Sport

Big Easy

Ernie Els jest wielką legendą golfa. Moment temu znowu o sobie przypomniał, triumfując na Hawajach.

Ernie Els długo ostrzył sobie zęby na to trofeum. Fot. Facebook PGA Tour Champions

Znany jest jako „The Big Easy” i ten pseudonim pasuje do niego jak ulał. Wysoki niczym topola, porusza się jakby w zwolnionym tempie. Spokojny i nieco monotonny tembr głosu, w połączeniu z powolnym mruganiem powiek może wprowadzić widza w stan hibernacji. Jego swing jest kwintesencją gracji i definicją rytmu. Południowoafrykańczyk gra teraz głównie w lidze dla panów po pięćdziesiątce, ale w międzyczasie zdołał zdobyć cztery trofea wielkoszlemowe, 19 zwycięstw na PGA Tour i 28 na European Tour - co jest siódmym najlepszym rezultatem w historii. Wygrywał praktycznie w każdym zakątku świata, w tym 16 razy w stacjonującym w jego ojczyźnie Sunshine Tour. W zbliżającej się wielkimi krokami do czterech dekad karierze profesjonalnej 55-letni gigant golfa nazbierał tych zwycięstw 80!

Sportowiec pełną gębą

Urodził się 17 października 1969 roku w Johannesburgu, dorastając w pobliskim Kempton Park. Przygodę z golfem rozpoczął jako 8-latek od caddiowania w Kempton Park Country Club swojemu tacie - Neelsowi. Błyskawicznie przegonił go w umiejętnościach golfowych, nie oszczędzając też swojego starszego brata-Dirka. Posiadał niezwykły talent sportowy, widoczny nie tylko na polu golfowym. Grał świetnie w rugby, krykieta, piłkę nożną i był niezwykle obiecującym tenisistą. Kiedy mając 12 lat, po jednym z meczów rugby wrócił do domu ze złamanym palcem, mama - Hettie zabroniła rywalizacji w sportach kontaktowych. Na liście pasji pozostały więc tylko tenis i golf. Jako trzynastolatek zwyciężył w prestiżowym  Estern Transvaal Junior Championships, rozbudzając nadzieje na obiecującą karierę tenisową. Rok później szybko o tym zapomniał, odnosząc pierwszy międzynarodowy sukces golfowy. Dysponując już zerowym handicapem, wywalczył w San Diego tytuł Mistrza Świata Juniorów, pokonując po drodze do tytułu samego Phila Mickelsona. Od tej chwili skupił się tylko na golfie.

Gigant

W 1986 roku, w wieku 16 lat został najmłodszym w historii zwycięzcą Amatorskich Mistrzostw Afryki Południowej, a trzy lata później przeszedł na zawodowstwo. W 1991 roku zwyciężył w południowoafrykańskiej Q- School i wygrał w swoim pierwszym turnieju Sunshine Tour. Rok później zdominował te rozgrywki, zwyciężając w sześciu z ośmiu turniejów. Wyrównał też rekord swojego idola - Garry’ego Playera, zdobywając jednego roku tzw. Big Three - trzy  najważniejsze turnieje w Afryce Południowej: SA Masters, SA Open i SA PGA. W 1994 roku, w wieku 25 lat w dramatycznych okolicznościach sięgnął po swój pierwszy tytuł wielkoszlemowy. Grając wystrzałową finałową rudę 66 w US Open, w Oakmont - jednym z najbrutalniejszych pól golfowych świata, rzutem na taśmę wskoczył do 18-dołkowej dogrywki z Colinem Montgomeriem i Lorenem Robertsem. Zwycięzca wyłoniony został dopiero na kolejnych dwóch dołkach, gdzie pokonał wreszcie Lorena. Od tamtej pory może poszczycić się nie lada osiągnięciem - triumfami w turniejach wielkoszlemowych w trzech różnych dekadach! W 1997 roku odniósł na polu Congressional drugi triumf w US Open, pokonując jednym strzałem ponownie Montgomeriego. W 2002 roku w Muirfield po raz pierwszy świętował sukces w The Open, gdzie ponownie w dramatycznych okolicznościach czteroosobowej dogrywki zostawił w pokonanym polu: Stuarta Appleby, Steva Elkingtona i Thomasa Leveta. Czwartego Majora zdobywał ponownie w nadzwyczajnym stylu...

