Bo o szacunek chodziło?
BEZ ROZGRZEWKI - Andrzej Grygierczyk
Jerzy Brzęczek po dłuższym czasie – licząc od rozstania z Wisłą Kraków – wrócił do trenerskiego krwioobiegu – w roli trenera kadry U-21. Skądinąd nieźle zaczął eliminacje mistrzostw Europy, a zarazem starania o prawo startu w igrzyskach olimpijskich w Los Angeles w 2028 roku. Gdyby nie to, może i nie byłoby tematu powrotu do okresu jego pracy z pierwszą reprezentacją, bo i po co bez przyczyny odkurzać stare dzieje.
No ale zostały odkurzone. Stało się to parę dni temu w programie Cafe Futbol, głównie za sprawą Tomasza Hajty, który upublicznił epizody z życia Brzęczka jako selekcjonera i kadry pod jego kierunkiem. Owe epizody sprowadzały się (jakoby) m.in. do tego, że na jednym (pierwszym?) ze spotkań trenera z kadrą któryś z zawodników zasugerował mu, że skoro jest tu nowy, to powinien coś zaśpiewać. Wypowiadając te słowa (jakoby) dłubał między palcami u nóg. Hajto dodał też do tego, że czterech czy pięciu zawodników udało się pewnego pięknego dnia do prezesa Bońka, by poskarżyć się na relacje z trenerem, który (jakoby) przybrał szaty dyktatora. Gianni (ksywka Hajty) zarzekał się, że wie to – i wiele innych sprawek – na 100 procent, co zresztą podkreślił kilka razy, dając jednocześnie do zrozumienia, że ma w kadrze swoje wtyki, które powiedzą mu absolutnie wszystko.
Wytężyliśmy uszy, żeby się dowiedzieć, co w tej sprawie ma do powiedzenia sam Brzęczek. Ten nie zaprzeczył, ale uogólnił temat w ten sposób, że z oporem ze strony kadrowiczów spotkał się na skutek prób wprowadzenia dyscypliny – na zajęciach i poza nimi. Można się domyślać, że i o szacunek chodziło.
Nie mogło w tej sytuacji zabraknąć i wypowiedzi ówczesnego prezesa PZPN, Zbigniewa Bońka, który ripostował, że żadnych wizyt kadrowiczów, przynajmniej w takiej liczbie i w takiej sprawie nie było.
W tle tego wszystkiego pojawiło się legendarne 8 sekund milczenia Roberta Lewandowskiego po przegranym 0:2 meczu Ligi Narodów z Włochami, sugerującymi, że piłkarze nie wiedzieli, jak grać, w co grać, w zgodzie z jaką taktyką itd.
A mniej więcej 3 miesiące później Boniek pozamiatał Brzęczka, mimo że ten awansował z kadrą na mistrzostwa Europy (zdobywając w meczach grupowych 25 punktów), na których naszą kadrę – bez szczególnego powodzenia – poprowadził Portugalczyk Paulo Sousa; ten, który później dał dyla do Brazylii, skąd go zresztą szybko pogonili. Boniek twierdzi dzisiaj, że żadne tam wizyty piłkarzy, ani tym bardziej legendarne 8 sekund, nie leżały u źródeł jego decyzji, tylko zupełnie inne sprawy. Jakie? „Nie ciągnij mnie za język” - tymi słowy zwrócił się do indagującego go Romana Kołtonia. I dodał, że „to były sprawy pozasportowe”.
Tym oto sposobem, zamiast dojść do sedna przyczyn zwolnienia Brzęczka z obowiązków selekcjonera, ciągle obracamy się w kręgu tajemnic. Ale, jak wiadomo, tajemnice są ciekawsze niż samo życie, bo pozwalają popuszczać wodze fantazji i wyobraźni, snuć domysły, spekulować.
Wchodzimy w to...
Za sprawą tych wszystkich rozmów, dociekań i plotek (?), otrzymujemy obrazki z życia kadry – składającej się z ludzi sławnych, bogatych, bardzo pewnych siebie i bardzo z siebie zadowolonych, na swój sposób i rozpuszczonych. Brzęczek oczywiście nie był pierwszym trenerem, który się zetknął z zachowaniami, które miały na celu sondowanie, jak zareaguje na zaczepki i czy da sobie wejść na głowę. Czyż w przeszłości nie było celowych spóźnień na zgrupowania kadry? Czyż nie było powrotów nad ranem z barów i restauracji w stanie wskazującym? Czyż nie było rzucania jedzeniem, podobno nieświeżym, w restauracjach? Czyż nie było w hotelach wizyt panienek wiadomej konduity? Czyż nie było publicznych skarg na trenerów, że wymagali dyscypliny? Notabene dziennikarze też do tych połajanek się przykładali. A w sumie czyż nie było tak, że zgrupowania kadry były zlotem rodzimych - ale grających głównie za granicą – gwiazdeczek; głównie po to, żeby zabawić się w dawno nie widzianym gronie? Mecz, nawet o ważne punkty, bywał tylko dodatkiem do tego.
Wrzucam to wszystko w kontekst rozważań o dyscyplinie, ale i tak nie wiemy (i chyba się nie dowiemy), czemu Brzęczek wyleciał wtedy z kadry. Ciekawe, czy kiedyś dowiemy się szczegółów o przyczynach rozstania z nią Michała Probierza?
