Sport

Bez śladu kontuzji

Obrońca Realu Madryt Eder Militao nie tylko jest bezbłędny w defensywie. Potrafi także uderzyć z dystansu!

Eder Militao (w środku) wrócił po kontuzji i jest kluczowym zawodnikiem w zespole Xabiego Alonso. Fot. PAP/EPA

HISZPANIA

Wielu na początku sezonu w lidze hiszpańskiej zwraca uwagę na formę Kyliana Mbappe, który strzela na zawołanie. Francuz w sobotę powiększył dorobek, zdobywając piątą bramkę w piątej kolejce, w wygranym 2:0 spotkaniu z Espanyolem. Real Madryt jest dzięki temu zwycięstwu na szczycie tabeli, wciąż nie stracił punktu, ale fakt ten nie jest zasługą tylko i wyłącznie dobrej gry snajpera. Trener Xabi Alonso może liczyć też na solidnych defensorów; doskonale w sezon wszedł Eder Militao. Brazylijczyk nie popełnia błędów, jest generałem defensywy, gwarantując spokój. Udowadnia, że poradził sobie z problemami zdrowotnymi. W ostatnich dwóch sezonach dwukrotnie doznawał kontuzji więzadeł krzyżowych. W poprzednich rozgrywkach pozostawał poza grą od listopada 2024 roku aż do lipca 2025 roku, gdy Królewscy grali w Klubowych Mistrzostwach Świata. Teraz doskonale widać, jak bardzo go brakowało. Co więcej, w sobotę przydał się także w ofensywie, bo to on wyprowadził Real na prowadzenie. I to w jakim stylu! 27-latek włączył się do ataku pozycyjnego. Otrzymał piłkę kilkanaście metrów przed polem karnym. Minął jednego rywala, po czym oddał silny strzał, który wylądował przy słupku. Takie bramki w wykonaniu obrońców nie zdarzają się często. – To było coś wyjątkowego. Takie uderzenia nie zawsze mi wychodzą – śmiał się po spotkaniu Militao. – Czuję się bardzo dobrze. Chcę, żeby kontuzje przestały mnie prześladować, chcę się rozwijać i grać na najwyższym poziomie – dodał Brazylijczyk.

Przekonujące zwycięstwo

Odkąd szkoleniowcem Los Blancos został Xabi Alonso, drużyna gra zupełnie inaczej w porównaniu do lat poprzednich, gdy zespołem dowodził Carlo Ancelotti. Hiszpan stawia przede wszystkim na spokój. Real pod jego wodzą nie musi grać niezwykle efektownie. Musi być przede wszystkim skuteczny. W efekcie Xabi Alonso jeszcze nie zaznał smaku porażki od rozpoczęcia rozgrywek. Real kolekcjonuje punkty, nie starając się przy tym na siłę sprawić, żeby mecze były piękne. Mimo wszystko przed minionym weekendem dwukrotnie podniósł ciśnienie kibicom, gdy w starciach z Realem Sociedad (2:1) w lidze i Olympique’m Marsylia (2:1) w Champions League kończył mecze w osłabieniu po czerwonych kartkach. Natomiast w rywalizacji z Espanyolem madrytczycy mieli wszystko pod kontrolą. – To było przekonujące zwycięstwo. Nie było fajerwerków, ale takie wygrane cieszą. Uniknęliśmy stresujących momentów. Nie było czerwonych kartek, nie straciliśmy bramki. Takie zwycięstwa podobają mi się, drużyna wiedziała, co robi – przekazał opiekun Realu. Na razie nie zapowiada się na to, żeby Królewscy mieli się potknąć.

