Sport

Cenny remis

Górnik może być zadowolony, a „Jaga” wściekła. Mistrz Polski na koniec rozgrywek traci oddech i ważne punkty.

O piłkę walczy dwóch kapitanów, Taras Romanczuk i Lukas Podolski. Fot. Artur Reszko/PAP

W obu zespołach było sporo zmian. W walczącej o europejskie puchary i miejsce na podium ekstraklasy „Jadze” w wyjściowym składzie nie było Afimico Pululu, a Darko Churlinov nie znalazł się w meczowej kadrze. W Górniku – w porównaniu z ostatnimi spotkaniami - były aż cztery roszady. Na ławce, po wypełnieniu limitu młodzieżowca, trener Piotr Gierczak posadził dobrze w ostatnim czasie spisującego się Dominika Sarapatę, w jego miejsce grał Norweg Sondre Liseth. Od początku szanse dostali też rzadko pojawiający się wiosną na murawie Aleksander Buksa czy Filip Prebsl. Nie były to dobre zmiany.

Przygniatająca przewaga

Grający w eksperymentalnym składzie zabrzanie już po dziesięciu minutach mogli przegrywać co najmniej dwoma golami. Goście zapominali o grze obronnej, zostawiając sporo miejsca wciąż urzędującemu mistrzowi Polski. W poprzeczkę bramki strzeżonej przez Filipa Majchrowicza strzelali Mateusz Skrzypczak i Jesus Jimaz. Były też inne sytuacje, jak uderzenie tuż obok słupka młodego Oskara Pietuszewskiego, czy celny strzał Lamine Diaby-Fadiga. W 18 minucie kolejną znakomitą okazję zmarnował Miki Villar. „Górnicy” łatwo tracili piłkę na swojej połowie i wyglądali, jakby czekali na moment, aż przeciwnik w końcu trafi do ich siatki. Nie wyglądało to dobrze. No i w końcu gola zdobył Oskar Pietuszewski. Dla 16-latka było to premierowe trafienie w ekstraklasie. Młody zawodnik otrzymał znakomite podanie od Tarasa Romanczuka i przyłożył tak, że Majchrowicz nie miał nic do powiedzenia. – To było marzenie zdobyć bramkę w lidze na swoim stadionie, no i udało się – cieszył się Pietuszewski.   

Po stracie gola obraz gry nie uległ zmianie. Gospodarze dalej atakowali, mieli przewagę i stwarzali kolejne sytuacje. Bramka padła, ale po… przeciwnej stronie. Z wolnego świetnie dośrodkował Matusz Kmet, a Kryspin Szcześniak w polu karnym białostoczan wyskoczył wyżej niż obrońcy rywala i ładnym uderzeniem głową pokonał Sławomira Abramowicza. Mecz się rozkręcił, a akcja przenosiła się spod jednej bramki pod drugą.

W końcówce I połowy kolejne pudła zaliczali napastnicy „Dumy Podlasia”. Obok uderzał Jesus Imaz, a Diaby-Fadiga w świetnej sytuacji fatalnie przestrzelił. Do przerwy drużyna prowadzona przez Adriana Siemieńca oddała 20 strzałów na bramkę „Górników”, w tym 6 celnych. Z kolei zabrzanie wypalili ledwie 4 razy.           

„Jaga” w opałach

W 54 minucie prowadzący mecz Jarosław Przybył miał dylemat: rzut wolny dla Górnika czy karny dla Jagiellonii. Ostatecznie ocenił sytuację  jako faul Diaby-Fadigi na Ismaheelu i przyjezdnym się upiekło. Francuz po starciu z Majchrowiczem musiał jednak opuścić boisko.  

Po przerwie i po zmianach dokonanych przez trenera Gierczaka gra nie była już tak jednostronna, jak w pierwszej części. Na dodatek z każdą upływającą minutą zespół z Białegostoku grał coraz bardziej nerwowo. W 64 minucie zabrzan uratował rezerwowy Paweł Olkowski, z linii bramkowej wybijając piłkę po strzale Imaza. Na kwadrans przed końcem do górniczej siatki trafił Edi Semedo, ale był na minimalnym spalonym i bramka słusznie nie została uznana.   

W końcówce na boisku pojawili się piłkarze, którzy długo czekali na powrót na ligowe boiska. I Kamil Lukoszek, i Adrian Dueguez po raz ostatni grali w grudniu, potem długo leczyli kontuzje. W końcówce rozgrywek są już do dyspozycji swoich szkoleniowców. Lukoszek w końcówce miał znakomitą okazję, bo huknął z kilkunastu metrów, ale Sławomir Abramowicz dobrze interweniował.  

Mimo wielu doliczonych minut „Jadze” nie udało się zdobyć kolejnego gola, wygrać i może drżeć o zachowanie miejsce na pudle, tym bardziej, że do końca rozgrywek gra jeszcze na wyjeździe z Rakowem w najbliższej kolejce, a na koniec z goniącą ją Pogonią. Górnik? Nie wygrał szóstego meczu z rzędu – trzy remisy, trzy porażki – ale z punktu w Białymstoku może być zadowolony.

Michał Zichlarz  

OCENA MECZU ⭐

◼  Jagiellonia Białystok – Górnik Zabrze 1:1 (1:1)

1:0 – Pietuszewski, 20 min (asysta Romanczuk), 1:1 – Szcześniak, 34 min (głową, asysta Kmet)  

JAGIELLONIA: Abramowicz 5 – Wojtuszek 5 (85. Dieguez niesklas.), Stojinović 5, Skrzypczak 6, Moutinho 6 – Villar 5 (71. Hansen niesklas.), Romanczuk 6, Kubicki 6, Pietuszewski 7 (85. B. Mazurek niesklas.) – Imaz 6 (71. Semedo niesklas.), Diaby-Fadiga 5 (57. Pululu 4). Trener Adrian SIEMIENIEC. Rezerwowi: Stryjek, Polak, Silva.

GÓRNIK: Majchrowicz 6 – Kmet 6, Szcześniak 8, Prebsl 3 (46. Olkowski 6), Josema 5 – Furukawa 4 (46. Sow 4), Liseth 5 (75. Sarapata niesklas.), Hellebrand 6, Ismaheel 5 – Buksa 3 (46. Zahović 6), Podolski 5 (82. Lukoszek niesklas.). Trener Piotr GIERCZAK. Rezerwowi: Szromnik, Ambros, Bakis, D. Mazurek.

Sędziował Jarosław Przybył (Kluczbork) – 7. Asystenci: Adam Karasewicz (Wrocław) i Maciej Kosarzecki (Opole). Czas gry 104 min (50+54). Widzów 19070. Żółte kartki: Moutinho (33. faul) - Prebsl (30. faul), LIseth (72. faul).    

Piłkarz meczu – Kryspin SZCZEŚNIAK 

 

MÓWIĄ LICZBY
JAGIELLONIA GÓRNIK
52 posiadanie piłki 48
7 strzały celne 4
18 strzały niecelne 4
5 rzuty rożne 6
1 spalone 0
12 faule 10
1 żółte kartki 2