Brakuje sześciu meczów
Po 28 kolejkach Arkadiusz Jędrych jest jedynym zawodnikiem z pola, który w ekstraklasie zaliczył komplet minut na boisku. Czy dokończy sezon, nie schodząc z murawy nawet na chwilę?
Arkadiusz Jędrych od 51 ligowych meczów nie zszedł z boiska ani na moment. Fot. Press Focus
GKS KATOWICE
Gdy myślimy o zawodnikach, którzy na boiskach ekstraklasy spędzili najwięcej minut w trakcie sezonu, zazwyczaj w naszej wyobraźni pojawia się obraz bramkarza. To zazwyczaj golkiperzy mają stabilną pozycję w swoich zespołach i rzadko są zmieniani. Tymczasem w trwającym sezonie pośród golkiperów na czele klasyfikacji rozegranych minut wyróżnia się Arkadiusz Jędrych, obrońca, kapitan GKS-u Katowice. Jest to jedyny zawodnik z pola, który do tej pory nie zszedł z boiska choćby na minutę. Rozegrał 28 pełnych meczów i pod tym względem konkurować z nim mogą tylko ci, którzy stoją między słupkami. Bartosz Mrozek (Lech Poznań), Frantiszek Plach (Piast Gliwice), Valentin Cojocaru (Pogoń Szczecin), Rafał Gikiewicz (Widzew Łódź), Kacper Trelowski (Raków Częstochowa) oraz kolega Jędrycha z zespołu Dawid Kudła to jedyni jego konkurenci w pościgu po komplet minut na najwyższym szczeblu rozgrywkowym.
Półtoraroczna passa
Pozycja Jędrycha w drużynie GKS-u jest niepodważalna. To kapitan z krwi i kości, który sprawia, że jego partnerzy z boiska mogą czuć się pewnie. Dla 32-latka to dopiero drugi sezon w ekstraklasie. Wcześniej awansował do niej z Zagłębiem Sosnowiec w 2018 roku. Po jednej rundzie został jednak oddany do katowickiej drużyny, z którą do tej chwili pozostaje nierozłączny. Nie dziwi zaufanie trenera Rafała Góraka do środkowego obrońcy. To ostoja zespołu, która jest gwarancją spokoju. Unika urazów, a także rzadko jest karany kartkami. To powoduje, że zagrał on nie tylko w każdym meczu bieżącego sezonu od początku do końca – jego passa rozegranych pełnych spotkań z rzędu trwa już prawie półtora roku, od meczu z Górnikiem Łęczna, który odbył się w październiku 2023 roku! W tym czasie rozegrał 51 ligowych meczów od pierwszego do ostatniego gwizdka. A statystyka ta byłaby zapewne jeszcze lepsza, gdyby w poprzednim sezonie przed wspomnianym starciem z łęcznianami nie dostał czerwonej kartki.
Czysta gra
Jego wyczyn należy docenić, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że jest środkowym obrońcą. Zawodnicy grający na jego pozycji w trakcie sezonu z reguły muszą pauzować nawet kilka razy przez zawieszenia za nadmiar kartek. Przekonał się o tym Miłosz Trojak z Korony Kielce, który mógłby konkurować z Jędrychem, gdyby nie żółte kartki. Do tej pory zagrał w 27 pełnych meczach, tracąc tylko jeden przez zawieszenie, gdy w 12. kolejce kielczanie mierzyli się z Piastem Gliwice. W najbliższej kolejce Trojak będzie oglądał mecz z trybun drugi raz, ponieważ w miniony weekend zobaczył ósmą żółtą kartkę. Bardzo blisko Jędrycha w statystyce rozegranych minut znajduje się także Mateusz Żyro z Widzewa, który nie dokończył jednego meczu z powodu ukarania dwoma żółtymi kartkami. We wszystkich meczach w tym sezonie zagrał też napastnik Cracovii Benjamin Kallman, ale trzykrotnie był zmieniany przez trenera w trakcie rywalizacji. W podobnej sytuacji jest Bartosz Wolski z Motoru Lublin, który w każdej kolejce występował w wyjściowym składzie, ale cztery razy nie dokończył spotkania. Jest jeszcze kilku zawodników z pola, którzy brali udział w każdym spotkaniu w tym sezonie, ale żaden z nich nie uzbierał kompletu minut.
Być jak Celeban...
Jak statystyka rozegranych minut w ekstraklasie przez piłkarzy z pola wyglądała w poprzednich sezonach? W zeszłorocznych rozgrywkach żaden zawodnik nie zagrał w każdym meczu od początku do końca. Najbliżej tego osiągnięcia był Dominick Zator z Korony Kielce, któremu do „kompletu” zabrakło 66 minut.
