwartek mistrzowie Polski zagrają u siebie z Rapidem Wiedeń (18.45), a Jagiellonia o tej samej godzinie podejmie Hamrun z Malty.

Miłosz Cebo

OCENA MECZU

◼ Lech Poznań – Jagiellonia Białystok 2:2 (0:1)

0:1 – Imaz, 45+3 (asysta Pozo), 1:1 – Bengtsson, 46 min (asysta Jagiełło), 1:2 – Pietuszewski, 48 min (asysta Pululu), 2:2 – Ishak, 59 min (karny)

LECH: Mrozek 5 – Pereira 4, Skrzypczak 5, Milić 5, Moutinho 4 (60. Gurgul 5) – Thordarson 4 (59. Ouma 6), Kozubal 4 (83. Agnero niesklas.) – Jagiełło 5, Rodriguez 4 (59 Ismaheel 4), Bengtsson 6 (80. Lisman niesklas.)  – Ishak 7. Trener Niels FREDERIKSEN. Rezerwowi: Bąkowski, Douglas, Fiabema, Gumny, Mońka.

JAGIELLONIA: Abramowicz 6 – Pozo 5 (86. Cantero niesklas.), Stojinović 5, Pelmard 5, Wdowik 5 – Imaz 6 (78. Jackson niesklas.), Romańczuk 4, Flach 3 (71. Drachal) – Jóźwiak 5 (71. Wojtuszek niesklas.), Pululu 4, Pietuszewski 6 (86. Rallis niesklas.). Trener Adrian SIEMIENIEC. Rezerwowi: Piekutowski, Kobayashi, Lozano, Mazurek, Polak, Prip, Sylla.

Sędziował Bartosz Frankowski (Toruń) – 5. Asystenci: Jakub Winkler (Toruń) i Dawid Golis (Skierniewice). Widzów  35299. Czas gry - 98 min (49+49). Żółte kartki: Thordarson (45. faul) – Pietuszewski (15. faul), Flach (57. faul), Pelmard (76. faul), Romańczuk (83. faul)


GŁOS TRENERÓW

Niels FREDERIKSEN: – Po przerwie graliśmy lepiej, liczby to potwierdzają. W końcówce byliśmy bliżej wygranej, jednak całościowo patrząc na ten mecz, remis jest zasłużony. Nam w końcówce zabrakło gola na 3:2.

Adrian SIEMIENIEC: – Rozczarowanie mimo wszystko jest, bo wieloma momentami byliśmy drużyną lepszą. Mamy dwa punkty z dwóch trudnych wyjazdów. Trzeba to docenić, bo tutaj niejeden zespół przegra, a rewanż na wiosnę mamy u siebie.


MÓWIĄ LICZBY
LECH  JAGIELLONIA
53  Posiadanie piłki  47
6 Strzały celne  3
7  Strzały niecelne  12
5  Rzuty rożne  10
0  Spalone  1
10 Faule  13
1  Żółte kartki  4


103 TAKĄ wartość wskazuje od niedzielnego popołudnia licznik trafień Jesusa Imaza w polskiej ekstraklasie.