Łamiąc serce

Zmagając się z potężnymi problemami na greenach zwrócił się o pomoc do Dr. Scherylle Calder - specjalizującej się w szeroko pojętej wizualizacji, która stworzyła tajemniczo brzmiący program „The Eye Gym”. Po intensywnym obozie szkoleniowym Big Easy odzyskał dawną pewność na greenach, demonstrując to z całą mocą podczas finałowej rundy 141. The Open, w Royal Lytham. Stary mistrz, przez wielu skreślony z listy pretendentów do największych trofeów, uciszył sceptyków i po raz drugi triumfował w tym zacnym turnieju. Tracąc po pierwszej dziewiątce przepastne sześć uderzeń do Adama Scotta, 42-latek zagrał ostatnie dziewięć dołków cztery uderzenia poniżej normy. Tymczasem Australijczyk zafundował sobie dewastujące cztery bogeye z rzędu na czterech ostatnich dołkach, przegrywając jednym strzałem i odwlekając w czasie zdobycie pierwszego Majora! Sam Ernie, kończący dużo wcześniej swoją rundę, tuż po trafieniu birdie na ostatnim dołku wyglądał na kompletnie zszokowanego i niespecjalnie zdającego sobie sprawę co zaraz może się wydarzyć.  Później wręcz przepraszał 11 lat młodszego australijskiego kolegę za to, że złamał mu serce. - Współczuję mu. Jestem całkowicie odrętwiały. Dopiero później dotrze do mnie, że to ja wygrałem. W tym momencie szczerze  żal mi mojego kumpla. On jest naprawdę świetnym facetem i jest tak bardzo blisko, żeby być prawdziwą super gwiazdą. Wiem, że nie chciał w ten sposób przegrać. Miałem dużo szczęścia, ale teraz przede wszystkim szkoda mi Adama - powiedział. Kilka miesięcy później podczas Masters, Scotty doczekał się póki co wciąż jedynego triumfu wielkoszlemowego. 

Człowiek orkiestra

Ernie Els nie jest tylko golfistą. To także filantrop, biznesmen, projektant pól golfowych i od ponad dwóch dekad wytwórca zdobywających liczne nagrody win, sygnowanych jego nazwiskiem. Rozpościerająca się na 72 hektarach winnica, zlokalizowana jest na obrzeżach uniwersyteckiego miasta - Stellenbosch, około 50 kilometrów na wschód od Kapsztadu. Można tam znaleźć też restaurację o wiele mówiącej nazwie - The Big Easy, z wystrojem nawiązującym do sportowych sukcesów właściciela. W 1999 roku Ernie utworzył The Ernie Els and Fancourt Foundation, wspierającą rozwój golfowo utalentowanych dzieci, pochodzących z biednych rodzin. Wychowankami tej kuźni talentów są m.in. dwaj inni południowoafrykańscy mistrzowie wielkoszlemowi, Louis Oosthuizen w 2010 roku wygrywający The Open, na słynnym Old Course w St. Andrews i Charl Schwartzel, w kolejnym roku triumfujący w Masters.  W 2009 roku stwierdzono autyzm u wówczas 7-letniego syna Erniego - Bena. Wtedy, wraz z żoną - Liezl utworzyli wspólnie fundację Els On Autism, wspierającą różnorodne inicjatywy charytatywne na rzecz dzieci autystycznych. Fundacja zgromadziła górę pieniędzy, zarówno dzięki prywatnym pieniądzom założycieli, oraz za sprawą organizowanych golfowych turniejów charytatywnych.

Hawaje podbite

Najnowszą wygraną świętował w ostatnią niedzielę na Hawajach, podczas otwierającego sezon PGA Tour Champions - Mitsubishi Electric Championship. Przez trzy rundy wykręcił na polu Hualalai imponujący rezultat -18. Siódme zwycięstwo w lidze wyszarpał ulubioną rundą 66, pokonując dwoma uderzeniami inne legendy golfa - Bernarda Langera, Miguela Angela Jimeneza i Alexa Cejkę. - Próbowałem zdobyć to trofeum już od pięciu lat - powiedział Ernie. - Za pierwszym razem byłem blisko i w końcu udało się przekroczyć tę linię. Ale co to była za bitwa. Nie mogę sobie wyobrazić piękniejszego miejsca do gry w golfa i spędzenia w zasadzie tygodniowego urlopu z turniejem golfowym. Cudowny tydzień. 

Swoją przygodę w lidze rozpoczynał w styczniu 2020 roku, właśnie od tego turnieju, od razu wywołując spore zamieszanie. Zaraz po ukończeniu pięćdziesiątki zgłosił się czym prędzej do gry, oczywiście od razu dostając się do dogrywki, w której jego oponentami byli: Jimenezem i mistrz Masters z 1999 roku - Fred Couples. Ostatecznie na drugim dodatkowym dołku wygrał wtedy Hiszpan. Tym razem nie było na niego mocnych. 

- Zrobiłem to pod presją, w bardzo zaciętym wyścigu, trwającym przez cały dzień, a właściwie cały tydzień - relacjonował. - Musiałem wykonać kilka kluczowych puttów. Nawet jeśli nie wierzysz w siebie już tak bardzo, dni takie jak ten, kiedy wykonujesz uderzenia tak jak dawniej, znów dają ci nadzieję.

Kasia Nieciak

WYNIKI

Sceneria najnowszej wygranej Erniego jest nadzwyczajna... Fot. Facebook PGA Tour Champions