Sport

Chciały grać odważnie

Po przegranej 0:4 z Twente, szanse GKS-u Katowice na awans do Ligi Mistrzyń zmalały wręcz drastycznie.

Julia Włodarczyk nie załamuje się po czwartkowej porażce. Fot. Mateusz Sobczak/PressFocus

LIGA MISTRZYŃ

Zawodniczki GKS-u Katowice w czwartek rozpoczęły zmagania w ostatniej rundzie kwalifikacyjnej do Ligi Mistrzyń. Do stolicy województwa śląskiego przyjechała bardzo silna drużyna Twente i pokazała zespołowi Karoliny Koch, z czym wiąże się gra na najwyższym poziomie. Spotkanie zakończyło się klęską GieKSy 0:4, choć w pierwszej połowie katowiczanki nie grały źle. Przez 45 minut straciły jednego gola, a po zmianie stron miały kilka okazji do tego, żeby doprowadzić do wyrównania. - Wyszłyśmy na drugą połowę przy stanie 0:1 i bardzo chciałyśmy strzelić bramkę wyrównującą. Zabrakło szczęścia. Przy jednej sytuacji Ola Nieciąg trafiła w słupek. Równie dobrze futbolówka mogła odbić się tak, że wpadłaby do bramki – opowiadała po spotkaniu Julia Włodarczyk. - Miałyśmy sytuacje, oddawałyśmy strzały. Grając z tak mocnym rywalem, kluczowa jest skuteczność, bo okazji do zdobycia gola nie było tyle, ile mamy w spotkaniach ligowych. Dziś nasza skuteczność była zerowa – dodała trenerka Karolina Koch.

GKS grał odważnie, ale różnica klas z każdą minutą była coraz bardziej widoczna. Twente dominowało dzięki doświadczeniu. Przyjezdne potrafiły spokojnie operować piłką, zmuszając rywalki do biegania. W ostatnich minutach zespołowi gospodarzy zabrakło już sił. Trudno odmówić GieKSie ambicji oraz chęci zdobycia gola, ale to było niewystarczające. - Nie chciałyśmy stać i się bronić. Chciałyśmy grać odważnie. Znałyśmy mocne strony przeciwniczek. Wykorzystały to, że chciałyśmy zagrać ofensywnie… Cóż, straciłyśmy cztery bramki i nie jesteśmy w najlepszej sytuacji przed rewanżem. Jedziemy jednak do Holandii z pozytywnym nastawieniem i zrobimy wszystko, żeby odwrócić losy rywalizacji – przekazała 23-letnia Włodarczyk.

Sytuacja GieKSy przed rewanżem z Enschede, który odbędzie się w przyszłym tygodniu w czwartek, nie jest najlepsza i pozytywne nastawienie może nie wystarczyć. Nie tylko traci cztery bramki do rywalek, ale przede wszystkim podczas czwartkowej rywalizacji z kontuzjami z boiska zeszły dwie kluczowe zawodniczki. W drugiej połowie bramkarka Kinga Seweryn doznała kontuzji barku. Chwilę później w pojedynku fizycznym ucierpiała Klaudia Słowińska, która musiała zostać zniesiona z placu gry na noszach. Na razie nie wiadomo, jak poważne są urazy zawodniczek, choć Słowińska widziana była chwilę po meczu, gdy szła w stronę szatni kulejąc. Ponadto na początku sezonu poważnej kontuzji doznała kapitan Anita Turkiewicz, która zerwała więzadła w kolanie. - Potrzebujemy przede wszystkim zdrowia. Dwie zawodniczki zeszły z kontuzjami, więc teraz zdrowie jest dla nas najważniejsze.  My zrobimy wszystko, żeby w rewanżu wygrać – powiedziała Włodarczyk, odpowiadając na pytanie, czego drużyna potrzebuje przed wyjazdem do Holandii.

Nawet jeśli nie dojdzie do cudu i katowiczanki odpadną z walki o Ligę Mistrzyń w przyszłym tygodniu, i tak  będą grać w europejskich pucharach. Spadną do Pucharu Europy, gdzie rozpoczną zmagania od 1/16 finału.

Kacper Janoszka