Sport

Ból był zbyt duży...

W 3. rundzie Kamil Majchrzak już w pierwszym secie zmuszony był poddać mecz.

Najlepszy polski tenisista pożegnał się z US Open w przykrych okolicznościach. Fot. PAP/EPA

Szwajcar Leandro Riedi prowadził 5:3 i 15-0 gdy skrzywiony Kamil Majchrzak podszedł do siatki i zakończył mecz po pół godzinie gry. To pokłosie kontuzji mięśni międzyżebrowych doznanej w czwartek pod koniec trzeciego seta meczu z Karenem Chaczanowem (9. ATP), który Polak wygrał po 4,5-godzinnej batalii w pięciu setach.

- Przy jednym z serwisów wyrzuciłem piłkę w górę. Wiatr ją zdjął, a ja chcąc ją złapać, zaserwowałem z dość niewygodnej pozycji. Szarpnąłem i od razu poczułem ból. Od tamtej pory grałem z tym bólem i trochę ucierpiał na tym mój serwis, ale było dużo adrenaliny, dzięki której mogłem serwować na 80-90 procent - opowiadał Majchrzak.

Mimo środków farmakologicznych ból nie ustąpił, a Majchrzak w nocy budził się przy każdej zmianie pozycji. - Miałem nadzieję, że uraz będzie do rozpracowania, ale niestety trzeba dać temu czas. Wyszedłem na kort z Riedim, ale nie byłem w stanie robić żadnych skrętów. Nawet na tabletkach ból był zbyt duży. Rywal wiedział, że nie jestem w pełni zdrowy i na początku był tak zestresowany, że udało mi się wyjść na prowadzenie 3:0. Potem zaczął normalnie grać i uderzać, na co nie miałem odpowiedzi. Więc wobec braku możliwości oddania normalnego zagrania przy serwisie poddałem mecz - tłumaczył Polak.

Jego rywal z pewnością nie spodziewał się, że w tak prosty sposób wywalczy upragniony awans do 4. rundy US Open. Szwajcar już na pewno zgarnie w Nowym Jorku przynajmniej 400 tys. dolarów, a Polak wyjedzie z USA z kwotą 237 tys.

- Po meczu porozmawialiśmy chwilę pod siatką. Powiedziałem mu, że cieszę się, że jest zdrowy i życzyłem powodzenia. On życzył mi szybkiego powrotu do zdrowia i ubolewał, że poddałem mecz w takich okolicznościach. Czuł się niezręcznie, każdy chce rzucić wyzwanie drugiemu, więc on wolałby ten mecz wygrać po walce. Mimo iż dotychczas nie graliśmy ze sobą, bardzo go szanuję. Prezentował dobry poziom - powiedział piotrkowianin.

Mimo porażki Polak wróci do domu z podniesionym czołem. - Pierwszy raz pokonałem zawodnika z Top 10, który regularnie ogrywał mnie w turniejach. Mimo iż dalej jestem rozgoryczony i zaraz się rozryczę, to wyciągnę z tego mnóstwo pozytywów, dobrych rzeczy i wrócę silniejszy - podsumował Majchrzak.

W notowaniu światowego rankingu z 8 września, po US Open Majchrzak awansuje w okolice „życiowego” 60. miejsca - będzie najlepszym z Polaków; obecnie jest 76., a najwyżej był 75.

Wątpliwe jednak, że wróci na starcie z Wielką Brytanią w Pucharze Davisa 12-13 września w Gdyni o prawo gry w play offie o Final 8 w edycji 2026.

t.