Sport

Cieszą się konkurenci

Tyszanie zremisowali pierwszy mecz od 23 listopada i zostali na 8. miejscu z 4 punktami straty do strefy barażowej

Polonia z cennym dla siebie remisem. O piłkę walczą Przemysław Szur i Daniel Rumin. Fot. Łukasz Sobala/Pressfocus.pl

W meczu dwóch najlepszych drużyn I-ligowej rundy wiosennej nie poznaliśmy zwycięzcy. GKS Tychy w sobotnim hicie 30. kolejki zremisował z Polonią Warszawa 1:1. Dla „Czarnych koszul” punkt zdobyty na wyjeździe oznacza podtrzymanie passy tegorocznych spotkań bez porażki (7 zwycięstw i 4 remisy) oraz umocnienie pozycji w strefie barażowej. Natomiast podopieczni Artura Skowronka schodzili z murawy zawiedzeni. Pierwszy od 23 listopada ubiegłego roku remis oznacza bowiem dla tyszan zatrzymanie w pościgu za czołówką i marzeniami.

Szybko zdobyte bramki

Trzeba dodać, że starcie, które przyciągnęło na trybuny Stadionu Miejskiego największą w tym roku liczbę kibiców, już od pierwszego gwizdka mogło się podobać. Co prawda to goście zaczęli odważnie, ale kosztowało ich to stratę gola. W 4 minucie, gdy próbowali założyć wysoki pressing na rozpoczynających grę od autu na wysokości swojego pola karnego tyszanach, ci wyprowadzili zabójczą kontrę. Marko Dijaković, po rozegraniu piłki z Rafałem Makowskim, Jakubem Bierońskim i Jakubem Tecławem, spod końcowej linii zagrał długie podanie w kierunku Maksymiliana Stangreta. Napastnik zastępujący pauzującego za kartki Bartosza Śpiączkę, idealnie się spisał, bo jeszcze na włąsnej połowie wygrał pojedynek główkowy z dwójką warszawskich stoperów, a do futbolówki zagranej na połowę rywali w tempie Pendolino ruszył Julius Ertlthaler. Austriak obchodzący dzień wcześniej 28. urodziny przejął piłkę na linii środkowej i ruszył do przodu z takim impetem, że Erjon Hoxhallari został daleko z tyłu. Nic nie był w stanie także wskórać Mateusz Kuchta, bo mający za sobą 127 występów w austriackiej Bundeslidze oraz grę w europejskich pucharach lider tyszan, z zimną krwią strzałem z 14 metra wykorzystał sytuację.

Ten szybko zadany przez gospodarzy cios podziałał mobilizująco na zespół trenera Mariusza Pawlaka, który z powodu nadmiaru żółtych kartek musiał wprawdzie przekazać władzę na ławce Grzegorzowi Lechowi - czuwał jednak z wysokości trybun. Warszawianie przejęli inicjatywę i coraz mocniej naciskając tyszan doprowadzili do wyrównania. W 22 minucie do dośrodkowanej przez Bartłomieja Poczobuta piłki wyskoczył Michał Kołodziejski i głową zagrał w pole bramkowe, gdzie Łukasz Zjawiński okazał się sprytniejszy od Tecława i z najbliższej odległości dopełnił formalności.

Piłka meczowa

Napór gości jeszcze w 35 minucie przyniósł zagrożenie, które zawodnicy GKS-u Tychy sami sobie sprokurowali. Rozgrywający piłkę w swoim polu karnym Tecław niefrasobliwie zagrał bowiem w kierunku Makowskiego i Bierońskiego, których zaatakował Oliwier Wojciechowski. W efekcie futbolówkę przejął Ernest Terpiłowski i podał do snajpera Polonii, jednak Zjawiński strzelając z siódmego metra nie zdołał zdobyć 20 bramki w tym sezonie. Musiał uznać wyższość Marcela Łubika. Kapitan tyszan znakomicie skrócił bowiem kąt i wygrał ten pojedynek.

Po przerwie też na boisko bardziej nastawieni na ofensywę wyszli goście. Tymczasem na murawę poleciał grad serpentyn i sędzia musiał zarządzić przerwę na posprzątanie boiska. W sumie nieoczekiwana pauza trwała około pięciu minut, a po nich swój rytm złapali gospodarze. W 58 minucie po prostopadłym podaniu od Bierońskiego okazję miał Natan Dzięgielewski - przestrzelił jednak z kilku metrów. Potem po rzucie rożnym wykonanym przez Makowskiego celnie główkował Bieroński, ale Kuchta był na posterunku. Bramkarz Polonii obronił też pewnie piłkę przy kilku strzałach Marcela Błachewicza, natomiast w 85 minucie po interwencji, którą zatrzymał uderzenie Jakuba Budnickiego z 17 metra miał szczęście, bo idący na dobitkę stoper tyszan nie trafił z piątego metra! 

Warszawianie po zmianach w składzie też próbowali atakować, ale kontuzje wybijały ich z rytmu. Mieli jednak piłkę meczową w ostatniej minucie gry, bo po rozegraniu rzutu rożnego z Poczobutem Hoxhallari dośrodkował na głowę Marcina Kluski, który wyskoczył najwyżej i z 7 metrów trafił w słupek.

Także w doliczonych 10 minutach gry sporo się działo, jednak żadnej z drużyn nie udało się zdobyć zwycięskiej bramki i najbardziej zadowoleni po ostatnim gwizdku mogą być... konkurenci też walczący o miejsce w strefie barażowej. Kibice też mogą się cieszyć, bo ostatnie 4 kolejki zapowiadają się rzeczywiścieniezwykle emocjonująco.

Jerzy Dusik

OCENA MECZU ⭐ ⭐ ⭐ ⭐ 

◼  GKS Tychy - Polonia Warszawa 1:1 (1:1)

1:0 – Ertlthaler, 4 min, 1:1 – Zjawiński, 22 min (głową)

GKS: Łubik – Budnicki, Tecław, Dijakovic – Kubik (82. Połap), Bieroński, Makowski, Błachewicz – Ertlthaler, Stangret (82. Rumin), Dzięgielewski (75. Niewiarowski). Trener Artur SKOWRONEK.

POLONIA: Kuchta – Olszewski, Szur, Kołodziejski, Hoxhallari – Terpiłowski (73. Predenkiewicz), Poczobut, Wojciechowski (73. Bajdur), Koton (89. Wasin), Vega (80. Kluska) – Zjawiński. Trener Grzegorz LECH (w zastępstwie Mariusza Pawlaka). Sędziował Paweł Malec (Łódź). Widzów 5637.Żółte kartki: Kubik, Bieroński – Szur, Poczobut, Bajdur.

Piłkarz meczu – Julius ERTLTHALER.