Bez kapitana ani rusz
Trudno myśleć o wygraniu meczu, gdy przyjęcie oraz atak były na poziomie 30% skuteczności.
Alessandro Michieletto był jednym z głównych konstruktorów wygranej obrońców tytułu mistrzowskiego. Fot. PAP/EPA
MISTRZOSTWA ŚWIATA
Mistrzowie oraz wicemistrzowie poprzedniego mundialu tym razem spotkali się w półfinale turnieju w Manili. Reprezentacja Włoch okazała się zdecydowanie lepsza, wygrywając po 85 minutach z Biało-czerwonymi 3:0. Bartosz Kurek, kapitan naszej reprezentacji, podczas piątkowego treningu doznał kontuzji mięśni brzucha i nie był w stanie w nim wystąpić. Jego miejsce zajął Kewin Sasak, ale nie zdołał udźwignąć ciężaru tego spotkania. Trudno jednak porażkę sprowadzać do nieobecności jednego zawodnika i obciążać winą jego zastępcę.
- Zawsze trzeba być przygotowanym do wejścia na boisko - stwierdził drugi atakujący naszego zespołu. - Trudno być zadowolonym z tego występu, bo wcale nie pomogłem drużynie. Na początku zdobywałem punkty dla naszych rywali, psując zagrywkę lub atakując po autach. Potem było nieco lepiej, ale nie potrafiliśmy odwrócić losów tego spotkania.
Nasi siatkarze rozegrali jeden z najsłabszych meczów na przestrzeni ostatnich lat. Nie było zawodnika, który byłby w stanie pociągnąć kolegów do lepszej gry. Anemia w każdym elemencie była przerażająca. Wszystko zaczynało się od nieporadności w polu serwisowym. Polacy zaliczyli zaledwie trzy asy serwisowe przy siedmiu rywali, zaś reszta zagrywek nie wyrządzała żadnej krzywdy przeciwnikowi. Były poważne kłopoty w przyjęciu, jak również w ataku. Jedynie w bloku radziliśmy sobie poprawnie, choć widzieliśmy wiele meczów, w których ten element funkcjonował jeszcze lepiej.
Początki w każdym secie były wielce obiecujące i nasz zespół był na prowadzeniu. Jednak Włosi grali cierpliwie i potrafili odrabiać straty, a potem przechylać szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Włoski rozgrywający, Simone Giannelli, miał w swoich szeregach dwóch pewniaków: Alessandra Michieletto oraz Juri Romano. Obaj wzięli ciężar ofensywy na swoje barki i byli trudni do zatrzymania. Z kolei Marcin Komenda, rozgrywający naszej drużyny, nie miał takiego komfortu. Kamil Semeniuk, Wilfredo Leon oraz wspomniany Sasak prezentowali się poniżej swoich możliwości. Potem Tomasz Fornal zastąpił Semeniuka, ale również niczym się nie wyróżnił. Jednak po części jest usprawiedliwiony, bo nadal zmaga się z bólem pleców.
Trudno myśleć o wygraniu meczu, gdy przyjęcie oraz atak są na poziomie 30% skuteczności. Duet Michieletto – Romano zapewnił Italii zdecydowanie lepszą siłę ofensywną, choć ich koledzy wcale nie zachwycali.
- Podejmowaliśmy ryzyko, ale zabrakło nam konsekwencji i cierpliwości - przekonywał po meczu trener Nikola Grbić. - Włosi niczym nas nie zaskoczyli, ale w tych najważniejszych momentach wykazali się cierpliwością. O ich zasłużonej wygranej zadecydowały drobne detale. I teraz po tej bolesnej porażce musimy się skupić na meczu o brązowy medal.
- Doskonale wiem, że jesteście mocno zawiedzeni naszą postawą w tym meczu - powiedział Kamil Semeniuk w rozmowie z przedstawicielem Volleyballworld. - Tym razem rywale byli lepsi, ale nam pozostaje gra o „blachę” i zrobimy wszystko, by ją zdobyć.
We wszystkich setach, jak już wspomnieliśmy, prowadziliśmy, ale Włosi w swojej grze byli cierpliwi. W pierwszym secie przy remisie 16:16 zdobyli dwa punkty i już prowadzenia nie oddali do końca. W kolejnej odsłonie prowadziliśmy 22:21, ale od tego momentu punktowali tylko Włosi, popisując znakomitymi serwisami, które ułatwiły im zadanie. Z kolei w trzecim secie Biało-czerwoni prowadzili 19:18, ale rywale zdobyli 4 „oczka” z rzędu, a potem mieli już 24:21 i doprowadzili do wygranej.
Półfinałowe spotkanie nie stało na wysokim poziomie, ale głównie z winy Biało-czerwonych, którzy zaprezentowali się poniżej swoich możliwości. Trener Grbić marzył o złocie, zaś przyszło grać o brąz. Tak to czasami bywa...
(sow)
◼ Polska – Włochy 0:3 (21:25, 22:25, 23:25)
POLSKA: Komenda (1), Leon (14), Kochanowski (6), Sasak (9), Semeniuk (7), Huber (6), Popiwczak (libero) oraz Fornal, Granieczny. Trener Nikola GRBIĆ.
WŁOCHY: Giannelli (3), Michieletto (12), Russo (6), Romano (15), Bottolo (4), Gargiulo (3), Balaso (libero) oraz Anzani (2), Sani (2), Porro (3). Trener Ferdinando DE GIORGI.
Sędziowali: Juraj Mokry (Słowacja) i Ibrahim Ismail Alblooshi (Zjednoczone Emiraty Arabskie). Widzów 9652.
Przebieg meczu
I: 10:7, 14:15, 17:20, 21:25.
II: 10:8, 13:15, 16:20, 22:25.
III: 10:5, 15:12, 19:20, 23:25.
Bohater – Alessandro MICHIELETTO.