Rok wcześniej jeden zawodnik z pola rozegrał pełną liczbę minut, a był nim Virgil Ghita z Cracovii. Z kolei w sezonie 2021/22 ten cel udało się osiągnąć tylko Janowi Grzesikowi, gdy jeszcze grał w Warcie Poznań. W rozgrywkach 2020/21, w którym rozegrano tylko 30 kolejek, żaden piłkarz (poza bramkarzami) nie zagrał w każdym meczu 90 minut. Niesamowitym osiągnięciem może poszczycić się Alan Uryga, który między 2019 a 2020 rokiem reprezentował Wisłę Płock. W ostatnim sezonie, w którym ekstraklasa po 30 kolejkach dzieliła się jeszcze na grupę spadkową i mistrzowską, Uryga zagrał w każdym z 37 (!) meczów od pierwszego do ostatniego gwizdka. Wybitny pod tym względem jest jednak Piotr Celeban, który w sezonach 2016/17 oraz 2017/18 zagrał w Śląsku Wrocław w sumie w 74 meczach, nie opuszczając ani jednej minuty we wszystkich kolejkach!
Jak więc widać, zawodnicy z pola, którzy rozegrali dosłownie cały sezon, są wyjątkami. To jednostki wyróżniające się podczas sezonu. Jędrychowi do kompletu spotkań brakuje tylko sześciu meczów. Czy dołączy do wyjątkowo wąskiego grona piłkarzy, którym udało się przebrnąć przez cały rok zmagań bez zejścia z murawy choćby na minutę?
GKS na czele
Na koniec dodajmy, że z uwagi na komplet minut Jędrycha w tym sezonie GKS Katowice jest jedynym zespołem w ekstraklasie, który ma dwóch zawodników, którzy jeszcze nie odpoczywali od rywalizacji o punkty. Drugim jest wspomniany na początku bramkarz Kudła. Co jednak ciekawsze, GieKSa to jedyna drużyna, w której aż czterech zawodników wzięło udział we wszystkich meczach w tym sezonie. Także Marcin Wasielewski oraz Adrian Błąd pokazali się kibicom w każdej kolejce, ale oni w wielu przypadkach schodzili z boiska przed zakończeniem spotkań. Żadna inna drużyna nie może się równać pod tym względem z katowiczanami.
Kacper Janoszka
Ile dajesz, tyle dostajesz
CZTERY PYTANIA DO... ARKADIUSZA JĘDRYCHA, kapitana GKS-u Katowice
1. Nie czuje się pan zmęczony sezonem?
– Nie, szczególnie po meczach, które wygrywamy. Zwycięstwo napędza mnie i drużynę. A pozostało sześć spotkań do zagrania.
2. Zadałem to pytanie, ponieważ jest pan jedynym zawodnikiem z pola w ekstraklasie, który w tym sezonie zagrał we wszystkich spotkaniach od pierwszego do ostatniego gwizdka. W sumie to 28 meczów.
– Nie wiedziałem o tym! To miła statystyka. Staram się robić wszystko, także poza boiskiem, żeby być odpowiedzialną osobą. Robię wszystko, żebym na koniec sezonu spojrzał w lustro i mógł sam do siebie powiedzieć, że byłem przygotowany do każdego z 34 meczów. A gdy mam okazję gry, staram się dać zespołowi to, co najlepsze.
3. Jeżeli weźmiemy pod uwagę także poprzedni sezon, zagrał pan w sumie 51 pełnych meczów ligowych z rzędu, od 12. kolejki rozgrywek 2023/24, gdy GieKSa na zapleczu ekstraklasy mierzyła się z Górnikiem Łęczna. Żeby móc wyśrubować taki wynik, trzeba przede wszystkim unikać kontuzji. Jaki jest pana sekret, który sprawia, że nie musi się pan martwić o urazy?
– Trudno odpowiedzieć na to pytanie jednoznacznie. To proces składowy, który rozpoczyna się na najprostszych rzeczach: na spaniu, suplementacji, dobrej regeneracji i właściwym treningu. Kieruję się zasadą „ile od siebie dajesz, tyle do ciebie wraca”. To zdanie towarzyszy mi przez całe życie i w przypadku mojego braku kontuzji ma ono odzwierciedlenie w rzeczywistości.
4. Drugą kluczową sprawą przy statystyce rozegranych meczów są zawieszenia. Jest pan środkowym obrońcą, więc w teorii żółtych kartek powinien mieć pan sporo. Tymczasem w tym sezonie arbitrzy karali pana tylko dwukrotnie.
– Mam świadomość tego, że zawodnicy, którzy grają na mojej pozycji, otrzymują sporo żółtych kartek. W moim przypadku nie ma ich wiele. Mądra osoba powiedziała mi kiedyś, że jeśli dostaje się dużo żółtych kartek, w większości wynikają one z tego, że jest się spóźnionym... Staram się grać fair, z duchem gry. Jeżeli natomiast sędzia stwierdzi, że moje zachowanie zasługuje na kartkę, trzeba to wziąć na klatę, bo będąc środkowym obrońcą, trzeba się trochę namęczyć, poprzepychać z przeciwnikiem.
Rozmawiał Kacper Janoszka