Sport

Bitwa w San Francisco

Cleveland jest już w półfinale Konferencji Wschodniej. Golden State wygrało trzecią bitwę z Houston.

W San Francisco mają się z czego cieszyć – po raz trzeci pokonali Houston. Fot. PAP / EPA

NBA

W poniedziałek odbyły się dwa mecze. Emocje były tylko w San Francisco, gdzie Golden State i Houston rozgrywały czwarty pojedynek. To była prawdziwa koszykarska bitwa – na parkiecie dochodziło do popchnięć czy wręcz bójek, sędziowie nie nadążali z gwizdaniem fauli. W drugiej kwarcie aż czterech zawodników otrzymało przewinienia techniczne, dodatkowo Stephen Curry upomniany został faulem niesportowym. W ostatnich sekundach na boisku dominował Jimmy Butler, który po kontuzji miednicy i meczu przerwy wrócił do rywalizacji. 58 sekund przed końcem przy remisie Butler pewnie trafił trzy osobiste, a 4 sekundy przed końcem zebrał ważną piłkę i dodał zaraz dwa kolejne wolne. Po tym ciosie Rakiety już się nie podniosły. Jak zauważył Anthony Slater, dziennikarz The Athletic, koszykarze Rockets spudłowali aż 35 rzutów wolnych w tej serii, w poniedziałek nie trafili z linii osobistych aż 12 razy!

Butler zdobył 27 punktów, miał 5 zbiórek i 6 asyst, a Brandin Podziemski dodał 26 „oczek”, 5 zbiórek, 5 asyst i 2 przechwyty. Słabszy mecz zaliczył Curry, który trafił tylko 2 z 8 trójek. Po meczu trener Steve Kerr chwalił mocno Draymonda Greena. – To najlepszy obrońca, jakiego kiedykolwiek widziałem. Zawsze staje na wysokości zadania. Oprócz tego, że jest świetnym obrońcą, uwielbia rywalizację – komentował szkoleniowiec Warriors. W środę mecz numer 5 w Houston. Gospodarze muszą wygrać, jeśli chcą pozostać w grze.

Nie było emocji w Miami, gdzie Kawalerzyści zmietli gospodarzy z parkietu. Wystarczy wspomnieć, że pierwsza kwarta skończyła się wynikiem 43:17, a do przerwy różnica wynosiła 39 punktów (33:72)! Ostatecznie skończyło się na 55 punktach przewagi. To czwarta najwyższa przewaga w historii play offu. Wyższe wyniki mieli tylko Minneapolis z St. Louis (1956), Denver nad New Orleans (2009) oraz Los Angeles Lakers z Golden State (1973). Dwa dni wcześniej Cavs wygrali różnicą 37 „oczek”. – To była upokarzająca seria. Ostatnie dwa mecze były żenujące – komentował trener Heat Erik Spoelstra.

Cztery mecze, cztery wysokie wygrane drużyny z Cleveland. Ligowi kronikarze odnotowali, że to największa dominacja w historii play offu. W sumie Kawalerzyści mieli 122 punkty przewagi i są już w półfinale Konferencji Wschodniej, gdzie zmierzą się ze zwycięzcą rywalizacji między Indianą i Milwaukee.

Wyniki: Miami - Cleveland 83:138 (0-4, awans Cleveland), Golden State - Houston 109:106 (3-1).

(p)