Sport

Brakujący element

Trener Niels Frederiksen wciąż szuka odpowiedniego zestawienia w środku pola.

Czy Timothy Ouma zatrzyma ofensywnych piłkarzy Rakowa? Fot. Paweł Jaskółka / Press Focus

LECH POZNAŃ

Duński szkoleniowiec zdaje sobie sprawę z tego, jak jego podopieczni wyglądali w niektórych spotkaniach w fazach przejściowych, a Raków Częstochowa zapewne będzie chciał to wykorzystać. Frederiksen nadziei może upatrywać w dobrze zorganizowanym środku pola.

Kto zastąpi Murawskiego?

Wszyscy w Poznaniu, razem ze sztabem szkoleniowym, czekają na powrót do pełni zdrowia Radosława Murawskiego. Pomocnik jest ważną częścią szatni, a kluczową postacią na boisku został w zeszłym sezonie po odejściu Jespera Karlstroma do Udinese. Wcześniej obaj zawodnicy występowali razem, ale w poprzednich rozgrywkach Murawski grał głównie obok młodego Antoniego Kozubala, więc jako starszy zawodnik musiał pokazywać swoje doświadczenie. – Murawski będzie potrzebował jeszcze jednego pełnego tygodnia, ale już z nami trenował. Myślę, że niedługo będziemy mogli z niego skorzystać – mówił przed meczem z Zagłębiem Lubin trener Frederiksen. Nie wiadomo, czy 31-latek będzie dostępny na dzisiejsze spotkanie z Rakowem, ale jeśli jego występ stoi pod znakiem zapytania, to można spodziewać się, kto go zastąpi.

54-letni Duńczyk próbował już wielu zestawień w środku pola. Liczba wariantów mogła być duża, bo do dyspozycji trenera byli Filip Jagiełło, Timothy Ouma, Gisli Thordarson czy Kozubal. W ostatnim spotkaniu przeciwko Termalice Bruk-Bet Nieciecza środek pola tworzyli dwaj pierwsi z  wymienionych. 28-letni Polak zagrał niżej, przez co mógł rozegrać piłkę od linii obrony, a w przypadku straty pomagał w pracy defensywnej. Z kolei Kenijczyk zagrał jako typowy defensywny pomocnik i głównie zabezpieczał swoich kolegów, ponieważ mistrz Polski ma problemy, żeby znaleźć odpowiedni balans między ofensywą a defensywą. Być może to właśnie był brakujący element, bo Ouma rozegrał niezłe spotkanie. – Pozytywnie oceniam jego występ, to naturalna szóstka. Dziś graliśmy tak, jak graliśmy. Nie wystąpił Kozubal, bo ma już za sobą wiele minut w nogach – podsumował spotkanie z beniaminkiem trener Frederiksen. Wydaje się, że na podobny wariant opiekun Lechitów zdecyduje się w starciu z wicemistrzem Polski.

Nastawieni na strzelanie goli

Można mieć wiele zastrzeżeń do gry defensywnej mistrzów Polski w obecnym sezonie, ponieważ czyste konto w Niecieczy było dopiero drugim w obecnym sezonie (pierwsze w lipcowym starciu w eliminacjach Ligi Mistrzów z Breidablikiem). Być może przyczyną był nieco inny sposób grania. – Bardzo nam dziś zależało na czystym koncie. Chcieliśmy zagrać na zero z tyłu, by drużyna czuła się pewniej. Za dużo traciliśmy już tych goli. Dziś chcieliśmy wyczekać piłkarzy Termaliki, mieliśmy swój plan na mecz, chcieliśmy zagrać kompaktowo i umieć bronić, gdy to przeciwnik ma piłkę. Oczywiście, my chcemy posiadać piłkę, ale nie powiem, że jej mniejsze posiadanie dziś mi się nie podobało – przekonywał po tym spotkaniu opiekun mistrzów Polski.

Jednak filozofia gry duńskiego szkoleniowca jest nastawiona na grę ofensywną i zdobywanie goli. To także nie zawsze się sprawdza, ponieważ Kolejorz albo ma problem z kreowaniem sytuacji, albo z ich finalizacją. Patrząc jednak na spotkania rozegrane przez Lecha w tym roku, ostatni raz, kiedy podopieczni Frederiksena nie strzelili gola, miał miejsce w lutym w meczu u siebie z… Rakowem. Zespół Marka Papszuna wyłączył wtedy z gry najlepszych zawodników gospodarzy i wygrał 1:0 po golu Stratosa Svarnasa. W dzisiejszym spotkaniu znowu możemy liczyć, że obaj trenerzy będą chcieli się taktycznie zaskoczyć.

Miłosz Cebo