Sport

Chcą złapać serię

Piłkarzom z Sosnowca po raz pierwszy w tym sezonie udało się wygrać dwa mecze z rzędu.

Wojciech Łobodziński chciałby, aby jego drużyna mierzyła wysoko. Fot. Mateusz Sobczak / Press Focus

ZAGŁĘBIE SOSNOWIEC

Po wygranym debiucie na trenerskiej ławce w wyjazdowym meczu z Rekordem Bielsko-Biała (2:1) Wojciech Łobodziński poprowadził sosnowiczan do zwycięstwa (3:0) nad Świtem Szczecin. Po raz ostatni sześć punktów z rzędu ekipa z Sosnowca zainkasowała na przełomie marca i kwietnia bieżącego roku, gdy jej trenerem był Marek Saganowski (4:1 z Hutnikiem Kraków i 2:1 z Olimpią Elbląg). 

Kibice pragną zwycięstw

Co ciekawe, aż do minionego piątku to drugie spotkanie było ostatnim zwycięskim przed własną publicznością. W Sosnowcu liczą, że wygrane znów przyciągną na trybuny kibiców; ostatni mecz oglądało niespełna 3 tysiące widzów, a były takie, które gromadziły 5-tysięczną publikę. Kibice pragną zwycięstw, chcą widzieć, jak ich drużyna wygrywa. W ostatnim czasie z tym było różnie, stąd nie ma się co dziwić, że frekwencja nie powala na kolana. Będą zwycięstwa, będą kibice. Jasne, ci najwierniejsi zawsze będą, niezależnie od wyników. Widać było, że publika ruszyła w drugiej połowie, gdy zespół szedł po kolejne bramki. Gramy dla kibiców. Chcemy złapać serię, aby ten stadion żył, żeby dopingowało nas jak najwięcej kibiców. Do tego będziemy dążyć zapewnił Łobodziński.

Radość z gry

Trener Zagłębia, mimo że spotkanie zakończyło się wynikiem 3:0, zwrócił uwagę na nerwowy charakter pojedynku. Długo nie mogliśmy się wstrzelić. Brakowało nam wykończenia, choć wszystko przebiegało tak, jak sobie założyliśmy przed meczem. Gdyby udało nam się wcześniej zdobyć gola, na pewno grałoby się nam łatwiej. Najważniejsze, że w ogólnym rozrachunku plan został zrealizowany w 100 procentach. Cieszy mnie, gdy widzę w tej grupie radość z gry, widać, że zawodnicy dobrze się czują w swoim towarzystwie. Zespół dążył do wygranej, szedł za ciosem. Dla mnie, byłego zawodnika ofensywnego, to powód do zadowolenia dodał szkoleniowiec Zagłębia.

Pierwszy bez straty

Trener Łobodziński ma jeszcze jeden powód do zadowolenia. W meczu ze Świtem po raz pierwszy w tym sezonie sosnowiczanie nie dali sobie strzelić gola. Ostatni raz taka sytuacja miała miejsce w meczu z Polonią Bytom (1:0), kończącym miniony sezon. Przeciwko drużynie ze Szczecina trener Zagłębia zaskoczył, przesuwając na środek obrony Jakuba Pawłowskiego, który w rezerwach ŁKS-u Łódź grywał na tej pozycji, ale ostatnio występował w środku pola. Pawłowski bardzo dobrze uzupełniał się z Mateuszem Matrasem. Przed kolejnym starciem (w poniedziałek o 19.30 sosnowiczan podejmie ŁKS II) do składu wraca Adrian Gryszkiewicz, ale skoro ten manewr przyniósł powodzenie, to niewykluczone, że zostanie powtórzony. Wypada natomiast Bartosz Chęciński, który obejrzał czwartą żółtą kartkę w sezonie, więc musi pauzować.

Dodajmy, iż w Zagłębiu wciąż czynione są roszady personalne. Decyzją pionu sportowego z klubem pożegnał się Bartłomiej Bobla, dotychczasowy asystent, a w końcówce ubiegłego sezonu pierwszy trener, pod którego wodzą sosnowiczanie uniknęli baraży o utrzymanie.

Krzysztof Polaczkiewicz