Chcą postawić kolejny krok
Biało-czerwoni już mogą łapać za klamkę drzwi z napisem Euro 2026, ale żeby za nią pociągnąć, dziś w Lubinie muszą pokonać Mołdawię.
Dzisiaj Mikołaj Zastawnik ma zamiar potwierdzić wysoką dyspozycję. Jego koledzy również. Fot. Łukasz Sobala / Press Focus
W piątkowym, wyjazdowym meczu z Mołdawią (3:1) Polacy pokazali jakość, ale głównie w drugiej połowie, bo na początku mieli słabsze momenty. Skończyło się jednak tylko na chwilowym strachu, bo drużyna trenera Błażeja Korczyńskiego pewnie wygrała trzecie spotkanie eliminacji Euro 2026. Dziś o 18.00 w Lubinie w hali RCS, kojarzonej głównie z piłką ręczną, zostanie rozegrany rewanż.
Powrót Leszczaka
W pierwszym spotkaniu Biało-czerwoni musieli sobie radzić nie tylko z rolą faworyta, ale przede wszystkim z rywalem, który szukał szans w kontrach, a głównie chciał przeszkadzać. – Takie mecze są trudne. Wiemy, że musimy wygrywać, ale Mołdawia to zespół mający kilku ciekawych zawodników – podkreślają reprezentanci Polski, którzy w pierwszych 20 minutach nie potrafili sforsować muru defensywnego przeciwników, sprawiających lepsze wrażenie. Polacy mają jednak indywidualności, które potrafią zrobić różnicę. Po raz kolejny udowodnił to Mikołaj Zastawnik (cztery bramki w trzech meczach eliminacji), wspierany głównie przez Sebastiana Leszczaka. Gracz BSF Bochnia wrócił do gry w reprezentacji w styczniu po długim leczeniu kontuzji kolana. W meczu ze Słowacją pokazał się z dobrej strony, ale dopiero z Mołdawią trafił do siatki i to dwukrotnie. – Czekałem na moment, kiedy będę mógł wrócić do gry. To nie był dla mnie łatwy czas, ale teraz już jest wszystko w porządku, a forma wciąż rośnie – przekonuje zawodnik, który z ostatniego gola w kadrze cieszył się w połowie 2023 roku. Wygrana Biało-czerwonych to nie tylko suma indywidualnych popisów. W trzecim kolejnym meczu Polacy zdobyli bramkę po stałym fragmencie gry, konkretnie po rzucie rożnym. – Pracujemy nad tym cały czas. Widać coraz lepsze efekty, ale chcemy mieć jeszcze większą skuteczność. Na pewno jest nad czym cały czas ćwiczyć – uważa Tomasz Kriezel, asystujący przy bramce Zastawnika.
Stabilnie i solidnie
Polacy zanotowali trzecie zwycięstwo w eliminacjach i są jedną z siedmiu reprezentacji z kompletem punktów. Dodatkowo mogą się cieszyć ze skuteczności w defensywie. Co prawda Michał Kałuża nie zagrał jeszcze żadnego spotkania na zero z tyłu, ale tylko trzy stracone bramki, jedna w każdym meczu, to dowód solidności i jakości.
O tym, jak Biało-czerwoni potrafią być pewni i stabilni, pokazują dane z ostatnich miesięcy. Patrząc na ostatni rok, przegrali tylko jedno spotkanie, z Chorwacją u siebie, w kwietniu 2024 roku, a w ciągu trzech ostatnich lat – w meczach z reprezentacjami europejskimi – uległa jedynie Czechom (spotkanie towarzyskie i mecz o punkty), Chorwacji (baraż o MŚ), Ukrainie, Serbii i Azerbejdżanowi (eliminacje MŚ). To cała lista od Euro 2022. Wcześniej od 2019 Polacy przegrali tylko dwa spotkania, w tym jedno w eliminacjach do wspomnianego turnieju, z Portugalią na własnym terenie.
Słowacy gonią
Ostatnia wygrana sprawiła, że Polacy prowadzą w grupie i są coraz bliżej awansu. Kroku naszej reprezentacji stara się dotrzymać Słowacja, która po druzgocącej (1:6) porażce w Gorzowie Wielkopolskim tym razem zainkasowała trzy punkty kosztem Turcji (7:2). Przez długie minuty faworyci przegrywali, ale końcówka spotkania należała do Tomasza Drahovskiego i spółki. Największa gwiazda reprezentacji Słowacji zdobyła cztery bramki. Polska po trzech spotkaniach ma komplet punktów, Słowacja traci trzy „oczka”. Dla naszych południowych sąsiadów optymalnym scenariuszem będzie doprowadzenie do rewanżowego meczu z Polską, gdy dystans pomiędzy drużynami nadal będzie wynosił trzy punkty i wówczas... wszystko będzie jeszcze możliwe. Teraz Słowaków czekają jednak dwa trudne wyjazdowe mecze, z Turcją i Mołdawią. Każdy punkt w ostatecznym rozrachunku może mieć niebagatelne znaczenie, bo nie wszyscy wicemistrzowie grup zagrają w barażach o udział w mistrzostwach Europy.
Jankowski za Kriezela
Reprezentanci Polski planują postawić kolejny krok na litewsko-łotewski turniej, ale dzisiejszy mecz (będzie go można zobaczyć w TVP Sport) wcale nie musi być łatwy. Trzeba liczyć się z tym, że rywal jeszcze mocniej skupi się na defensywie, co zmusi Biało-czerwonych do gry w ataku pozycyjnym, co nigdy nie było i w dalszym ciągu nie jest ich mocną stroną. – Takie mecze bardzo często rozgrywa się do pierwszej bramki. Jeżeli szybko ją zdobędziesz, to masz problem z głowy. Jeżeli jednak czas ucieka, to zaczynają się problemy i rywal, który nie miał mieć żadnych szans, nagle rośnie w twoich oczach – prognozuje były reprezentant Polski, Robert Dąbrowski.
Trzeba podkreślić, że Polacy będą musieli sobie radzić bez Tomasza Kriezela. Kapitan narodowego zespołu w piątkowym spotkaniu ujrzał bowiem drugą żółtą kartkę, która eliminuje go z występu. W jego miejsce trener Korczyński powołał Macieja Jankowskiego. Zawodnik We-Metu Kamienica Królewska jest trzecim najlepszym strzelcem Fogo Futsal Ekstraklasy (16 goli). W koszulce z orzełkiem zagrał 10 razy, ale do siatki jeszcze nie trafił.
(mha)
CZY WIESZ, ŻE...
Reprezentacja Polski wraca do hali Regionalnego Centrum Sportowego po ponad pięciu latach. Poprzednio grała tam 2 grudnia 2019 roku, kiedy pokonała wyżej notowaną Serbię 4:1. Czy i tym razem ten obiekt okaże się dla niej szczęśliwy? – To jest fajna hala, taka właśnie do futsalu – kompaktowa, nie za duża. Trybuny są blisko parkietu, więc ta przestrzeń nam bardzo odpowiada. To są hale, w których się dobrze czujemy – podkreśla selekcjoner Błażej Korczyński.
12 RAZY grali Polacy z Mołdawianami, wygrywając dziewięć razy, dwukrotnie remisując i raz przegrywając.
GRUPA 3
1. Polska |
3 |
9 |
13:3 |
2. Słowacja |
3 |
6 |
11:10 |
3. Mołdawia |
3 |
3 |
7:9 |
4. Turcja |
3 |
0 |
6:16 |
Dziś grają: Turcja – Słowacja (14.00), Polska – Mołdawia (18.00).