Sport

Chcą się przełamać

Mecz z Lechem powinien dać odpowiedź na pytanie, czy Raków jest na dobrej drodze do wyjścia z kryzysu.

Takie obrazki po meczu z Lechem chcieliby oglądać kibice Rakowa. Fot. Paweł Jaskółka / Press Focus

RAKÓW CZĘSTOCHOWA

Starcie mistrza z wicemistrzem poprzedniego sezonu to po niepełnych dziewięciu kolejkach obecnych rozgrywek mecz szóstego Lecha z dopiero 15. w tabeli Rakowem. Częstochowianie spisują się w tym sezonie kiepsko, a jeśli wziąć pod uwagę tylko mecze u siebie to wręcz katastrofalnie. Punkt z Legią (1:1) w sobotę był pierwszym zdobytym przez drużynę trenera Marka Papszuna w tym sezonie przy Limanowskiego! Jeśli Raków nie wygra w środę, to okopie się bardzo mocno w dolnych rejonach tabeli. Przesłanek do zwycięstwa nie ma jednak zbyt wiele.

Coraz mniejszy margines błędu

Raków na razie jest modelowym przykładem, jak ciężko jest połączyć walkę w europejskich pucharach z rozgrywkami krajowymi. O ile w Lidze Konferencji nikt się stylu nie będzie czepiał, bo częstochowianie zrealizowali cel, awansując do fazy ligowej rozgrywek, o tyle w ekstraklasie już na początku ponieśli potężne straty, które – jeśli nie zaczną ich natychmiast odrabiać – sprawią, że sezon trzeba będzie spisać na straty, a jedyną szansą na kontynuowanie gry w Europie w kolejnym sezonie będzie zdobycie Pucharu Polski (ewentualnie triumf w LK, ale zejdźmy na ziemię).

Zdaniem trenera Papszuna największym problemem drużyny jest miejsce w tabeli, a nie długotrwały kryzys. Biorąc jednak pod uwagę, że już w poprzednim sezonie Raków nie dostarczał zbyt wielu walorów artystycznych, a mistrzostwo przegrał w dużym stopniu przez zbyt daleko posunięty minimalizm, ciężko się z tą opinią zgodzić.

Nie zmienia to faktu, że na razie ani właściciel Michał Świerczewski, ani żadna z najważniejszych osób w klubie o zwolnieniu legendarnego trenera nawet nie pomyślała. Dominuje raczej szukanie sposobu, jak drużynie w trudnym momencie pomóc. Z drugiej strony każdy zdaje sobie sprawę również z tego, że za to, jak wygląda zespół, odpowiada sztab szkoleniowy na czele z trenerem. – Jeżeli doprowadzili drużynę do takiego stanu jak obecny, to ich zadaniem jest teraz piłkarzy z tego wyciągnąć. Zmiana trenera nie byłaby żadnym rozwiązaniem – słyszymy w klubie.

Mecz podwyższonego ryzyka

Sposobu na wyjście z dołka na razie nie widzą jednak też sami piłkarze. – Nie wiadomo, jaka jest przyczyna tego, że zagraliśmy tak słabo kilka wcześniejszych spotkań – mówił po meczu z Legią Fran Tudor, piłkarz najdłużej związany z Rakowem z obecnej kadry.

– To, o czym rozmawiamy w szatni, niech lepiej tam zostanie. Po Legii rozmawialiśmy ze sobą całą drużyną, dochodząc do wspólnych wniosków. Czekamy na wygraną po dobrej grze, bo ona zawsze dodaje pewności siebie i pozytywnej energii – dodawał Patryk Makuch.

Jakiego spotkania spodziewają się w środę? – Takie mecze jak z Lechem dla każdego są wyjątkowe. To takie momenty, gdzie można się sprawdzić, bo obie drużyny walczą o mistrzostwo. Można nawet powiedzieć, że to mecz podwyższonego ryzyka, więc na pewno piłkarze to lubią – podkreślił napastnik Rakowa, który wrócił na boisko po niedawnej kontuzji. – Lech ma tendencję grać w piłkę, a to powinno nam pasować. Oczekujemy podobnej bitwy jak z Legią – uzupełnił Tudor.

Raków trenera Papszuna z Lechem uwielbia wygrywać, ale przede wszystkim... w Poznaniu. W domowych starciach z Kolejorzem w ostatnich latach nie idzie mu już tak dobrze. W sezonie 2023/24 wygrał 4:0, ale wtedy drużynę prowadził Dawid Szwarga. Ostatnie pięć meczów ligowych Rakowa z Lechem (za Papszuna) pod Jasną Górą to tylko jedna wygrana (3:1) częstochowian, do tego dość dawno, bo w kwietniu 2021 roku. Poza tym dwa remisy i dwie porażki. W środę przy Limanowskiego liczą na powrót na ścieżkę zwycięstw.

Mariusz Rajek


PKO BP Ekstraklasa – 6. kolejka (zaległy)
◼ Raków – Lech
środa, 18.45 – Canal+ Sport 3