Sport

Chce go Dinamo

Ze sporymi brakami kadrowymi przystąpią łodzianie do rywalizacji z Koroną w piątek wieczorem.

Trener Żeljko Sopić (z prawej) dopiero co zaczyna pracę w ekstraklasie, a już chcą go w innym miejscu. Fot. Artur Kraszewski / Press Focus

WIDZEW ŁÓDŹ

Wśród kibiców Widzewa trwa euforia po trzech kolejnych zwycięstwach drużyny i przejęciu klubu przez nowego właściciela. Ten jednak na razie jeszcze nie pomoże, bo nie zastąpi trzech podstawowych zawodników, których udział w meczu z kielczanami jest wykluczony.

Kwota odstępnego

Czwarte żółte kartki uniemożliwiają grę Marka Hanouska i Mateusza Żyry. Ich nieobecność rozbije drugą linię i obronę na szczęście tylko na jeden mecz. Gorzej wygląda sprawa z Bartłomiejem Pawłowskim, który dopiero co wrócił do gry po trwającym od maja ubiegłego roku leczeniu zerwanych wiązadeł w kolanie. Pawłowski wiosną zagrał w sześciu meczach (od 22 lutego), w tym dwa razy w pierwszym składzie, ale też nie do końca. W spotkaniu z Lechią został zmieniony w przerwie, bo okazało się, że znów doznał kontuzji, opisywanej dla laików jako „kontuzja mięśnia” i będzie miał przerwę w treningach trwającą trzy lub cztery tygodnie. Aż strach pomyśleć, co się stanie, gdy okaże się, że odnowił się poprzedni uraz…

Ludzi do siedzenia na ławce trenerowi Żeljko Sopiciowi nie brakuje, nie wszyscy jednak gwarantują grę na takim poziomie jak trójka nieobecnych. To będzie trudna próba dla nowego trenera. Entuzjazm nie może być długo jedynym atutem zespołu – potrzebne są realne umiejętności. Do tego trenerowi zawracają głowę menedżerowie i kibice jego ulubionego Dinama Zagrzeb. Zwolniono tam właśnie dotychczasowego szkoleniowca, Fabio Cannavaro (tak, tak, to ten sam, co grał w Napoli, Parmie, Interze, Juventusie i Realu Madryt, a w 2006 roku został mistrzem świata) i kandydatem jest właśnie Sopić, którego klub ze stolicy Chorwacji jest ponoć gotów wykupić z Widzewa. Było to możliwe, bo w 2,5-letnim kontrakcie wpisana jest kwota odstępnego. Najnowsza wiadomość jest jednak taka, że urodzony w Zagrzebiu trener postanowił zostać w Łodzi.

Powrót Cybulskiego  

– Zagramy w dziesięciu plus bramkarz – mówił przed wyjazdem do Kielc Sopić, pytany o skład na to spotkanie. – To jest normalne, że w trakcie sezonu ktoś może być kontuzjowany, a ktoś nie zagra po kartkach. Jeżeli kogoś brakuje w składzie, to zastąpi go ktoś inny – mówił wyuczoną na medialnym szkoleniu formułką. – Jedziemy do Kielc po trzy punkty – dodał na koniec, co też żadną niespodzianką nie jest.

W dobrym nastroju jest Kamil Cybulski, który też miał przerwę spowodowaną kontuzją, której nabawił się w trakcie zimowego obozu w Turcji. To właśnie on może zastępować Pawłowskiego.

W meczu z Lechią zanotowano po raz kolejny niemal stuprocentową frekwencję. Organizatorzy skrupulatnie ustalili (wiadomo to po numerach PESEL), że najstarszy kibic miał 87 lat, a najmłodszy urodził się w lutym 2025 roku i nazywa się Thiago Alvarez. Podobieństwa nazwiska z jednym z liderów Widzewa nie jest przypadkowe. Pamiętamy, że niedawno piłkarz zwolniony był z treningów na kilka dni i pojechał do Hiszpanii, bo właśnie rodził mu się syn. Teraz wraz z żoną pokazali go publicznie!

Gabinetowe przetasowania

Wyjaśnia się sytuacja kadrowa we władzach spółki. Mający 76 procent akcji Robert Dobrzycki (20 procent zostawił sobie Tomasz Stamirowski, 4 procent ma stowarzyszenie RTS) został jej przewodniczącym i może rządzić jednoosobowo, bo wskazani przez niego ludzie tworzą większość. Nastąpiła „braterska” wymiana: Marcina Stamirowskiego (to brat Tomasza) zastąpił w radzie Marek Dobrzycki, który z kolei jest bratem Roberta. No cóż, nie od dziś wiadomo, że w biznesie na tym poziomie obowiązuje zasada „kochajmy się jak bracia, ale liczmy się tak, by nasze było na wierzchu”. W piątek wieczorem dowiemy się, czy kurs akcji Widzewa pójdzie w górę, czy w dół.

Wojciech Filipiak