Bramki, narty i galeria
Z grą Taofeeka Ismaheela wiążą w Zabrzu duże nadzieje. Na razie Nigeryjczyk nie odpalił jeszcze na sto procent.
GÓRNIK ZABRZE
Pytany przez nas przed sezonem Lukas Podolski o to, kto jego zdaniem z wielu nowych graczy, którzy pojawili się w górniczym zespole latem, może zabłysnąć - jak w niedalekiej przeszłości Kanji Okunuki, Daisuke Yokota czy Lawrence Ennali - nie miał wątpliwości. Wskazał na 24-letniego Taofeeka Ismaheela. Na koncie piłkarza po 14 kolejkach na razie jest jedna bramka i jedna asysta. Co on sam mówi o grze w Polsce, Górniku i swojej postawie?
O swojej grze
- Najważniejsze dla mnie jest to, żeby drużyna wygrywała. Jasne, chciałbym zdobywać bramki, ale z drugiej strony najważniejsze są wyniki zespołu. Jeśli nie zdobywasz bramek, a wygrywamy, to jest przecież w porządku. Owszem, mam okazje, znajduję się w podbramkowych sytuacjach, ale rzeczywiście ich nie wykorzystuję. Nie chcę jednak nakładać na siebie jakiejś presji. Przymusu, że muszę trafić do siatki rywala. To nie pomoże. Wierzę, że przyjdzie takim moment, że zacznę zdobywać gole seryjnie.
Jest taka sportowa złość, jeśli nie wykorzystujesz okazji i zadajesz sobie wtedy pytanie: kiedy w końcu wpadnie? Gra jest OK, ale faktycznie potrzebuję też liczb. Mam nadzieję, że jak się przełamię i trafię do siatki, to potem będzie już tylko łatwiej.
O trenerze Urbanie
- Wygraliśmy wcześniej dwa mecze z rzędu, stajemy się coraz lepszym zespołem. Dla mnie ważne jest też to, że mam zaufanie ze strony naszego trenera. Staram się robić wszystko, żeby odwdzięczyć się szkoleniowcowi za zaufanie dobrą grą i liczbami. W końcu muszę trafić! Może w kolejnym spotkaniu trafię dwa razy i pójdzie z górki.
O Górniku
- Trzeba iść krok po kroku, mecz za meczem. Ten z Jagiellonią mógł być takim wyznacznikiem, w którym kierunku zmierzamy. Nie gramy już w pucharach, skupiamy się tylko na ligowych rozgrywkach. Nie ma co stawiać sobie jakichś celów na koniec, trzeba myśleć o tym, co jest teraz, o każdym kolejnym spotkaniu.
O życiu w Polsce
- Nie wychodzę z domu, nie ma dla więc mnie różnicy w tym, że jestem teraz tutaj, a wcześniej byłem w Norwegii czy Belgii. Raz byłem jedynie w Katowicach, zwiedziłem galerie handlowe i... tyle. W Zabrzu jest tak samo. Mieszkam blisko stadionu i mam blisko na trening, jak chcę to sam mogę potrenować. Moje ulubione miejsce? To galeria Platan (śmiech). Też w sumie jest położona blisko stadionu.
O ekstraklasie
- Liga jest wymagająca, nie gra się łatwo. Gra się tu z zespołami, które ustawiają się nisko w obronie i niewiele można zdziałać. Są też jednak mecze, jak z Widzewem Łódź, że na boisku jest sporo miejsca i wtedy rzeczywiście można pograć. Z Widzewem zresztą mogłem zdobyć gola… Co do ekstraklasy, to nie podzielam opinii, że jest słaba. Trzeba się tutaj postarać. W Norwegii, gdzie grałem wcześniej, są cztery czy pięć drużyn, na których terenie właściwie nie można zwyciężyć. No, chyba że masz szczęście. W ekstraklasie jest pod tym względem inaczej.
O swoich marzeniach
Byłem w Anglii na wizie studenckiej. To było w czasach gdy studiowałem biznes w college'u. Czy byłbym w stanie kupić Górnika? Raczej nie (śmiech). Gra w Premier League? Wierzę że mi się uda! Tam trzeba wiele biegać, walczyć, a to coś, co mi odpowiada, co mnie charakteryzuje. Futbol polega na bieganiu, ale muszę podkreślić, że w innej - technicznej - grze też potrafię się odnaleźć. Nie mam jakiegoś ulubionego klubu. Oglądam Liverpool, Arsenal, przyglądam się zawodnikom o podobnym profilu do mojego. Jak się zachowują, co robią.
O reprezentacji Nigerii
- W październikowych meczach w eliminacjach Pucharu Narodów Nigeryjczycy grali bardzo dobrze. Mamy grupę naprawdę dobrych zawodników z Ademolą Lookmanem na czele. Ostatnio w Libii zostali przetrzymani na lotnisku i nie zagrali. Jak to skomentuję? To Afryka, tam wszystko może się zdarzyć (śmiech). Czy za nią tęsknię? Oczywiście. Tutaj czasami latem jest jak w domu, ale to oczywiście nie to samo. Lądujesz w Afryce, wychodzisz z samolotu i od razu czujesz wysoką wilgotność. Od razu jesteś spocony. Tam słońce jest inne.
O zimowych planach
Co zrobię po zakończeniu rozgrywek? Raczej nie wracam do Nigerii. Zostanę na miejscu, może nawet w Polsce, w Zabrzu. Lubię czasami pojeździć w miejsca, gdzie ludzie jeżdżą na nartach. Sam potrafię trochę zjeżdżać! Jasne, w kontrakcie jest klauzula, że musisz unikać niebezpiecznych sytuacji, ale jak stoisz na nartach na śniegu, to się przecież nic nie dzieje. Może spróbuję pojeździć tutaj? (uśmiech).
Michał Zichlarz