Sport

Broniąc honoru Górnego Śląska...

Tego się można było spodziewać. Spotkanie Sośnicy z Zagłębiem Lubin w Gliwicach pokazało ogromną różnicę w umiejętnościach, doświadczeniu oraz sile kadrowej mistrza Polski.

Sandra Guziewicz (z piłką) i jej gliwickie koleżanki walczyły ambitnie, ale rzadko przebijały mur obronny Miedziowych. Fot. Sebastian Sienkiewicz/PressFocus

ORLEN SUPERLIGA KOBIET

Choć podopieczne trenera Michała Kubisztala ambitnie walczyły z Miedziowymi o korzystny wynik, momentami, zwłaszcza na początku spotkania dzielnie stawiały się faworytkom do złota i nie do końca wywiesiły białej flagi, to i tak schodziły z parkietu pokonane różnicą aż 14 bramek. Od razu dodajmy, że dziś mało który zespół w Polsce będzie miał szansę nie tylko na stoczenie wyrównanej walki z Zagłębiem Lubin, ale na ugranie chociażby „oczka”, nie wspominając o trzech.

Kokieteria prezesa

Dlatego mocno rozbawiła nas przedsezonowa wypowiedź prezesa Witolda Kuleszy, który stwierdził, że: „budżet jest ograniczony a klub nie chce nic robić na kredyt. Kadrę mamy wąską, ale jakościową”. To łatwa do obalenia kokieteria lubińskiego pryncypała, bo budżet ekipy spod znaku KGHM to dziś marzenie wszystkich, albo prawie wszystkich klubów nad Wisłą. Podobnie rzecz się ma z „wąską kadrą”. Prawda jest taka, że trenerka Bożena Karkut może wystawić dwie równorzędne siódemki, bez podziału na A i B, i obie będą w stanie walczyć o miano najlepszej drużyny w kraju, już po raz szósty z rzędu. Dużym echem odbiło się środowisku podpisanie kontraktów z Hiszpankami Alicją Fernandez, a zwłaszcza Elisabet Cesareo, która ma za sobą 71 meczów w reprezentacji!Dlatego mistrzyniom Polski wypada teraz „tylko” potwierdzić moc w europejskich pucharach, gdzie w ostatniej rundzie eliminacji Ligi Europejskiej zmierzą się z … MKS-em Lublin. Faworytkami będą Miedziowe, choć obie ekipy rywalizowały na arenie międzynarodowej już dwa razy i Zagłębie dwukrotnie musiało uznać wyższość rywalek. To jednak było dawno, a konkretnie w sezonach 2000/01 i 2007/08, w czasach, gdy zespół z Koziego Grodu występował jako Montex i nie było na niego mocnych. Do dwumeczu o Europę zostało jednak sporo czasu, bo odbędzie się w 8-9 listopada w Lublinie i 15-16 listopada w Lubinie.

Mocne wsparcie miasta

Wróćmy raz jeszcze do Gliwic, gdzie po przeniesieniu się żeńskiej ekipy Ruchu Chorzów do Kalisza i wycofaniu się z męskiej Superligi Górnika Zabrze, występuje zespół broniący honoru Górnego Śląska, kiedyś jednego z najsilniejszych regionów w piłce ręcznej. W pierwszych miesiącach poprzedniego sezonu - po wykupieniu licencji na grę w Superlidze od klubu z Jarosławia - zawodniczki Sośnicy mieszkały w Jarosławiu, trenowały w Przeworsku, a do Gliwic przyjeżdżały tylko na mecze. Teraz już wszystkie mieszkają w Gliwicach albo Zabrzu, trenują w swojej hali w Gliwicach i mają duże wsparcie finansowe ze strony miasta. - Mamy też innych sponsorów. Cały czas walczymy o pozyskanie tytularnego, aby zdobyć drugą mocną „nogę”, oprócz tej samorządowej. Na ten sezon środki na wynagrodzenia i inne podstawowe rzeczy są zabezpieczone - zdradził Adam Mrowiec, prezes trzykrotnych mistrzyń kraju, 12-krotnie meldujących się na podium.

Jeszcze namieszają

To daje duży komfort w realizacji celu, którym jest awans do play offu, w którym walka toczyć się będzie już o medale. Latem zespół został przebudowany w 70 procentach. Odeszło 6 zawodniczek, a dołączyło 5. Trzon drużyny został jednak utrzymany. Czy to oznacza koniec etapu rekonstrukcji? - Zobaczymy. Chcieliśmy się trochę zreorganizować, poprawić mobilność zespołu. Myślę, że to się udało. Potrzebujemy jednak jeszcze trochę czasu, by wszystko się zgrało. Jest w kadrze duża grupa nowych, w większości młodych dziewczyn, dopiero uczących się handballowego rzemiosła. Jestem przekonany, że już w tym sezonie przyniosą nam sporo radości, z każdym meczem będzie lepiej - mówił tuż po porażce z Zagłębiem trener Michał Kubisztal. To była już druga w tym sezonie strata kompletu punktów, ale Sośnica miała do czynienia z zespołami wyżej notowanymi, więc jej szkoleniowiec nie kręci nosem... - Trochę szkoda tego meczu z Zagłębiem, bo gdybyśmy przegrali 6-7 bramkami, wynik z mojego punktu widzenia byłby bardziej uczciwy. To była dla nas niezwykle cenna lekcja. Mam nadzieję, że dziewczyny uwierzą w siebie, nazbierają sporo punktów i jeszcze namieszają w lidze - powiedział .

Takie jest życie

Przed Sośnicą kolejne wyzwanie z zespołem z górnej półki, i to na wyjeździe, z PGE MKS El-Volt Lublin. - To kolejny przeciwnik, z którym trudno będzie o punkty, ale wychodzimy z założenia, żeby swoją wielkość udowodnić na boisku, a nie w szatni. I z takim nastawieniem pojedziemy w niedzielę do Lublina. Mamy swoje cele, chcemy bić się o pierwszą szóstkę, więc punktów będziemy szukać w każdym meczu. Kalendarz tak nam się ułożył, że w czterech pierwszych meczach gramy z czterema najlepszymi zespołami poprzedniego sezonu, ale nie będziemy narzekać. Takie jest życie. Trzeba wyjść i walczyć. Potem przyjdzie zestaw spotkań, w których chcemy punktować i mam nadzieję, będziemy się piąć w tabeli - dodał trener Sośnicy.

Zbigniew Cieńciała