Wielkie rozczarowanie

Całkowicie odmienne nastroje panują w zachodniej części Madrytu, gdzie stacjonuje Atletico. Zespół Diego Simeone fatalnie rozpoczął sezon. Na start przegrał z Espanyolem 1:2. Następnie dwukrotnie zremisował 1:1 z Elche i Deportivo Alaves. Dopiero w czwartek kolejce zdobył trzy punkty w rywalizacji z Villarrealem (2:0). Wydawało się, że Los Colchoneros wychodzą na prostą, ale zaraz po wygranej otrzymali bolesny cios w postaci porażki z Liverpoolem (2:3) w Lidze Mistrzów. Gdy powrócili do zmagań w Primera Division, po raz kolejny zawiedli. W niedzielnym meczu z Mallorcą w 72 minucie czerwoną kartkę zobaczył Alexander Sorloth. Mimo tego dosłowniechwilę później Atletico wyszło na prowadzenie po golu Conora Gallaghera. Prowadzenia jednak nie utrzymało, bo w 85 minucie do wyrównania doprowadził Vedat Muriqi. Tym samym po pięciu kolejkach madrytczycy, trzeci najbogatszy klub w Hiszpanii, ma zaledwie sześć punktów i znajduje się na 12. miejscu. Rozczarowania po spotkaniu rozegranym na Balearach nie krył temperamentny Diego Simeone. – Musimy nauczyć się, w jaki sposób przetrwać w takich meczach. Jako trener muszę patrzeć na pozytywne strony, ale przede wszystkim musimy korygować nasze błędy. Musimy poprawić grę w obronie. Drużyna zaczęła zdobywać gole co mecz, ale nie zdobywa punktów – stwierdził Argentyńczyk. Czy trener z 14-letnim stażem w klubie będzie w stanie uporać się z kryzysem?

Kacper Janoszka

◾  Betis – Real Sociedad 3:1 (1:1)

1:0 – C. Hernandez (7), 1:1 – Mendez (13), 2:1 – Remiro (49, samobójcza), 3:1 – Fornals (69)

◾  Girona – Levante 0:4 (0:1)

0:1 – Eyong (43), 0:2 – C. Alvarez (49), 0:3 – Romero (70), 0:4 – Koyalipou (90+2)

◾  Real Madryt – Espanyol 2:0 (1:0)

1:0 – Militao (22), 2:0 – Mbappe (47)

◾  Villarreal – Osasuna 2:1 (0:1)

0:1 – Budimir (45+6, karny), 1:1 – Mikautadze (69), 2:1 – Gueye (85)

◾  Deportivo Alaves – Sevilla 1:2 (1:1)

0:1 – Vargas (10), 1:1 – Vicente (17, karny), 1:2 – A. Sanchez (67)

◾  Valencia – Athletic 2:0 (0:0)

1:0 – Santamaria (73), 2:0 – Duro (90+3)

◾  Rayo – Celta 1:1 (0:0)

0:1 – Iglesias (49), 1:1 – de Frutos (65)

◾  Mallorca – Atletico 1:1 (0:0)

0:1 – Gallagher (79), 1:1 – Muriqi (85)

◾  Elche – Real Oviedo 1:0 (1:0)

1:0 – A. Silva (9)


1. Real M.

5

15

10:2

2. Barcelona

4

10

13:3

3. Villarreal

5

10

10:4

4. Espanyol

5

10

8:7

5. Elche

5

9

7:4

6. Betis

6

9

9:7

7. Getafe

4

9

6:4

8. Athletic

5

9

6:6

9. Sevilla

5

7

9:8

10. Alaves

5

7

5:5

11. Valencia

5

7

6:8

12. Atletico

5

6

6:5

13. Osasuna

5

6

4:4

14. Rayo

5

5

5:6

15. Celta

6

5

5:7

16. Levante

5

4

9:9

17. Oviedo

5

3

1:8

18. Sociedad

5

2

5:9

19. Mallorca

5

2

5:10

20. Girona

5

1

2:15

1-4 – LM, 5 – LE, 6 – LK, 18-20 – spadek

 Czołówka strzelców

5 – Mbappe (Real M.) 

4 – Muriqi (Mallorca)